16

8.8K 245 28
                                    

Melody

Ze snu wybudził mnie cichy płacz, który oczywiście należał do mojej małej Liv. Przetarłam jeszcze mocno zaspane oczy i sięgnęłam ręką po telefon leżący na szafce nocnej. Chwila przecież ja nie kładłam się tu spać. Na ekranie iphona rose gold w przezroczystym etui z białymi gwiazdkami widniała godzina czwarta nad ranem. Przekręciłam się na bok twarzą do Olivi.

  - Czemu płaczesz kochanie? - powiedziałam słodziutkim, pieszczotliwym głosem i leciutko połaskotałam ją po brzuszku, co zwróciło na chwilę jej uwagę i płacz ustał, ale dosłownie na krótką chwilkę.
Obróciłam się z powrotem przodem do szafeczki nocnej, na której stała wcześniej przygotowana przeze mnie kaszka owocowa. Odwróciłam się do Liv i podałam jej butelkę delikatnie przytrzymując, aby jej nie upuściła, ponieważ butelka była dość ciężka.

Jak na złość nie była głodna, wypluła smoczek butelki i zaczęła płakać jeszcze głośniej niż na początku. Odłożyłam butelkę, sięgnęłam po zabawki leżące obok dużego łóżka. Położyłam je przed nią i ją posadziłam. To też nie podziałało. Nie chcę jej brać na ręce i nosić, nie mogę jej do tego przyzwyczaić, bo nie będzie chciała zasnąć w żaden inny sposób. Ale jeśli zabawki nie podziałały spróbuje ją ponosić. Wstałam chodziłam po pokoju może 2 minuty, płacz tylko trochę ucichł, ale nadal nie zniknął. To oznaczało tylko jedno, Olivii rosną ząbki. No to jestem w dupie. Nie pośpię sobie. Wstałam z łóżka, podeszłam do torby i wyjęłam z niej małą białą tubkę, w której znajdował się żel na dziąsła dla maluchów. Wróciłam na łóżko i posmarowałam Liv dziąsła przezroczystą mazią. Teraz zostało tylko czekać. Z doświadczenia wiem, że jeśli Olivię coś boli to nawet kiedy próbuje odwrócić czymś jej uwagę nie działa to długo. Leżę po prostu na boku skierowana twarzą do niej, łaskoczę jej brzuszek delikatnie jedną ręką i próbuję ją zagadać.

Nagle do pokoju wpada trochę światła, a do moich uszu dobiega odgłos kroków. W drzwiach pokoju staje nie kto inny jak Shawn. W samych bokserkach. Podchodzi bliżej łóżka.

  - Coś się dzieje? - pyta z chrypką mrużąc przy tym oczy.

  - Wszystko ok, tylko rosną jej ząbki i płacze. Spokojnie zaraz powinno jej przejść. Jak tylko żel zacznie działać

  - Długo już tak płacze? - zapytał

   - Może jakieś 15 minut.

   - Przesuń się - powiedział po krótkiej chwili ciszy.

Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc kompletnie o co może mu w tym momencie chodzić, ale bez słowa zrobiłam to, o co mnie prosił i przesunęłam się bliżej Liv w stronę ściany. I spojrzałam na niego, a on po prostu położył się obok mnie tak, że leżeliśmy na łyżeczkę i okrył nas kołdrą. Po plecach przeszły mnie ciarki spowodowane jego bliskością. Mój wzrok cały czas był skierowany na Olivię, która już przestawała płakać,  ale myślami byłam w ogóle gdzieś indziej.

  - Jeśli chcesz to możesz iść do mojej sypialni i się spokojnie wyspać, a ja zostanę z małą. - wyszeptał tuż nad moim uchem, aż poczułam jego oddech otulający mój kark.

  - Nie, nie trzeba naprawdę. To ty powinieneś się porządnie wyspać, ja spałam w aucie.

  - W takim razie zostaje z wami.

***********************
Shawn

Po dłuższej chwili leżenia tuż obok Mel zacząłem śpiewać, co wydawało się działać uspokajająco na Liv. Śpiewałem kołysanki bardzo dobrze mi znane z dzieciństwa, kiedy to moja mama śpiewała je mnie albo mojej młodszej siostrze.

Olivia przestała płakać. Podałem Mel butelkę z kaszką, a ona ją nakarmiła. Najedzona księżniczka zasnęła. Przestałem już śpiewać. Szatynka podała mi pustą butelkę, którą odłożyłem z powrotem na szafkę.
Objąłem Melody ramieniem i delikatnie wtuliłem się w jej plecy. Postanowiłem po prostu spać z nimi, nie chciało mi się wracać do siebie.

Już prawie odpłynąłem do krainy słodkich snów, ale poczułem jak Mel mocniej się we mnie wtula swoimi plecami. Najwidoczniej zasnęła. Pewniej ją obejmuję i składam leciutki pocałunek na jej nagim karku, po czym sam spokojnie zasypiam.

************************
Melody

Budzę się czując jak materac na łóżku co chwila się ugina. Otwieram zaspane oczy i próbuję się podnieść na łokciach, właśnie próbuję, ponieważ coś mi to uniemożliwia. Mianowicie przełożona przeze mnie ręka Shawn. Próbuje ją delikatnie zdjąć, ale niestety chłopak trzyma mnie zbyt ciasno. Trudno, odwracam głowę w drugą stronę i widzę powód uginającego się materaca. Olivia postanowiła urządzić sobie konkurs skoków, a raczej wstawania i upadania tyłkiem na materac.

Zaśmiałam się cicho widząc jaką satysfakcję jej to sprawia. Nagle dziewczynka pisnęła i zaczęła głośno się śmiać.

  - Ćsiii - przyłożyłam palec wskazując do swoich ust. - Bo obudzisz tatusia. - szepnęłam.

  - Nie śpię - powiedział Shawn z lekko poranną chrypką za moich pleców. Na co się wzdrygnęłam i złapałam za serce.

  - Boże, ale mnie wystraszyłeś - powiedziałam.

  - Wybacz - rzekł zabrał swoją rękę, którą nadal mnie obejmował i podniósł się do pozycji siedzącej.

  - Co tam królewno? - zapytał Liv lekko ją łaskocząc.

  - Ta-ta - powiedziała mała, a ja wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na Shawna, który po minie wydawał się być tak samo zaskoczony jak ja tym co się przed chwilą wydarzyło.

  - Słyszałaś? - zapytał oszołomiony. Lekko pokiwałam głową, a na twarzy Mendesa pojawił się ogromny, szeroki uśmiech. Wstał wziął Liv na ręce i złożył na jej policzku soczystego całusa.

  - Tatuś cię bardzo kocha - przytulił ją do siebie - Nawet nie wiesz jak bardzo jestem teraz szczęśliwy. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa.

  - Możesz zmienić jej pieluchę z tego szczęścia - powiedziałam i wstałam z łóżka. - Wszystkie potrzebne rzeczy masz w czarnej torbie, a ja pójdę zrobić nam jakieś śniadanie. - wyszłam z pokoju i udałam się na dół do kuchni.

Wstawiłam czajnik, zrobiłam sobie zieloną herbatę i kawę dla Shawna. Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki na naleśniki i położyłam je na blacie w jasnym kolorze. Do miski wrzuciłam mąkę, wbiłam jajka, wlałam mleko, dodałam trochę soli, cukru  i wlałam odrobinkę wody gazowanej, aby ciasto było pulchniejsze. Wymieszałam to wszystko razem.

Rozgrzałam patelnię i zaczęłam smażyć  pierwszego naleśnika. W tym samym czasie do kuchni wszedł uśmiechnięty brunet z przebraną już Liv.

  - I jak ci poszło? - zaśmiałam się.

  - Nie najgorzej - odstawił Olivię na podłogę, a ona szybciutko pobiegła do swoich zabawek znajdujących się w salonie. - Pomóc ci w czymś? - zapytał podchodząc w moją stronę.

  - Jeśli tak bardzo chcesz możesz pokroić owoce.

Zaczęłam smażyć drugiego naleśnika. A Shawn zabrał się za krojenie bananów.

********************

Hejka moi drodzy, wielkimi krokami zbliża się nowy rok szkolny, co wiąże z się mniejszą ilością czasu wolnego. Nie wiem jak często będą się pojawiać rozdziały, ale na pewno rzadziej niż obecnie. Dziękuję bardzo za wszystkie oddane głosy i komentarze. Buźka❤❤❤

I will always love you | Shawn Mendes [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz