Rozdział 13

57 15 8
                                    

Zayn

- Przedstawię twoje stanowisko podczas zebrania zarządu, a ty grzecznie powiesz kilka słów na pożegnanie – powiedział Jared.

- Dobrze – wymamrotałem poprawiając krawat. – Kiedy mam podpisać dokumenty?

- Nie są jeszcze gotowe, więc dopiero po zebraniu współwłaścicieli – odpowiedział dodając pospiesznie: - Co miesiąc na twoje konto będzie wpływała odpowiednia kwota. Pamiętaj, że robisz to dla dobra rodzinnej firmy.

- Chyba dla bezpieczeństwa – burknęła ciotka nerwowo wiercąc się w krześle.

- Cioteczka uważa, że z mojej winny spędziłeś trzy miesiące w więzieniu – powiedział sarkastycznie.

– Rozumiem, że musisz obsadzić różne role w naszej rodzinie i ciężko ci się pogodzić, że twój ulubieniec i bohater okazał się złodziejem.

- Uniewinniono mnie – rzekłem.

- To, dlaczego odchodzisz z firmy? – spytał.

- Bo grozisz mu – odpowiedziała ciotka.

- Nie prawda. Po prostu wyjaśniłem mu, że nie możemy pozwolić, aby rodzinna firma miała rysę na swoim nieskazitelnym wizerunku przez jedno potknięcie – powiedział bezczelnie.

Wspomniałem:

Chwilę później do pokoju wszedł niespodziewany gość.

- Mój kochany kuzyn w końcu na wolności – powiedział Jared Malik-Dorman rozsiadając się wygodnie w fotelu. – Nie mogłem towarzyszyć rodzinie i przyjaciołom w twoim powitaniu przed więzieniem, bo czekało mnie wiele firmowych spotkań.

- Rozumiem.

- Wątpię. Co zamierzasz teraz robić? Odpoczniesz, a potem?

- Może wrócę do firmy – oznajmiłem.

- Jak zamierzasz się tam pokazać?

- Oczyszczono mnie z zarzutów.

- Winny. Niewinny. Zawsze pozostaniesz już prześladowany. Mam na myśli wyzwiska typu więzień, złodziej...

- O co ci chodzi? – spytałem i dostrzegłem brązowe lodowate spojrzenie.

- Ta firma jest dla mnie wszystkim. Jest moja – powiedział.

- To rodzinny biznes – rzekłem.

- Czyli, aby należała tylko do mnie muszę spokojnie patrzeć, jak każde z was popełnia jakieś błędy, które wyeliminują was z rodzinnego biznesu. Najgorzej, jak niczego się nie nauczycie i będę musiał przyglądać się jak wpadacie w coraz to poważniejsze, cięższe przewinięcia, a może w końcu dojść do tragedii. To byłoby najgorsze gdyby na przykład cioteczka wylądowała we więzieniu, a tam napadła na nią jakaś nerwowa strażniczka. Wiesz jak to jest z klawiszami mogą się uprzeć na jednego z osadzonych. Poza tym więźniowie. Jak traktują nowych, a co grozi takiej bezbronnej i zagubionej, dodajmy eleganckiej i zbyt mądrej kobiecie – powiedział patrząc na wchodząca do pokoju Zerrin.


- Zayn słuchasz mnie? – spytała ciotka gdy weszliśmy do sali w której odbędzie się zebranie. - Nie możesz mu na to pozwolić.

- Porozmawiamy po spotkaniu.

- To będzie za późno – powiedziała.

Opuściłem głowę i ruszyłem w kierunku mojego pracownika.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz