Rozdział 30

45 10 12
                                    

Liam

- Jeśli cię zostawiłem przepraszam. A zarazem poproszę, abyś to ty pobiegł, a nawet ślamazarnie za mną wyruszył. Idź w moim kierunku kochanie – szepnął Zayn.

Tamtego dnia pożegnaliśmy się.

Tydzień później

Dostałem bukiet, aż za bardzo czerwonych róż, które miały bardziej kolor purpurowej krwi na swoje pierwsze urodziny po wyjściu z więzienia.

Doczepiona była karteczka: 'Wszystkiego najlepszego. Zayn'

Dwa tygodnie później

Aresztowano pod zarzutem odprowadzania pieniędzy z firmy Pabla Eskonde. Byłem z siebie zadowolony. W tym samym czasie firma Malik-Dorman straciła dwóch najlepszych klientów, a przetarg, którym miałem się zająć wraz ze Stylesem nie doszedł do skutku.

Dwa dni później

Poinformowałem Jareda, że to ja zajmę się wydobywaniem ropy z ziemi ekologów, bo zaoferowałem im lepsze warunki. Moja firma przejmie opłacalny projekt.

- Nie powinieneś wchodzi w potyczki ze mną.

- Ja bardzo staram się, aby w firmie pojawił się twój ojciec – oznajmiłem, a on tylko się uśmiechnął.

Przez ten czas w przedsiębiorstwie pojawiał się Zayn. Miał zamknąć plany, których się podjął. Nie wiem, dlaczego Jared pozwolił mu na takie rozwiązanie. Może z litości, a może z łaski lub chciał sprawdzić nasze relacje. Nie wiem. Starałem się tym nie interesować.

Starałem się to bardzo dobre słowo.

Kilka razy przyłapałem go na rozmowach z Edwardem, a potem, od Kim dowiedziałem się, że od kilku tygodni ci dwoje zaczynają się intensywnie spotykać.

Na słowotok odpowiedziałem:

- I ty jeszcze nie masz planu, aby ich rozdzielić?

- A ty? – spytała siostra Zayna.

- Nie potrzebny mi taki plan. Malik może robić, co tylko i z kim chce – odpowiedziałem, a ona zaskoczona popatrzyła na mnie, a potem na nich wchodzących do gabinetu.

Dwa tygodnie później

Na dzień zakochanych pod moimi drzwiami ktoś zostawił bukiet czerwonych róż.

Na karteczce znajdowała się tylko duża literka: 'Z'

Usiadłem na schodach i przez ułamek sekundy pomyślałem, że nigdy nikt nie będzie tak o mnie myślał jak ty.

Rozdzwonił się telefon.

- Tak, Trucizna?

- To, co mówią to prawda twój Zayn spotyka się z Edwardem właśnie są na kolacji. A i prezent, który mu dałeś wyrzucił do kosza – powiedział.

- Edward?

- Nie. Szefie to Zayn go wyrzucił – odpowiedział dość cicho.

- Rozumiem.

- A ja nie bardzo – burknął.

- Zbieraj się stamtąd – oznajmiłem rozłączając się.

To dobrze, że starasz się powolnie zabijać to uczucie w sobie dzięki temu i ja nie muszę się z tobą zbyt szybko rozstawać.

Ślamazarnie przeganiam te sentymenty, a i tak jeszcze bardziej mi tęskno do ciebie.


Kilka dni później

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz