Rozdział 42 - Pieśń

191 23 8
                                    

Radosne świętowanie na przedmiejskich polach trwało do rana. Mieszczanie nie potrzebowali dużo czasu, by dołączyć do rebeliantów. Przez bramę wytoczono kilkanaście beczek wina, a kilkanaście smoków odleciało na godzinę do lasu, by wrócić ze zwierzyną w szponach. Rozpalono ogniska i rozbrzmiały śpiewy, którym przewodzili ostatni bardowie, którzy odważyli się zostać w Tanvidem. Z nowej kryjówki ruchu oporu przybyli ci, którzy z różnych powodów nie mogli uczestniczyć w walce. Do zmierzchu prawie całe miasto wyległo przed mury.

Serafin przysiadł z Nastią na skraju radosnego tłumu, gdzie dało się spokojnie rozmawiać, nie będąc całkowicie zagłuszanym przez dudniące bębny i gardłowe śpiewy, do których z coraz większą ochotą przyłączały się kolejne smoki. Bardowie starali się unikać pieśni o wiecznej wojnie, by przypadkiem nie narazić się gadom. Zamiast tego wygłaszali ballady o bardziej bądź mniej szczęśliwych kochankach lub wychwalali wyczyny najwspanialszych bohaterów z odległych czasów.

Mimo że zajęli miejsce na uboczu, Smokobójcę nieustannie oblegali żądni uwagi wojownicy, mieszczanie, a nawet smoki. Większość z nich wychwalała jego umiejętności i wyczyny w wygranej bitwie, część przy okazji starała się także podkreślić swoje własne osiągnięcia. Niektórzy składali różnorodne prośby, ale Serafin odmawiał za każdym razem, najuprzejmiej jak tylko potrafił. Kilka osób komplementowało Nastię, by po chwili poprosić ją o szepnięcie dobrego słówka na ich temat do ucha Romualda. Dziewczyna rumieniła się za każdym razem, gdy wychwalano jej piękność i grzecznie kiwała główką, słysząc prośby.

Serafinowi wreszcie udało się skończyć opowieść o jednym z wybryków, jakie wyczyniał razem z Karimem, Urielem i Amonem, kiedy muzyka ucichła, by po chwili rozbrzmiały charakterystyczne, rytmiczne nuty. Przed muzykami utworzyło się puste pole, które zapełniły tańczące pary, zarówno mieszczan, jak i byłych niewolników. Smoki patrzyły na to wszystko z zainteresowaniem, zniżonymi głosami wymieniając najpewniej niezbyt pochlebne uwagi.

Smokobójca również przyglądał się scenie uważnie. Pamiętał, jak przy okazji różnych świąt i zabaw tańczono na głównym placu lub wokół ognisk specjalnie rozpalonych na polach. Sam nigdy nie brał w nich udziału. W końcu wymagało to zagadania do jakiejś dziewczyny. Na szczęście większość z nich zawsze była rozchwytywana przez innych chłopaków i nawet jeśli rodzicom Serafina zależało, by chociaż raz zatańczył, wszystkie potencjalne partnerki już bawiły się z jego rówieśnikami.

Zerknął kątem oka na Nastię. Ta również przyglądała się tańczącym smutno. Palcem wskazującym lewej dłoni wybijała rytm na swoim udzie. Serafin znów spojrzał na bawiących się, a potem z powrotem na byłą niewolnicę, bijąc się z myślami. Dopiero widok kolejnego mężczyzny zbliżającego się w ich stronę z dobrze już znanym wyrazem twarzy pchnął go do szybkiej decyzji.

- Nastio, zatańczysz ze mną? - spytał, klękając przed dziewczyną. Podał jej dłoń w zapraszającym geście. Była niewolnica momentalnie oblała się rumieńcem.

- Nie umiem tańczyć - odparła cicho, spuszczając wzrok.

- Nie martw się, ja też - oznajmił, uśmiechając się szeroko. Mimo że matka uparła się, by w domowym zaciszu nauczyć swoich synów podstawowych kroków, on nigdy nie uznawał za potrzebne opanowania tych układów.

Nastia ostrożnie chwyciła jego dłoń, wywołując jeszcze szerszy uśmiech na jego twarzy. Poprowadził ją na umowny parkiet i wciągnął w najbliższą przerwę w kole tańczących. Stale obserwując sąsiadów, zaczęli powtarzać ich ruchy. Serafin co chwila mieszał kroki, raz po raz wpadając na innych uczestników zabawy. Już zaczął przeklinać siebie w myślach za swój pomysł, ale w tym momencie Nastia opanowała cały układ. Wyraz szczęścia na jej twarzy wynagrodził mu wszystkie niegodności.

Jak zgładzić smokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz