Liam
Pomyślałem: Co bardziej powinno pochłonąć człowieka miłość czy nienawiść?
Patrzyłem na ojca Belli, którego przewieziono do szpitala. Obserwowałem dziewczynę, która martwiła się o człowieka, który z winny innych przechodził przez męki. Jego umysł i ciało zostało zniszczone.
- O czym myślisz Liam? – spytał Trucizna.
- O wszystkim i o niczym – odpowiedziałem. - Musi mieć całodobową opiekę. Masz tu jak prosiłem cię zaufaną pielęgniarkę, lekarza i ochroniarza?
- Tak.
- To dobrze.
Bella podeszła do nas. Usiadła obok mnie, a po chwili położyła głowę na moim ramieniu.
- Boje się o tatę.
- Nic mu nie grozi. Jesteśmy dobrze przygotowani – oznajmiłem, a ona dotknęła dłonią mojej ręki. – Teraz pojedziemy do firmy i oznajmimy, że twój ojciec żyje.
- Myślisz, że...
- To będzie burza w szklance wody – wtrąciłem.
Odsunąłem się, a ona spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłem gest, a następnie spostrzegłem, jak Trucizna odbiera telefon i wyraz jego twarzy poważnieje.
- Zaraz wracam – rzekłem w stronę przyjaciółki i podszedłem do pracownika. – Co się dzieje?
- Christopher ma na oku Ericka.
- A w czym problem?
- Ktoś z ludzi młodego paniczyka obserwuje mężczyznę – odpowiedział Trucizna.
- Niech Chris jak najszybciej zabierze Ericka z obecnego miejsca, ale na razie niech mu nic nie tłumaczy.
- Jasne – rzekł i natychmiast wykonał polecenie.
Wszyscy popatrzyli z niedowierzaniem na Ehdad, która wyznała, że od lat jej ojciec żyje, ale przechodzi powolną rehabilitację. Jego stan jest poważny i wymaga większego zainteresowania lekarzy w miejscach publicznych.
- Spisek – wydusił Jared. – Wszyscy wierzą w jakieś...
- Może poinformujesz ojca, że wspólnik żyje – wtrąciłem. – Chyba w takiej sytuacji, kiedy tata Belli żyje nie może ona decydować za ojca, co zrobić z udziałami, bo jest tylko jego przedstawicielką.
- Rozumiem sytuację – oznajmił podenerwowany paniczyk. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo Trucizna wymyślił odpowiedni pseudonim dla syna Thomasa. – Mam nadzieję, że ojcu się poprawi.
- Ciekawe, co na to twój staruszek? – spytałem.
- Mój tata jest zbyt zajęty swoimi sprawami, aby odwiedzić wspólnika, a zarazem przyjaciela.
- Rozumiem – wymamrotałem, a Jared niechętnie, ale zachowując pozory uśmiechnął się, a następnie wrócił do rozmów na temat kolejnych złych inwestycji firmy.
Wszystko, co do tej pory uczyniłem wprowadza przedsiębiorstwo na grzęzły teren, który powinien się załamać niedługo.
Jared opowiadał o możliwości zawarcia korzystnych umów ze wsparciem dawnych dwóch udziałowców firmy. Banał. On nie pomyślał, że już dawno mam tych ludzi w garści, a zresztą nie musiałem. Nikomu nie groziłem, a jedynie spotkałem się jednym z nich po wyjściu z więzienie. Rozmowa wystarczyła. Nakłonił innego z przedsiębiorców, aby zastosować zasłonę dymną, gdy ja będę powoli niszczył za jego pozwoleniem firmę.
CZYTASZ
Balans #ziam
RomansaKażdy z nas czasem zadaje sobie pytanie czy istota, która stoi przed nami jest czystą miłością czy samymi kłamstwami... Zayn poznał Liama w trudnym dla siebie momencie i zachłysnął się jego mądrością, wewnętrznym i zewnętrznym pięknem, a przede wsz...