„Runway" to największe pismo modowe jakie zna świat. Ludzie potrafiliby zabić za możliwość pracy u boku redaktora naczelnego- Kim Taehyunga.
Każda osoba szanująca i kochająca modę jest wobec niego posłuszna. To od niego zależy czy zaistniejesz na o...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— Chcę.— pożądliwie spojrzał w bursztynowe tęczówki.— Pragnę cię poczuć...
🌹
— Rozluźnij się słodki. — pieszczotliwie szepnął wprost do ucha.
Powoli wsunął dwa palce we wnętrze młodszego. Pożądliwe westchnięcie nareszcie ujrzało świat, zbyt długo czekał na ten moment. Taehyung delikatnie rozciągał kochanka. Z czasem zwiększył liczbę paliczków i łagodnie przyspieszył czując, że Jungkook sam zaczyna się nabijać. Erekcje pulsowały, usta zdecydowanie napierały na siebie. Pikanteria temperamentów podwyższyła temperaturę wody.
— Taehyung...— zmysłowo wyszeptał. — Weź mnie...teraz.— młodszy stawał się niecierpliwy. Niespokojnie wyginał ciało subtelnie głaskane przez pływające płatki róż.
Diabelska namiętność pobudziła ztłamszone rutyną zmysły. Złośliwie droczył się z asystentem, przypominając, kto tutaj rządzi. Drażnił główkę jego penisa i łagodnie podgryzał sutki. Gwałtownie uniósł, a następnie przyparł sylwetkę do ściany basenu. Sunął językiem wzdłuż mięśni brzucha. Nie omieszkał pozostawić drobnych, zaczerwienionych plamek w postaci malinek. Jeon niechcący kołtunił kasztanowe włosy. Nie upuszczając młodszego, ostrożnie wyszli ze zbiornika. Napotkali chłodny podmuch wiatru, woda mimowolnie z nich skapywała.
Jungkook poczuł śliski materiał pościeli, a materac uginał się pod ich ciężarem. Kusząco się o siebie ocierali. Taehyung sięgnął do dużej poduszki, odnalazł prezerwatywę i zamroczony intymnością, prędko ją zaaplikował. Nakierował penisa na wilgotne wejście i ostrzegawczo naparł. Wystarczyło ciche „proszę" i idyllicznie ruszył biodrami. Ciasne ścianki oplotły męskość, ogniki bólu frasobliwie pękały w jego wnętrzu, niczym bańki mydlane niespodziewanie przebite igłą. Gdy dumnie zagościł całą długością przyrodzenia, młodszy automatycznie uniósł głowę. Kim wytrwale czekał, aż przyzwyczai się do jego wielkości. Tonęli pod palącym dotykiem oraz płonęli z kipiącego pożądania. Sam Eros z triumfalnym uśmiechem podziwiał pochłoniętych zbliżeniem mężczyzn.
Chciał sprawić, aby atramentowa noc, ciesząca się pełnią księżycowego blasku była niezapomniana. Połączył łagodność z ostrością. Napierał zdecydowanie wywołując elektryzujące dreszcze. Dotykał nieśmiało okazując zaufanie i troskę. Złączył ich dłonie, adorował urokliwie dyszącego kochanka. Patrzył na napinające się mięśnie, chaotyczne ruchy klatki piersiowej.
Cholera, chyba się zakochiwał.
Czule oddawali pocałunki uśmierzając początkowy ból. Wraz z chybotliwym wierceniem czarnowłosego przyspieszył. Fala gorąca ich rozpieszczała. Rozkosz zacisnęła powieki, zakryła posrebrzane źrenice. Oddychali nierównomiernie, serce zwariowało. Podglądające gwiazdy chowały się za puchem chmur. Świdrujący alkohol zmieszał się z krwią. Nogi młodszego coraz szerzej się rozkładały. Satynowa pościel przyklejała się do wilgotnych sylwetek.
