Rozdział 7 - Grota

313 49 17
                                    

Serafin instynktownie przeliczył smoki, które wyszły im na spotkanie. Cztery Twardołuski Pospolite, dziewięć Kolczogonów Jeżowych, cztery Kolczogony Sercowe, siedem Bombowców Pospolitych i trójka ich bardziej wybuchowych kuzynów, pięć Lawoszponów Małych, osiem Pustopaszczy Skorpionich, pięć Kobr Skrzydlatych, siedem Kudłaczy Wyjących, osiem Kudłaczy Ryczących oraz sześć Mikrusów Irytujących, unoszących się w powietrzu ponad rogami pozostałych gadów. Na skraju grupy przysiadło pięć Szablozębów Chaosu.

Chłopak zastygł w miejscu, widząc ciemnoszare stwory. Dlaczego to zawsze musiały być Szablozęby?

Wszystkie te smoki z wyczekiwaniem wpatrywały się w Aestasa. Jakby chciały, by wygłosił wspaniałą przemowę, przedstawiającą sprytny plan pokonania Jego i zagrzewającą do walki. Jednak Szary Koszmar stał w miejscu zdezorientowany, nie wiedząc, jak powinien zareagować. Podekscytowane szepty umilkły, zastąpione pełną oczekiwania ciszą.

Serafin lekko kopnął Aestasa w łapę, by zwrócić na siebie jego uwagę. Kiedy Chciwiec spojrzał na towarzysza, ten zrobił wymowną minę i ruchem głowy wskazał na tłum smoków. Szary Koszmar wzruszył skrzydłami i potrząsnął łbem. W odpowiedzi chłopak zaplótł ręce na piersi i z niezadowoleniem pokręcił głową.

Z opresji wyratował ich Kudłacz Ryczący. Wystąpił dwa kroki do przodu, przyciągając uwagę zgromadzonych.

- Do ruchu oporu przybył Aestas Biały Koszmar, ten, który jako pierwszy sprzeciwił się tyrani Jego! - wykrzyknął. Mimo że nie była to zbyt podniosła, odkrywcza czy podnosząca na duchu i motywująca do działania przemowa, a jedynie stwierdzenie faktu, pozostałe smoki rykiem poparły jego słowa.

Fratris podszedł do Chciwca i coś do niego wyszeptał. W panującym harmidrze Serafin nie był w stanie usłyszeć, co Zaklinacz Magii ma do przekazania Szaremu Koszmarowi. Tamten w odpowiedzi skinął głową. Dwa gady ruszyły przed siebie, a tłum rozstępował się przed nimi, jeszcze bardziej wzmacniając hałas. Chłopak, nie chcąc zostać sam na sam z tak dużą grupą smoków, szybko dołączył do Aestasa i łuskowatego maga.

Czerwono-złoty stwór przeprowadził towarzyszy przez niewielką dolinę, lawirując między drzewami i krzewami. Chciwiec nie miał już siły na taką precyzję - szedł przed siebie, omijając jedynie większe rośliny, a całą resztę zwyczajnie tratował. Liście smagały go po bokach, grzbiecie i łbie, ale Szary Koszmar zdawał się nie zwracać na to uwagi.

Wreszcie Fratris wprowadził ich do niedużej groty. Z jej stropu zerwano stalaktyty, a na dnie zostało jedynie kilka stalagnatów. Światło słoneczne wyraźnie oświetlało miejsca, w których oderwano nacieki skalne. W ścianie znajdowała się wystarczająco duża wnęka, by mógł się tam zmieścić Aestas. Spod ziemi, w tylnej części jamy, wypływał strumyk, który następnie płynął wzdłuż krawędzi jaskini i znów wnikał w kamień.

- Ruch oporu oddaje tę grotę w twoje łapy - oznajmił oficjalnie Fratris. - Przyślę kogoś, by przyniósł jedzenie - dodał jeszcze, po czym opuścił jamę. W wejściu ominął niewielkiego smoka, rozmiarem nawet niedorównującego małemu kucowi. Całe jego ciało pokrywały jasnozielone łuski, kształtem przypominające brzozowe liście. Z jego łap wystawały niewielkie, jasnożółte pazurki, a z boków okrągłego łba wyrastały zagięte do siebie rogi w tym samym odcieniu. Dopóki stwór nie poruszył skrzydłami, Serafin nie był w stanie ich dostrzec na tle liściastej skóry.

Smok przeszedł przez jaskinię i dmuchnął w Aestasa chmurą żółtego, błyszczącego pyłku. Rana na pysku, zadana przez cięcie Jego magicznym mieczem, zasklepiła się na oczach Serafina, zostawiając po sobie długą i wąską bliznę. Podobnie zniknęły rany w miejscach, gdzie Viridi wbił szpony w boki Szarego Koszmaru. Nienaturalnie pomarańczowe, wgniecione łuski po oparzeniu pozostawionym przez rozżarzoną broń na lewej łapie, których odcień był widoczny nawet pomimo warstwy brudu, straciły nienormalny kolor, a bruzda wygładziła się.

Jak zgładzić smokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz