Rozdział 46

53 9 11
                                    

Liam

- Aresztowaliśmy Thomasa, a teraz zaczniemy przesłuchanie – powiedziała Lisa wchodząc do pokoju.

Szliśmy korytarzami wspólnie z najbliższymi, gdy za zakrętu pojawili się Zayn w towarzystwie męża oraz dwóch bardzo dobrych adwokatów.

- Nie potrafisz odejść, prawda? – spytał Edward.

Chciałem coś powiedzieć jednak Bella powstrzymała mnie splotła nasze dłonie i lekko pociągnęła za sobą. Oczywiście nie uszło to uwadze Zayna, jaki gest wykonała w stosunku do mnie kobieta. Kaan i Trucizna oraz cioteczka podążyli za nami.

Usiedliśmy przed komisariatem.

Po chwili nadjechali Christopher z Erickiem, Rita. Tuż za nim niespodziewanie pojawił się Benedykt oraz nieznany mi za bardzo młody mężczyzna.

- Louis! – krzyknęła ciotka, a chłopak podszedł do nas. – To przyjaciel rodziny – oznajmiła Zerrin. – Co tu robisz?

- Przyjechałem do Zayna. Ostatnio ma dużo na głowie, więc chciałem go wesprzeć – rzekł i zaczął się uważnie przyglądać mojej postaci. – Naprawdę jesteś przystojny.

- Do mnie mówisz? – spytałem, a on uśmiechnął się.

- Liam idzie – wydusił Trucizna.

 Kiedy podszedł do nas Zerrin objęła go, a on wtulił się w jej postać. Trucizna zerknął na mnie i wskazał na telefon.

- Musimy iść – powiedziałem i ruszyłem w kierunku auta.

- Możemy porozmawiać? – spytał Zayn. Skinąłem głową. – Sami – dodał, gdy zobaczył, że podchodzi do mnie Bella.

- Pewnie, że tak. Potem się spotkamy u mnie w domu, dobrze? – spytałem Belli, a ona uśmiechnęła się.


           Zayn oparł się o maskę samochodu. Stanąłem naprzeciw niego i patrzyłem na przygarbioną oraz przygnębioną buzię.

- Nie mam za dużo czasu, więc mów.

- Teraz myślisz, że sobie poradzisz z Thomasem?

- Nie chce na ten temat rozmawiać – odpowiedziałem.

- Przez kilka tygodni, a nawet miesiące przygotowałem wszystko, aby nie tylko pozbyć się wuja, a i jego popleczników. Thomas kazał przygotować dokumenty i wszystko przepisze na Edwarda.

- A nie na siostrę lub ciebie? – spytałem.

- Ciotce, która oddała mi swoje wcześniejsze udziały wątpię, a co do mnie nadal mi nie ufa. Poza tym on i Edward mają wiele wspólnych interesów. Dotarłem do kilku z nich, ale to za mało, aby pozbyć się wrogów – wydusił to słowo. – Nie wiem, co planujesz, ale powinniśmy sobie pomóc, bo chodzi nam o to samo.

- Mi już nie chodzi o zemstę – wtrąciłem.

- O sprawiedliwość. I w końcu będziemy mogli żyć spokojnie, jak ich nie będzie.

- Zayn nie chodzi mi ani o zemstę ani o sprawiedliwość. Po prostu się wpakowałeś w coś, z czym tylko na początku sobie radziłeś. Nie przewidziałeś, że to wszystko potrwa za długo, ale przyznaję lepiej sobie poradziłeś niż ja na początku – powiedziałem, a on spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Pochwała?

- Tak.

- Dużo nie osiągnąłem. Jedynie mogę zyskać na czasie manipulując Edwardem – oznajmił. – Mogę przyjechać wieczorem i porozmawiać z tobą. Chce ci coś wyznać, koch. – Zatrzymał słowa.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz