10

10K 227 33
                                    

Melody

Był późny wieczór, właśnie szykowałam się powoli do pójścia spać. Nagle w drzwiach mojej sypialni stanął Shawn.

- Rozmawiałem z moją mamą - wyznał siadając po drugiej stronie łóżka.

- Ahh, tak - przypomniałam sobie o co chodzi. - i jak zareagowała?

- Na razie powiedziałem jej tylko tyle, że wpadniemy na obiad w niedziele.

- Powiedziałeś, że będę z tobą? - zapytałam.

- Powiedziałem tylko, że nie będę sam i chcę im kogoś przedstawić.

- To zabrzmiało tak jakbyś chciał przyjść z dziewczyną.

- W sumie to przyjdę aż z dwiema. - zaśmiał się. Ahh ten jego melodyjny śmiech.

- Boisz się ich reakcji? - popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy.

- Wiesz z jednej strony wiem, że to moi rodzice i mnie kochają pomimo wszystko, ale z tyłu głowy nie wiem jak zaregują. Mogą być źli, że mówię im o tym dopiero teraz. Na pewno będą zaskoczeni, bo w końcu są dziadkami. Ale mam stuprocentową pewność tego, że pokochają Olivię tak samo jak ja. Nie mówiąc nawet nic o Aaliyah, która będzie wniebowzięta.

- Teraz widzę jak się zmieniłeś. Wydoroślałeś, wydajesz się być taki rozsądny. - mówiłam z podziwem to co mi ślina na język przyniesie.

- Nie wiem czy mam ci dziękować, czy się obrazić, bo twierdzisz, że się starzeje - zaśmiałam się z jego dziwnej miny.

- To był komplement. - uśmiechnęłam się.

- W takim razie dziękuję - zbliżył się do mnie i musnął mój policzek swoimi ustami. Poczułam przypływ fali gorąca.

- Em... chodźmy już spać. Jest późno, a mały anołek może dać nam nieźle popalić.

- Dobranoc - posłał mi uśmiech, który natychamiast odwzajemniłam.

- Dobranoc

**********************
Wstając rano czułam się tak wyspana jak jeszcze nigdy od czasu narodzin Olivii. Spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Była 9.30, dziwne. Dlaczego Olivia mnie nie obudziła, znaczy dlaczego nie obudził mnie jej płacz. Zasze wstaje około 5 na kaszkę. Wychodzę z swojej sypialni i kieruję się do pokoiku mojej córki. Otwieram drzwi, co jest? Łóżeczko jest puste. Spokojnie, na pewno sama nigdzie nie poszła. Otwieram drzwi do pokoju Shawna. Oddycham z ulgą. Olivia grzecznie śpi wtulając się w swojego tatę. Wyglądają cholernie uroczo. Robię im zdjęcie swoim telefonem, który cały czas miałam w ręce. Idę do łazienki myję twarz i dokładnie szczotkuje zęby. Może zrobię śniadanie dla całej naszej trójki. Klasycznie naleśniki. Przygotowuję ciasto i smażę placki i gotowe kładę na talerz. Kiedy kończę samżenie kroję owocę takie jak brzoskwinie, banany i jabłka. Położyłam wszystko na stole, nuttellę oczywiście też. Nie czekając na Shawna i Olivię zjadłam śniadanie, kiedy wkładałam talerz do zmywarki w kuchni pojawiły się dwa śpiochy.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się w ich stronę.

- Cześć

- Śniadanie gotowe, siadaj a ja nakarmię Olivię, już jadłam.

Podał mi dziecko, a ja dałam jej buziaka na co zapiszczała wesoło. Włożyłam ją w krzesełko do karmienia, pokroiłam naleśnika z nutellą na małe kawałeczki i położyłam je przed nią, dołożyłam też brzoskwinie. Olivia po prostu uwielbia brzoskwinie w każdej postaci np serki. Nawet herbatki brzoskwiniowe są jej ulubionymi.

***********************
Po pracy, a za razem zakończeniu kolejnego projektu zaszyłam się w mojej garderobie pakując walizkę. Dziś piątek. W niedzielę jedziemy do rodziców Shawna. Może tego nie okazuję, ale boję się w cholerę. Nie chce, żeby jego rodzina widziała we mnie tą, która złapała go na dziecko. Najchętniej bym tam nie szła i wybrała się na ten czas do moich rodziców, ale Olivia jest jeszcze mała i boję się zostawić jej samej z Shawnem, który się wszystkiego dopiero uczy, a poza tym moi rodzice zaczęliby się wypytywać o to dlaczego przyjechałam tak bez powodu i gdzie jest Liv. Zawsze to oni odwiedzali mnie, ponieważ dłużesze podróże z małym dzieckiem nie są takie łatwe. Jakoś przeżyję, mam nadzieję.

Ściągam średniej wielkości walizkę z góry szafy i pakuję kilka moich ubrań, a następnie ciuchy Olivii, których było dużo więcej od moich. Jak wiadomo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, ale trzeba je przebierać, a brudzi się co chwila.

Po spakowaniu wszystkich ubrań nie chciało mi się już pakować tych wszystkich kosmetyków i innych niezbędnych rzeczy, aczkolwiek pierdół. Zamknęłam walizkę i postawiłam przy szafie. Kosmetyki i inne spakuję jutro w torbę treningową.

Zbliża się godzina 17. Schodzę na dół, gdzie w salonie bawiła się Olivia pod okiem Shawna.

  - Na jak długo zostajemy w Toronto?- zapytałam chłopaka.

  - W Toronto? Myślałem, że zostaniemy w Pickering.

  - Nie ma sprawy, jak chcesz to możesz zostać.

  - Wiesz.... pomyślałem, że zostaniecie ze mną.

  - Shawn, nie chcę robić problemu twoim rodzicom. Liv będzie płakać w nocy i nie będą mogli spać albo coś.

  - To nie będzie żaden problem.

  - A Aaliyah, będzie musiała rano wstać do szkoły, a co jak nie będzie mogła zasnąć.

  - Naprawdę to nic, mała jest grzeczna, a poza tym w domu są grube ściany.

- Nie wiem....

  - Proszę zgódź się - podszedł do mnie i złapał za ręce. Spojrzałam w jego oczy, miały błagalny wyraz. Westchnęłam.

  - Dobrze niech ci będzie, ale uprzeć ich przed tym. A w ogóle zapytaj o zgodę.

  - Nawet nie wiesz jak się cieszę - przytulił mnie mocno i podniósł, na co cicho pisnęłam - O nic się nie martw, moja rodzina cię uwielbia.

  - Raczej uwielbiała. - odstawił nnie na ziemię.

  - Nie nadal o tobie mówią same dobre rzeczy. Aaliyah się na mnie pogniewała po naszym rozstaniu. - lekko się uśmiechnęłam na wspomnienie rodziny Shawna, bardzo ich lubiłam.

  - Ciekawe czy nadal tak będzie - znowu humor mi się pogorszył.

  - Dlaczego niby ma być inaczej.

  - Bo mam z tobą dziecko.

  - To raczej powód do szczęścia.

  - Nie chcę być postrzegana jako ta, która złapała cię na dziecko i możliwe, że zrujnowała przyszłość.

  - Co ty bredzisz z tą przyszłością. Jestem muzykiem, tyle że na dłuższym urlopie.

  - Chodzi mi... o .. żonę i tak dalej - wypaliłam z grymase.

  - Ohh... kobieta, która nie będzie akceptować tak ważnej w moim życiu osoby jak moja córka nie zasługuje na mnie.

Shawn

  - Ohh... kobieta, która nie będzie akceptować tak ważnej w moim życiu osoby jak moja córka nie zasługuje na mnie.

Wymyśliłem na poczekaniu. Przecież nie mogę tak ni z gruszki ni z pietruszki palnąć, że nie wiążę swoich planów na przyszłość z kimś innym niż ona. Chcę, żeby wszystko małymi kroczkami szło do przodu. Pośpiech nie jest najlepszy w tej sytuacji. Muszę dać jej do zrozumienia, że ona też mnie nadal kocha i powoli zrozumie. O ile tak jest.

*****************
Hejka, przedstawiam wam dzisiejszy rozdział oraz mam małą prośbę. Jeśli możecie to wbijajcie na mojego instagrama. Dziękuję bardzo za 1k wyświetleń nie spodziewałam się🙏🏻☺️❤

 Dziękuję bardzo za 1k wyświetleń nie spodziewałam się🙏🏻☺️❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bardzo dziękuję za wszystko. Buziaki.❤❤❤

 

 

I will always love you | Shawn Mendes [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz