Rozdział 30 - Gniazda

202 32 8
                                    

Serafin wypadł z tunelu prowadzącego do jaskini rady. Aestas deptał mu po piętach. Naprędce wymyślili plan akcji. Musieli wprowadzić go w życie, zanim On wyruszy po jajo. Problem polegał na tym, że nie wiedzieli, kiedy Czarny Koszmar zamierza to zrobić. 

- Spotkamy się przy wyjściu z doliny - oznajmił szybko Chciwiec. Chłopak skinął głową na znak i pobiegł w stronę portalu do kryjówki byłych niewolników. Stłumił westchnięcie, kiedy usłyszał, jak ktoś podąża za nim.

- Co się dzieje, szefie!? - krzyknął Tiren, doganiając Smokobójcę. Po ostrzygnięciu włosów i brody oraz wymianie pdziurawionych łachmanów na zwykłe ubrania przestał przypominać bezradnego niewolnika, który błagał o uwolnienie rodziny. Zwłaszcza, kiedy przy pasie zwisał mu prosty, ale duży topór.

- Dowiesz się razem ze wszystkimi - odparł chłopak, tłumiąc warknięcie. Były kowal był święcie przekonany, że jego wybawca potrzebuje strażnika, gotowego pomóc mu czy obronić w każdej sytuacji. Natomiast Serafin miał zupełnie przeciwne zdanie. Patrzący na każdy jego ruch "cień" to ostatnie, czego potrzebował.

Chłopak w żaden sposób nie mógł przekonać swojego samozwańczego strażnika, że nie potrzebuje tego typu pomocy. Tiren zawsze znajdował sposób, by uniknąć zajęć, które zmuszały go do opuszczenia Smokobójcy, natomiast nigdy nie opuszczał zadań, w których brał udział Serafin. Na propozycje, by mężczyzna spędzał czas z rodziną, były kowal odpowiadał, że zrobi to po zakończonej wojnie. Nawet na bezpośrednie odmowy brodacz jedynie wzruszał ramionami i dalej robił swoje. Serafinowi zostało jedynie czekać, aż Tiren w końcu się znudzi.

Chłopak przyspieszył, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce i może przy okazji zgubić "strażnika". Niestety, były kowal nie miał najmniejszych problemów z dotrzymaniem mu kroku. Zwolnili dopiero przed portalem. Serafin ostatnio przyzwyczaił się do wielu rzeczy, których zwykły człowiek nie powinien nigdy doświadczyć, ale nie miał ochoty z całą prędkością wpadać w skalną ścianę, nawet jeśli była ona magicznym przejściem.

Po drugiej stronie natychmiast skierował swoje kroki na łąkę przed jaskiniami mieszkalnymi. Zgodnie z oczekiwaniami, wielu byłych niewolników spędzało tam wolny czas. Kilka osób spojrzało na nowo przybyłych. Serafin dał sobie krótką chwilę, by złapać oddech po biegu i wdrapał się na nieduży głaz, widoczny z każdego punktu na polanie.

- Uwaga! - krzyknął, ale jego głos nie dotarł daleko. Niewielka część zebranych odwróciła się w jego kierunku, ale reszta najwyraźniej nawet nie zauważyła chłopaka.

- Zamknąć ryje i słuchać! - ryknął Tiren, stając u stóp głazu. - Serafin Smokobójca przemawia!

Chłopaka zapiekły uszy ze wstydu, ale zawołanie spełniło swoje zadanie. Wszelkie rozmowy natychmiast ucichły. Wszystkie twarze zwróciły się w ich kierunku z ciekawością lub irytacją. Pod ciężarem tych spojrzeń Smokobójca miał ochotę zapaść się pod ziemię. Odetchnął i zamknął oczy na krótką chwilę. Powie szybko i będzie miał już to za sobą. W końcu Rosea zaznaczyła, że czas jest kluczowy.

- On chce zniszczyć jajo Aestasa i Rosei! - Głos chłopaka, zmącony jedynie śpiewem ptaków i szumem drzew, poniósł się po polanie. - Musimy Go uprzedzić i odzyskać jajo z doliny Chciwców Niezniszczalnych! Potrzebuję sześciu wojowników i dziesięciu łuczników! Wyruszamy natychmiast!

- Masz mój topór! - wrzasnął Tiren. Natychmiast zgłosili się kolejni ochotnicy, a Serafin musiał przepraszać tych, którzy nie zdążyli się zgłosić.

- Weźcie tylko broń i tarcze - zwrócił się w końcu do pierwszej szesnastki. Tłum zaczął się rozchodzić. - Nie mamy czasu na ubieranie zbroi, a w bezpośrednim starciu z Chciwcami i tak dużo nam nie dadzą.

Jak zgładzić smokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz