Serafin kulił się na ziemi obok martwego ciała swojej matki. Nie chciał uwierzyć, że już jej nie ma, że dołączyła do ojca i że stracił już oboje rodziców. Łzy spływały po jego policzkach i spadały na ziemię.
- Niechaj Stwórca cię prowadzi. - Jakiś głos przebił się do świadomości Smokobójcy. Chłopak zmusił się, by podnieść głowę i spojrzeć na otaczających go ludzi. Na ich twarzach mieszał się smutek, strach i niepewność. Nie wiedzieli, gdzie się znajdują, dlaczego tutaj są i co się z nimi stanie. Nie mieli pojęcia, co powinni teraz zrobić. Jednak wszyscy złączyli się w żałobie, by uczcić śmierć matki Serafina. Chłopak zrozumiał, że po utracie bliskich i domu, poczucie wspólnoty stanowiło ostatnią część ich dawnego życia. Tylko razem mogli przetrwać w tym smoczym świecie. Ale nie wiedzieli, jak. To już było jego zadanie.
Ciężko podniósł się z ziemi, zgrzytając łuskami zbroi. Część osób podniosła na niego nieufne spojrzenie. Serafin poczuł się pięknie odzianym obcym wśród tłumu brudnych i wychudzonych ludzi. Jednak ten pancerz był jedynym, który ich bronił przed otaczającym ze wszystkich stron, niebezpiecznym światem. To musiało się zmienić.
Kolejne osoby podnosiły na niego wzrok. Chłopakowi zaschło w gardle. Przełknął ślinę.
- Jest jaskinia... - Poczuł przypływ przerażenia, kiedy wszyscy na niego spojrzeli. Zmusił się, by mówić dalej. - Schronienie, dopóki... nie znajdziemy czegoś lepszego. Jest tam broń i trochę jedzenia...
Kilka osób wyglądało, jakby chciało się sprzeciwić, ale na słowo "jedzenie" natychmiast zmienili zdanie.
- Gdzie ta jaskinia? - zapytała jedna ze starszych wojowniczek.
- Tam. - Serafin wskazał kierunek ręką. - Zaprowadzę was.
Stryj wziął ciało zmarłej kobiety na ręce i skinął chłopakowi, dając znak, że jest gotowy do drogi. Osoby, które siedziały na trawie, również podniosły się z ziemi.
- Tędy - powtórzył Smokobójca i natychmiast ruszył we wskazanym kierunku, by nie musieć dalej patrzeć na byłych niewolników. Tłum powoli podążył za nim. Początkowo szli w milczeniu, ale po chwili chłopak usłyszał szmery prowadzonych szeptem rozmów. Zerknął przez ramię. Od czoła pochodu dzieliło go kilka metrów. Zwolnił, by dać się dogonić, ale dzieląca ich odległość wcale się nie zmniejszyła. Westchnął cicho i skręcił w stronę jaskini Aestasa.
Po kilkunastu minutach wolnego marszu dotarł do wejścia groty. Z jej wnętrza wypływał wąski strumień. Chłopak wszedł do środka, schylając się, by nie uderzyć o niski strop, który następnie lekko unosił się do góry. Gdyby wyciągnął rękę nad głowę, dłonią dotknąłby kamiennego sufitu.
W centrum groty leżało lekko przypalone mięso na zwierzęcych skórach oraz sterta broni i ubrań, pochodzących głównie z jaskini Aestasa. Resztę dostarczyło kilku rebeliantów, którzy zgodzili się oddać część swoich zdobyczy. Serafin miał nadzieję, że dóbr wystarczy dla wszystkich.
Pierwsze osoby powoli weszły do pieczary. Ostrożnie rozejrzeli się po otoczeniu, po czym przypadli do jedzenia. Następni deptali im po piętach, by także zdobyć kąsek dla siebie. Jaskinię wypełniły okrzyki kłócących się. Kilku mężczyzn wszczęło bójkę.
- Stop! - wrzasnął rzeźnik, wchodząc do groty. - Zachowujecie się jak zwierzęta!
Mężczyźni odsunęli się od siebie, wbijając wzrok w ziemię. Rzeźnik zmierzył ich spojrzeniem i podszedł do stosów.
- Pierwsze podejdą dzieci, potem kobiety. Każdy weźmie po jednym kawałku. Zdolni do walki rozdzielą broń między siebie - oznajmił. Jakiś chłopiec przyskoczył do stosu, porwał kawałek mięsa i uciekł w kąt jaskini. Mniejsza dziewczynka wystąpiła do przodu, by pójść za jego przykładem. Krzyknęła z bólu, gdy jeden z uczestników bójki chwycił ją za włosy i odepchnął od jedzenia. Mężczyzna rzucił wyzywające spojrzenie rzeźnikowi.
CZYTASZ
Jak zgładzić smoka
FantasíaKontynuacja książki pt. "Jak zabić smoka". Po szalonej misji w towarzystwie Aestasa, życie Serafina wywróciło się do góry nogami. Jego dom przestał istnieć, a rodzina odeszła. Tymczasem On, Czarny Koszmar, przywódca wszystkich smoków, rośnie w si...