6

11.8K 270 50
                                    

Shawn

- Będziemy za jakieś 10 minut- powiedziałem do Melody, która zagadywała Oli.

- Zaraz, na prawo będzie sklep, mógłbyś się zatrzymać to zrobimy zakupy?

- Jasne

Zaparkowałem na parkingu przed sklepem. Założyłem okulary przeciwsłoneczne, Wysiadłem pierwszy z samochodu i wyjęłam dziecko z fotelika. Weszliśmy całą trójką do sklepu, Wsadziłem Liv do koszyka i szedłem za Mel, która zatrzymała się przy półce z kawami. Wrzuciła do koszyka jedną zwykłą i jedną zbożową.

- Pijesz kawę zbożową? Twierdziłaś, że jest obrzydliwa.

- Bo jest, nadal jej nie lubię, ale tylko zbożowa jest bez kofeiny. A muszę czymś się pobudzać.

Teraz zrozumiałem ilu tak naprawdę dziewczyna musi sobie odmawiać. Przy małym dziecku trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Nawet taka błahostka jak zwykła kawa może zaszkodzić. Kiedy kosz z zakupami był wypełniony po brzegi udaliśmy się do kasy. Zapłaciłem, oczywiście Melody nie byłaby sobą gdyby nie sprzeczała się o to ze mną. Zapakowałem zakupy do auta, a szatynka zapięła Liv w foteliku.
Dotarliśmy pod adres podany przez nią wcześniej zaparkowałem przed dużym, ładnym, jednorodzinnym domem z garażem i ogrodem. Mel poszła pierwsza z Olivią na rękach i otworzyła dom. Weszliśmy do środka, gdy śpiący maluch nie miał na sobie już odzienia wierzchniego Melody zaniosła ją na górę. Mówiąc tylko, że zaraz wraca i rozpakujemy zakupy i bagaże.

- Chodź, pokażę ci górę i twoją sypialnię. - powiedziała kiedy wszystko było już na swoim miejscu. Udaliśmy się schodami na górę. - Tutaj jest moja sypialnia, obok pokoik dziecięcy- uchyliła drzwi do pokoju, w którym słodko spała nasza kruszynka. - A tam łazienka, twój pokój będzie naprzeciwko mojego. - wskazała na drzwi- Jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać.

- Jasne, dzięki - uśmiechnęłem się w jej kierunku, co ona odwzajemniła.

********************
Melody

Był wieczór, a ja piekłam muffinki. Shawn bawił się w salonie z Olivią, a śmiech małej było słychać w całym domu.

Po zjedzeniu kilku muffinek i wieczornej rutynie wszyscy poszliśmy na górę do łóżek, co prawda Liv zasnęła już na dole, więc tylko włożyłam ją do łóżeczka. Zapaliłam lampkę nocną w mojej sypialni i zabrałam się za dokończenie książki, która mnie wciągnęła, ale nie miałam czasu na jej przeczytanie. Czytałam aż usłyszałam jakieś kroki.

- Mel, nie mogę zasnąć- w drzwiach mojej sypialni stanął Shawn, oczywiście bez koszulki.

- Oglądamy jakiś film? - zapytałam

- Okej

Wyjęłam laptopa z szafki nocnej i podał go brunetowi.

- Wybierz coś, a ja przyniosę jedzenie.

Wzięłam kwaśne żelki, paczkę chipsów, czekoladę i jakiś napój do picia. Rzuciłam wszystko na łóżko i usiadłam obok Shawna, który opierał się o ramę łóżka.

- I co wybrałeś?

- Yesterday?

- Podobno ma tam być Ed. Włączaj.

W połowie filmu oczy same zaczęły mi się zamykać. Mimo tego jego fabuła bardzo mi się podobała. I zasnęłam.

Nie wiem ile czasu minęło, ale usłyszałam płacz. Otworzyłam oczy i jak się okazało spałam na ramieniu chłopaka. Przetarłam leniwie oczy, przeciągnęłam się i już miałam wstawać, kiedy odezwał się Shawn.

- Śpij, ja pójdę. - wstał z łóżka.

- Przynieś ją tutaj.- rzekłam ospale.

Zerknęłam na zegarek 2 w nocy. Ahh. Po chwili płacz ustał, a przez drzwi sypialni wszedł Mendes z dziecinką na rękach. Trzymał ją tak ostrożnie, jakby bał się, że coś jej zrobi. Wyglądało to bardzo rozczulająco.

- Śpi? - szepnęłam. Pokiwał w odpowiedzi głową. - Połóż ją pomiędzy nami.

Odłożył śpiące maleństwo i głęboko odetchnął, na co cicho się zaśmiałam.

- Spokojnie nie jest ze szkła. - położył się na drugim przegu łóżka

- Ale jest taka malutka i bezbronna. Boję się, że zrobię coś nie tak.

- Daj spokój jesteś jej ojcem, nie możesz zrobić jej nic złego. - zobaczyłam iskierki w jego oczach - A teraz chodźmy spać.

*******************
Poczułam na mojej twarzy małe rączki i paluszki łapiące mnie za nos. Otworzyłam oczy i ujrzałam Liv, która bawi się w najlepsze. Sprawdziłam godzinę na telefonie leżącym na szafce nocnej 5.08. Zernęłam na Shawna, który smacznie spał z lekko rozchylonymi wargami. Razem z Olivią zeszłam na dół. Posadziłam ją na krzesełku do karmienia, aby móc spokojnie zrobić jej kaszkę. Kiedy kaszka była zjedzona. Poszłyśmy do salonu. Bawiłyśmy się w najlepsze, a cały salon był pełen baniek mydlanych. Po męczącej zabawie znowu przyszedł czas na sen.

Przyszła godzina 10.20, o dziwo byłam wyspana. Wybrałam outfit na dzisiejszy dzień składający się z tęczowych pastelowych legginsów i czarnej koszulki. Wykonałam szybko poranną rutynę. I zeszłam na dół. W kuchni cicho grało radio, a po niej kręcił się Shawn w samych dresach, muszę przyznać, że efekty po siłowni są widoczne gołym okiem.

  - Cześć, co tam robisz?

  - Śniadanie

  - Miło z twojej strony. - usiadłam na krześle barowym.

  - Daj spokój- postawił przede mną talerz z jedzeniem.

  - Dziękuję- już miałam się zabrać za jedzenie, ale usłyszałam płacz. Odłożyłam sztućce i chciałam wstać.

  - Siedź, ja pójdę - posłałam mu wdzięczne spojrzenie i obserwowałam jak jego sylwetka znika na schodach.
Zaczęłam jeść, a po chwili wrócił z Olivią na rękach. Zjadłam, a Shawn nakarmił małą.

  - Porywam ją przebrać - powiedziałam wyjmując dziecko z krzesełka. Przebrałam ją i podałam witaminy. Znowu zeszłyśmy na dół.

******************
Dzisiejsze popołudnie było wręcz wyczerpujące. Olivia ma tyle energi, że aż ciężko za nią nadążyć. Po zjedzonym obiedzie i chwili odpoczynku Mendes poszedł uśpić dziecko na górę, a ja wyjęłam laptopa i zabrałam się za niedokończony plan domu, w którym musiałam zaprojektować łazienkę, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Całość zajęła mi może 45 minut. Wysłałam projekt na maila do mojego taty. I gotowe. Zastanawia mnie to dlaczego Shawn jeszcze nie przyszedł. Poszłam na górę do pokoju Liv. Gdzie ujrzałam bardzo słodki obrazek, na którym to brunet śpi na szarym dużym fotelu i przytula do siebie śpiące maleństwo leżące na jego klatce piersiowej. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam im zdjęcie swoim telefonem. Podeszłam i wzięłam  ostrożnie Olivią, żeby się nie obudziła i położyłam ją do białego łóżeczka. Zabrałam pudrowy różowy koc i przykryłam nim śpiącego chłopaka. Nie miałam serca go budzić. Odgarnęłam z jego czoła nieswornie opadającego na nie loczka i poszłam do swojej garderoby, aby dokończyć rozpakowywanie walizki. Kiedy skończyłam odłożyłam walizkę do szafy, a brude ubrania wrzuciłam do pralki. Zadzwoniłam do mamy i poplotkowałam z nią trochę. Nie mam pojęcie jak jej powiedzieć o Shawnie. Tata to jeszcze nic, on akceptuje każdą moją decyzję w miarę rozsądku oczywiście, ale mama przeżywa je bardziej niż ja sama. Wiem, że to dlatego, bo chcę dobrze. Ale jest to trochę męczące.

***************
Hejka, oto dzisiejszy rozdział. Piszcie jak wam się podoba. Buźka❤❤❤

  

I will always love you | Shawn Mendes [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz