Liam
Do gabinetu wszedł Jared Malik-Dorman, a tuż za nim moja podenerwowana pracownica.
- Przepraszam szefie, ale ten pan nie chciał czekać, aż...
- Nic się nie stało – wtrąciłem. Sekretarka opuściła pokój, a mężczyzna rozsiadł się wygodnie na kanapie. – Twoja wizyta ma jakiś konkretny cel? – spytałem wracając do przeglądania dokumentów.
- Jak więzień osiągnął, aż tyle? – odpowiedział pytaniem na pytanie. – Jak zdobyłeś przychylność Kaana? I jak zamierzasz utrzymać tę firmę na powierzchni wygrywając jeden przetarg?
- Dużo tych pytań – burknąłem. – Firma powstała dzięki mojej ciężkiej pracy, a zawdzięczam to twojemu ojcu, który dużo mnie nauczył. Myślę, a raczej uważam, że więcej zdołał mi przekazać niż tobie. Kaan po prostu powoli wycofuje się z interesów. Ma dość dużych firm. Te wewnętrzne walki korporacyjne zmęczyły spokojnego człowieka. Nie wygrałem jednego przetargu, a kilka i dla twojej informacji większość wybrała mnie. I tak już pozostanie na długi czas – powiedziałem, a on uśmiechnął się.
- Jak można zaufać więźniowi?
- Powtarzasz się ze słowem więzień – odpowiedziałem odwzajemniając uśmiech.
- Rozumiem, że stworzyłeś małą firmę, bo musisz po wyjściu ze surowego miejsca zarabiać na życie, a po co ci udziały w mojej korporacji?
- Popełniasz dużo błędów – rzekłem. – Ten świat biznesu nie jest twój.
- Niedługo będzie.
- A na razie nie jest, więc nie mamy, o czym rozmawiać – powiedziałem, a on spoważniał.
- Zastanów się dobrze czy chcesz zostać w rodzinnej firmie Malik-Dorman, bo jeśli nie wycofasz się pokaże ci, na co mnie stać – oznajmił podnosząc się z fotela. – Moja rodzina zbyt ciężko pracowała na...
- Twoja rodzina? – spytałem. – James Malik stworzył firmę, a pomagał mu Johny Ehdad. Twój tatuś dołączył do nich, bo poślubił córkę bogatego biznesmena i okradając ją zainwestował w działalność brata. Tak powstał ten biznes, który wszyscy obecnie znają pod szyldem Malik-Dorman. Taka mała lekcja waszej historii – rzekłem dość spokojnie.
- I teraz rozumiem, do czego potrzebny ci jest Zayn – wydusił.
- Naprawdę?
- Chcesz, aby dochodził swoich praw, jako syn jednego z dwóch założycieli, a prawa mojego ojca i oczywiście moje chcesz zepchnąć na dalszy plan.
- Nie pomyślałem o tym – wymamrotałem. – Firma miała dwóch prawowitych właścicieli i rzeczywiście twój ojciec przyjmując nazwisko żony Dorman był tylko doczepką. Inwestorem. Pewnie są dokumenty potwierdzające, że prawowitymi właścicielami jest tamta dwójka, a Thomas jest tylko na zasadzie przyswojenia.
Uśmiechnął się, gdy skończyłem mówić.
- Nie zniszczysz firmy Mailk-Dorman – oznajmił ze złością w głosie. – Poza tym Zayn jest za głupi na tę walkę.
- A ty jesteś głupi, jeśli myślisz, że będę kopał głębiej. Chce tylko wymierzyć sprawiedliwość twojemu ojcu i ludziom, którzy pomagali mu zniszczyć moje dobre imię. Nic więcej, Jared – powiedziałem, a on zbliżył się do biurka popatrzył na mnie. – Masz coś do powiedzenia?
- Dokończę dzieło ojca. Nie popełniając przy tym żadnych błędów.
- Każdy popełnia błędy – burknąłem.
CZYTASZ
Balans #ziam
Roman d'amourKażdy z nas czasem zadaje sobie pytanie czy istota, która stoi przed nami jest czystą miłością czy samymi kłamstwami... Zayn poznał Liama w trudnym dla siebie momencie i zachłysnął się jego mądrością, wewnętrznym i zewnętrznym pięknem, a przede wsz...