Rozdział 33

50 9 4
                                    

Liam

Siedziałem na krześle znajdującym się w szpitalnym pokoju. Przyglądałem się zastygłej postaci Thomasa Malika-Dormana.

Wspomniałem:

- Wyjaśniłem ci wszystko. Mam nadzieję, że rozumiesz?

- Tak szefie – odpowiedziałem przeglądając papiery.

- Mów mi Thomas, a nawet chciałbym, abyś kiedyś powiedział do mnie wujku – oznajmił. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. – Jesteś dobrym, mądrym chłopakiem, a uwierz mi w życiu spotkałem ich bardzo mało. Wyróżniasz się. Jesteś sprytny, ale zachowujesz przy tym nie wyniosłość, a nadmierną inteligencje. Do tego chłopaku jesteś oddany, a ja takich ludzi potrzebuje – powiedział i poklepał mnie po ramieniu. – Chce, żebyś został przy mnie. Uczynię z ciebie kogoś...

- Nie chce być kimś – wtrąciłem. – Chciałbym być taki jak pan – rzekłem, a on uśmiechnął się do mnie.

- Nie sądziłem, że mój mentor to zwykły szakal – powiedziałem głośno i wyraźnie patrząc na śpiącego Thomasa. – Chciałem być podobny do ciebie. – Westchnąłem. Następnie podniosłem się z krzesła. Podszedłem do łóżka. – Jaki byłem głupi.

- Widzę, że odwiedziłeś mojego kochanego tatusia.

Odwróciłem się i zobaczyłem w drzwiach Jareda w towarzystwie ochroniarza Tusana.

- Co mu zrobiłeś? – spytałem.

- Obchodzi cie jego los? – odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie bardzo.

- Pewnie chciałeś go zniszczyć, upokorzyć, a nawet posłać za kratki, ale jak widzisz ubiegłem cię w sposób bardziej oryginalny.

- Jawnie przyznajesz się do powolnego wykończenia ojca?

- A czemu nie? – spytał. – Nie mów, że wyszedłeś z więzienia i chciałeś mu tylko odebrać wolność. Nie miałeś ochoty, chociaż przez moment zabić go? – Milczałem. – Byłem gówniarzem, ale dobrze poznałem ojca i jego podejście do biznesu oraz ludzi. Znałem wiele historii pogrzebanych za życia ludzi. Nie byłeś pierwszy, ani ostatni. Najgorsze, że straciłeś przez Thomasa miłość ojca, który zwątpił w ukochane dziecko. Jak się czułeś, gdy własny tata odrzucił cię nie tylko, jako człowieka, ale i syna?

- Obchodzą cię czyjeś uczucia? – spytałem, a on uśmiechnął się.

- Trochę ty, a trochę ja i pozbyliśmy się wrogów, nieprzychylnych nam ludzi z większych lub mniejszych pobudek. Jak mój stary odejdzie z tego świata będziesz wolny i możesz, wtedy spróbować ułożyć sobie życie – oznajmił? – I to nawet ze Zaynem.

- Pewnie przed ułożeniem sobie życia z twoim kuzynem musiałbym oddać ci wszystko, prawda?

- Tak. I musiałbyś zrezygnować ze swojego przedsiębiorstwa, abyśmy nie wchodzili sobie w drogę.

- Moja firma zaczyna doganiać twoją, a wkrótce ją prześcignie i będzie numerem jeden – oznajmiłem z uśmiechem na twarzy.

Jared nic nie odpowiedział. Zerknąłem w stronę Thomasa, który bardzo ociężale otworzył powieki. Zobaczyłem ciemne, mętne spojrzenie. Nawet dostrzegłem, że stara się coś wydusić z siebie, ale było to nie możliwe.

Mężczyzna przez ułamek sekundy wpatrywał się we mnie, a potem spojrzał na syna, który odwzajemnił gest. Jared po chwili wyszedł. W pokoju pojawiła się pielęgniarka. Poddała mu zastrzyk i opuściła sale. Thomas odpłynął.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz