Black&Gold

1.5K 138 27
                                    

Odkąd drugi asystent zaginął w fotograficznej paszczy ciemnowłosego lwa, Irene przechodziła kolejne etapy załamania nerwowego, bowiem to na nią spadło spełnianie żądań Taehyunga oraz odbieranie obu telefonów z jego enklawy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odkąd drugi asystent zaginął w fotograficznej paszczy ciemnowłosego lwa, Irene przechodziła kolejne etapy załamania nerwowego, bowiem to na nią spadło spełnianie żądań Taehyunga oraz odbieranie obu telefonów z jego enklawy. Nie wiedziała, którego bardziej nienawidzi— młodszego, osaczonego w zmysłowych amorach szefa o dystyngowanym charakterku, który uziemił ją w biurze i nałożył dodatkowych obowiązków oraz bólu głowy, czy sadystyczny mężczyzna o drugim imieniu „Runway", każący zakupić wypatrzony podczas wieczornego spaceru kandelabr o złotym zdobieniu. Niestety nie trudził się w podawaniu zbędnych, szczegółowych informacji dotyczących wykonawcy, czy choćby lokalizacji owego sklepu.

— Usuwam wywiad z aniołkami Secret. Nie pasuje do listopadowego numeru, a oprawa graficzna jest passé, żeby nie powiedzieć gorzej.— wynurzył się ze swej groty i melodramatycznie spojrzał na zegarek.— Gdzie jest Jungkook?

— Zapewne korki utrudniają przyjazd.— natarczywie patrzył w jej przekrwione od połysku monitora oczy, jakby telepatycznie doszukując się potrzebnej odpowiedzi.

— Połącz mnie z Venturini.— odszedł z pokerową twarzą i buzującą niepewnością.— Czekam również na moją zaległą kawę.

Wchodzący Hoseok po ciuchu śmiał się z Irene, kaleczącej piękny język włoski z dziewczyną od domu Fendi. Jednak nic nie przebije pobieżności we francuskim i słynnej rozmowy sprzed trzech lat z Karlem Lagerfeldem, gdzie jedynymi poznanymi słowami, które naprzemiennie wykrzykiwała było merci oraz oui, a pomiędzy wpychała autorskie słowotwórcze cuda. Projektant nie obrósł w pierze zachwytu, a dzień później Taehyung obdarował ją niesamowitą plecionką poniżenia i zgrozy.

— Mamy zdjęcia od ślicznej Adriany Limy. Daj mu to, jak najszybciej złotko.— promiennie zaświergotała Hoseok nie odrywając wzroku od niezwykle udanych ujęć modelki.

— Sam możesz to zrobić... złotko.— uchowała zmarnowaną twarz w dłonie i boleśnie zaciągnęła pobladłą skórę ku dołowi.— I tak wyrzucił twój wywiadzik do pobliskiego kosza.

— Fenomenalnie, wręcz wyśmienicie. Leonardo biegał za nią, jak mniemam z dziecięcym aparacikiem z pobliskiego McDonald's ponad trzy miesiące.— zrozumiał, iż fotografie są już zbędnym balastem. Jego autopsja radośnie zaćwierkała o minionych rozczarowaniach, gdy to wielki Kim Taehyung kazał utopić w obskurnym kibelku na prerii jego studencką pisaninę o wewnętrznym pięknie każdego projektanta, nadając mu niepochlebne przezwisko.

— Mam wielką ochotę wydłubać mu oczka i mocniej zacisnąć tę alabastrową apaszkę.

— Ale apaszki Hermesa to ty szanuj. Za dziesięć minut znowu zaczniesz psioczyć o jego nieskończonej cudowności, perfekcji i idealizmie.— podkradł jedną rodzynkę z ukrytego pod segregatorem pudełeczka.— Chwila, gdzie jest ten kruczy pultasek?— w porę przyuważył nieobecność chłopaka, zanim zaczepnie rzucił suszonym winogronem w opustoszałe stanowisko.

• 𝐏𝐎𝐈𝐒𝐎𝐍 • 𝐓𝐀𝐄𝐊𝐎𝐎𝐊 •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz