14

9.3K 235 11
                                    

Melody

Zastało nam jakieś 5 minut drogi. Popatrzyłam za szybę.

  - Ej, gdzie ty jedziesz?! - zdziwiłam się.

  - Jak to gdzie do domu - powiedział jakby nigdy nic.

  - Przecież dom moich rodziców jest w drugą stronę.

  - A kto powiedział, że jedziemy do domu twoich rodziców. - popatrzył na mnie jak na jakąś chorą psychicznie. - Nawet nie ma takiej opcji, jedziemy do mnie.

  - Shawn, naprawdę nie musisz...

  - Wiem nie muszę, ale chcę. - przerwał mi - Chcę nadrobić ten starcony czas. Chcę mieć was blisko siebie.

Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego tylko przytaknęłam głową w odpowiedzi. Uległam, bo czułam się winna. Winna, że odebrałam mu szansę na obserwowanie Liv, kiedy stawiała pierwsze kroki, gdy mówiła pierwsze słowo. Zachowałam się strasznie samolubnie, bo myślałam, że tak będzie lepiej dla nas oboje. Myliłam się, strasznie się myliłam i teraz to widzę.

Dojechaliśmy na miejsce, Shawn właśnie wieżdża na podziemny parking.  Parkuje i wysiadamy z auta. Shawn bierze nasze bagaże a ja biorę Olivię w nosidełku.

  - Co ty wyprawiasz? - parsknęłam widząc Shawna, który rozkłada wózek.

  - Mam genialny pomysł, weźmiemy wszystko na raz. Włożę bagaże do wózka i w ten sposób wezmę wszystko za jednym razem. Jestem genialny - zaśmiałam się z jego optymizmu.

  - I tylko ty na świecie wpadłeś na taki genialny pomysł.

Weszliśmy do windy, po czym Shawn wcisnął guzik z cyfrą piętra, na którym to brunet mieszka. Drzwi windy się powoli zamknęły, a Olivia zaczęła płakać. Westchnęłam, postawiłam nosidełko na ziemi i wyjęłam z niego dziecko. Wzięłam ją na ręce tak, aby jej głowa leżała na moim ramieniu i zaczęłam lekko kołysać dla uspokojenia.

  - Cichutko, nie płakusiaj już. Zaraz pójdziemy spatki tylko się umyjem, tak? - mówiłam zmiękczonym głosem.

Troszkę się uspokoiła, ale nadal nie przestała płakać. Kiedy winda się otworzyła, oparłam Liv na moim biodrze i zabierając ze sobą nosidełko ruszyłam za Shawnem, który otworzył drzwi do apartamentu i nas w nich przepuścił. Wszystko wyglądało tak samo jak to zapamiętałam. Nowoczesny wystrój wnętrza z nutką fantazji Shawna. Położyłam nosidełko w korytarzu na ziemi i posadziłam marudną Liv na komodzie w tym samym pomieszczeniu. Zdjęłam jej czapkę, buciki, szalik oraz kurteczkę i odłożyłam je na mebel. Sama szybko zdjęłam odzienie wieszchnie wraz z butami i spowrotem wzięłam Olivię na ręce. Shawn w tym czasie wyłożył bagaże z wózka i również zdjął kurtkę wraz z butami.

  - Chodźcie czujcie się jak u siebie. To co moje jest też wasze. - ,,wasze" co ma o tym myśleć? Nie wiem.
Przeszłam do salonu, nadal kołysząc Liv, która nie przestawała płakać. - Wszystko, ok? Dlaczego moja kruszynka płacze? Czemu? - mówił Shawn do Olivii, sepleniącym głosem

  - Tak, wszystko ok. Tylko chce spać, długa podróż i dzień pełen wrażeń z resztą rodziny Mendes trochę ją zmęczył. - powiedziałam

  - Jasne, rozumiem. To może ja zrobię małej księżniczce kąpiel, a ty ją wykąpaiesz?

  - Dobrze tylko potrzymaj ją chwilkę, a ja skoczę po ubrania z walizki. - Shawn przejął ode mnie Liv i chodził z nią pokazując jej piękną panoramę Toronto  w mroźny zimowy wieczór.

Wzięłam z sporej żółtej walizki ubrania na zmianę dla mojej córki  i kilka kosmetyków w tym pieluchę z czarnej torby treningowej. Zostawiam rzeczy w łazience na szafce i poszłam przejąć Olivię od pana tatusia. O dziwo przestała płakać, starłam delikatnie dłonią łzy z jej policzków, wzięłam ją od Shawn i oparłam sobie na lewym biodrze, pocałowałam jej ciepłe od płaczu czółko.

Minęło może kilka krótkich minut, a do salonu wszedł Shawn powiedział, że kąpiel jest już gotowa, a ręczniki znajdę w górnej szafce. Pokiwał głową na znak zrozumienia i udałam się do sporej łazienki. Wykąpałam księżniczkę, osuszyłam ręcznikiem i przebrałam w piżamkę z motywem słodkiego różowego jednorożca. Gdy tylko wyszłam z łazienki zaczęłam usypiać Liv w salonie nucąc jej przy tym jakąś losową kołysankę. O dziwo nie zauważyłam Shawna. Przeszłam jakieś 4 razy wzdłuż całkiem dużego pomieszczenia, a Olivia smacznie zasnęła z główką opartą na moim ramieniu. Włożyłam ją do wózka, który postawił tu brunet i zaczęłam kołysać, aby wzmocnić jej sen, po kilku minutach przestałam wykonywać czynność i postanowiłam poszukać Shawna. Weszłam schodami na górę i skierowałam się do sypialni chłopaka. Zgadłam.

  - Wszystko w porządku? - zapytałam wchodząc do sypialni, w której siedział na łóżku trzymając gitarę na kolanach, z jakąś kartką w dłoni.

  - Tak, tak.

  - Na pewno? - dopytałam.

  - Tak, musiałem tylko coś zapisać naszła mnie chwilowa wena. Wpadł mi pomysł na piosenkę. Ale raczej nie będzie z niej wiele.

  - Dlaczego od razu zakładasz najgorszy możliwy scenariusz? - usiadłam obok niego.

  - Nawet jeśli ją napiszę i tak nie zamierzam tego wydać. Zawiesiłem karierę piosenkarza i wielkiej gwiazdy.

  - A nie możesz do tego wrócić.

  - Ni... - przerwałam mu

  - Kochasz muzykę, tak samo swoją pracę i jesteś świetny w tym co robisz. Muzyka była dla ciebie całym światem, była najważniejsza. - mówiłam patrząc mu w oczy.

  - No właśnie była, ale nie jest i nigdy nie powinna być na pierwszym miejscu. I na pewno już nie będzie. - mówił jakby z żalem.

  - Ale dlaczego tak mówisz? Nie rozumiem - nie kończyłam tematu.

  - Zrozumiałem, że jest wiele ważniejszych rzeczy w życiu.

  - A nie najważniejsze w życiu jest to, aby robić to co się kocha? - zapytałam

  - Dla mnie najważniejsza jest rodzina ty, Olivia, mama, tata, Aaliyah i cała reszta.

  - Rozumiem, ale czy nie możesz mieć i tego i tego? Nie musisz wyjeżdżać w żadne tarsy koncertowe, możesz wydawać piosenki i być tu na miejscu przy rodzinie.

  - Nie jestem do tego przekonany

  - Spróbuj dokończyć tę piosenkę i pokaż ją chłopakom. Jeśli zdecydują, że jest dobra to ją wydasz, a jeśli nie to nie zostanie gdzieś na dnie szuflady,  ok?

  - No dobra, ok niech ci będzie- westchnął.

  - Obiecujesz?

  - Obiecuję, słowo harcerza, którym nigdy zresztą nie byłem. - położył ręke na sercu.

  - Zaśpiewasz mi to co już masz? - widziałam mały grymas na jego twarzy. - no proszę.

  - Nie mam tego za wiele. Zróbmy tak, jak tylko napiszę trochę wiecej coś konkretnego to ci zaśpiewam i nawet zagram, dobrze?

  - No dobra niech ci będzie przystanę na to. A teraz idę do Liv.

  - Jasne, wasze bagaże zaniosłem do gościnnego pokoju, wszystko jest przygotowane. Jak będziesz czegoś potrzebować to mów.

  - Ok, dziękuję - powiedziałam, wstałam i udałam się schodami na dół.

Wzięłam Liv na ręce i zaniosłam do naszego tymczasowego pokoju. Położyłam ją na dużym łóżku i zabezpieczyłam tak, aby nie spadła. Przykryłam białą kołdrą i pocałowałam w czoło na dobranoc.

********************
Hejka, oto nowy rozdział przed chwilą skończony. Piszcie jak wam się podoba. Bardzo dziękuję za wszystkie głosy i komentarze. Buźka❤❤🔥

 

I will always love you | Shawn Mendes [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz