23

7.8K 218 40
                                    

Shawn

Moje oczy drażniły jasne promienie grudniowego słońca wpadąjace przez nie dokładnie zasłonięte rolety w mojej sypialni. Podniosłem ciężkie powieki i przetarłem oczy wolną ręką, ponieważ drugą obejmowałem w tali nadal śpiącą Mel. Przyglądałem się jej jak uroczo wygląda, kiedy śpi.

Patrzyłem na nią dobre kilka minut i najwyraźniej się zamyslilem, ponieważ z mojego transu wyrwał mnie jej głos
  - Czemu się na mnie cały czas patrzysz?- cichutko zachichotala.

Speszony odwróciłem wzrok zastanawiając się nad sensem zdania układanego od jakiegoś czasu w mojej głowie, po chwili łapiąc kontakt wzrokowy z Mel i mówiąc
 

-Musimy porozmawiać, ale najpierw zjedzmy śniadanie--uśmiechnąłem się blado co dziewczyna najwyraźniej zauważyła, ponieważ odpowiedziała zatroskanym, ale nadal zachrypnietym głosem.
  -Coś się stało?

Nic nie odpowiedziałem tylko wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi. Schodząc po schodach oglądałem dokładnie każde zdjęcie w ramce  wiszące na ścianie, przypominając sobie każdy piękny moment z życia. Uśmiechnąłem się szeroko widząc nowe zdjęcie ukazujące mnie, Mel i naszą piękną córkę. Nadal nie mogę sobie wybaczyć tego, że zostawiłem Melody w momencie, w którym najbardziej mnie potrzebowała. Przez cały okres ciąży musiała przejść sama, a ja w tym czasie odciełem się od świata, a gdzie mogłem wtedy być? Na sali porodowej cholernie się stresując jak i wspierając moją przyszłą żonę.

Jak cholernie głupi byłem, że wtedy wyrzuciłem pierścionek i wszystko zepsułem...

Wchodząc do kuchni i wyjmujac odpowiednie składniki na jajecznice z bekonem mogłem usłyszeć, że Mel bierze prysznic. Zacząłem wrzucać jajka na patelnię kładąc obok nich bekon wszystko dokładnie mieszając. Gdy śniadanie było gotowe, nałożyłem je na dwa talerze i usiadłem do stołu słysząc kroki Melody.
****************
Melody

Shawn jest od rana bardzo dziwny co mnie martwi ponieważ wczoraj spędziliśmy naprawdę miły wieczór, a on nagle zagrywa wielce poważnego faceta. Schodząc po schodach już czułam piękny zapach dobiegajacy z kuchni. Jedno jest pewne - Shawn nie dość że pięknie śpiewa to jeszcze umie gotować pyszne jedzenie.

  -Dzień dobry- powiedziałam jak gdyby nigdy nic mimo że rano już rozmawialiśmy.
 
  -Dzień dobry - odpowiedział chłopak lagodniejszym tonem niż rano- Zrobiłem twoją ulubiona jajecznice z bekonem, smacznego.

Poslałam mu lekki uśmiech i dosiadłam się do stołu od razu biorąc się za jedzenie.
Po śniadaniu wzięłam się za zmywanie naczyń, a w tym czasie Shwan poszedł się ubrać. Obrocilam się słysząc jak chłopak odchrząkuje w moją stronę. W tym czasie gdy się na mnie patrzył, ja analizowalam jego dzisiejszą stylizacje, a była to biała koszulka z calvina kleina i czarne krótkie spodenki. Mimo że mamy grudzień to w tym domu było naprawdę ciepło.
-Mogłabyś usiąść?- zapytał z przerażonym wzrokiem chłopak. Natychmiast wykonała polecenie siadając naprzeciwko Shawna.
- Proszę powiedz już co się dzieje bo zaczynam się martwić - powiedziałam spokojnym, ale za to głośnym tonem.
Shawn wziął głęboki oddech i powiedział.

  -Mel powiem prosto z mostu, czy jest jeszcze jaka kolwiek szansa, że znowu będziemy mogli być razem? Czy ty kochasz mnie jeszcze tak bardzo jak ja ciebie? - chwycił  moje dłonie patrząc mi głęboko w oczy. Moje serce pękło gdy zobaczyłam że jego oczy robią się szkliste, ale w tym momencie musiałam pokazać, że jestem silniejsza. Prawdą jednak było że w środku wszystko mi się gotowało, a ja nadal go kochałam. Wziąłam głęboki wdech i dałam upust moim emocjom.
 
  -Tak Shawn nigdy nie przestałam cię kochać. Prawda jest taka, że znienawidziłam siebie dając ci wolną drogę oraz przez to, że nie wiedziałeś o ciąży. Przez te dziewięć miesięcy czułam się jak potwór, który zagraża całemu światu mimo iż nie robi nic złego- pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, co Mendes zauważył bo swoim ciepłym kciukiem ją starł.

-Czy to znaczy że możemy być razem, że możemy stworzyć prawdziwą rodzinę dla naszej córki? - zapytał z nadzieją w oczach

-Nie...- w tym momencie przerwał mi mój dzwoniący telefon więc wstałam z krzesła patrząc na chłopaka i mówiąc ciche "przepraszam" ruszyłam w stronę schodów.

Dzwoniła mam Shawna, Karen.

  -Halo? - odebrałam.

  - Cześć Melody

  - Dzień dobry- odpowiedziałam

  - Dzwonię do ciebie, żeby zapytać kiedy odbierzecie Liv. Jest strasznie marudna. Chyba dlatego, że za tobą tęskni.

   - Jasne, już wsiadam do auta i zaraz u was będę.

Shawn

Byłem załamany tym co usłyszałem. Szybko zmieniłem ubrania na jakieś cieplejsze i w pośpiechu wyszedłem z mieszkania, o ile nie wybiegłem. Ruszyłem do pierwszego lepszego klubu, żeby zatopić smutki w alkoholu.

Melody

Po zakończeniu rozmowy z Karen zeszłam spowrotem na dół. Shawna nigdzie nie było, ale za bardzo się tym nie przyjęłam, może po prostu mu coś wypadło i musiał pilnie wyjść.

Założyłam kurtkę i botki, po czym wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. Ruszyłam do garażu, wsiadłam do mojego auta i wyjechałam na drogę prowadzącą w kierunku domu rodzinnego Shawna.

***********
Po tym jak odebrałam Liv od państwa Mendes wróciłam do mieszkania bruneta i położyłam małą spać. Shawn nadal nie wrócił co mnie trochę martwiło, ponieważ minęło już trochę czasu. Ale odrzuciłam szybko złe myśli i  zaczęłam przygotowywać dla nas obiad. Wyjęłam na wieszch wszystkie produkty potrzebne do przygotowania risotto. I powoli zaczęłam kroić warzywa.

W trakcie tego całego mojego gotowania Olivia się obudziła. Poszłam do niej na górę, przebrałam jej przepocone ubranka na świeże różowe body i czyste szare leginsy. Zeszłam z nią na dół i rozłożyłam na dywanie w salonie mieciutki koc, rzuciłam trochę poduszek i ułożyłam na nim mnóstwo zabawek dla Liv, żeby sie czymś zajęła po czym wróciłam do kuchni, aby dokończyć to co już zaczęłam wcześniej.

Skończyłam robić obiad, karmiłam Liv mając cały czas gdzieś z tyłu głowy, że Shawna nadal nie ma i mogło coś mu się stać.

Sięgnełam po swój telefon i bez zastanowienia wybrałam jego numer. Nie odebrał, zrzucił moje połączenie. Spróbowałam jeszcze raz, znowu z takim samym skutkiem.

***********
Shawn

Siedziałem w tym barze już nie wiem ile. Ten czas minął mi na popijaniu drinków jeden za drugim i rozmowie z barmanem. Mel też dzwoniła do mnie kilka razy, ale skutecznie odrzucałem jej połączenia.

Kiedy było już  ciemno, a do klubu wchodziło coraz więcej osób postanowiłem wrócić do domu. Chwiejnym krokiem z towarzyszącym mi cały czas szumem w głowie wyszedłem na zewnątrz. Nawet nie wiem jakim cudem udało mi się zamówić taksówkę.

***********************
Hejka kochani mam dla was nowy rozdział. Gdyby nie Olaebrowska to nie wiem czy ten rozdział by powstał na czas. Dziękuję bardzo kochana❤. Wam też bardzo dziękuję za mnóstwo wyświetleń, każdy głos i komentarz.

I will always love you | Shawn Mendes [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz