Rozdział 32

50 9 3
                                    

Liam

Pomyślałem: Co bardziej powinno pochłonąć człowieka miłość czy nienawiść?

Patrzyłem na ojca Belli, którego przewieziono do szpitala. Obserwowałem dziewczynę, która martwiła się o człowieka, który z winny innych przechodził przez męki. Jego umysł i ciało zostało zniszczone.

- O czym myślisz Liam? – spytał Trucizna.

- O wszystkim i o niczym – odpowiedziałem. - Musi mieć całodobową opiekę. Masz tu jak prosiłem cię zaufaną pielęgniarkę, lekarza i ochroniarza?

- Tak.

- To dobrze.

Bella podeszła do nas. Usiadła obok mnie, a po chwili położyła głowę na moim ramieniu.

- Boje się o tatę.

- Nic mu nie grozi. Jesteśmy dobrze przygotowani – oznajmiłem, a ona dotknęła dłonią mojej ręki. – Teraz pojedziemy do firmy i oznajmimy, że twój ojciec żyje.

- Myślisz, że...

- To będzie burza w szklance wody – wtrąciłem.

Odsunąłem się, a ona spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłem gest, a następnie spostrzegłem, jak Trucizna odbiera telefon i wyraz jego twarzy poważnieje.

- Zaraz wracam – rzekłem w stronę przyjaciółki i podszedłem do pracownika. – Co się dzieje?

- Christopher ma na oku Ericka.

- A w czym problem?

- Ktoś z ludzi młodego paniczyka obserwuje mężczyznę – odpowiedział Trucizna.

- Niech Chris jak najszybciej zabierze Ericka z obecnego miejsca, ale na razie niech mu nic nie tłumaczy.

- Jasne – rzekł i natychmiast wykonał polecenie.


                  Wszyscy popatrzyli z niedowierzaniem na Ehdad, która wyznała, że od lat jej ojciec żyje, ale przechodzi powolną rehabilitację. Jego stan jest poważny i wymaga większego zainteresowania lekarzy w miejscach publicznych.

- Spisek – wydusił Jared. – Wszyscy wierzą w jakieś...

- Może poinformujesz ojca, że wspólnik żyje – wtrąciłem. – Chyba w takiej sytuacji, kiedy tata Belli żyje nie może ona decydować za ojca, co zrobić z udziałami, bo jest tylko jego przedstawicielką.

- Rozumiem sytuację – oznajmił podenerwowany paniczyk. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo Trucizna wymyślił odpowiedni pseudonim dla syna Thomasa. – Mam nadzieję, że ojcu się poprawi.

- Ciekawe, co na to twój staruszek? – spytałem.

- Mój tata jest zbyt zajęty swoimi sprawami, aby odwiedzić wspólnika, a zarazem przyjaciela.

- Rozumiem – wymamrotałem, a Jared niechętnie, ale zachowując pozory uśmiechnął się, a następnie wrócił do rozmów na temat kolejnych złych inwestycji firmy.

Wszystko, co do tej pory uczyniłem wprowadza przedsiębiorstwo na grzęzły teren, który powinien się załamać niedługo.

Jared opowiadał o możliwości zawarcia korzystnych umów ze wsparciem dawnych dwóch udziałowców firmy. Banał. On nie pomyślał, że już dawno mam tych ludzi w garści, a zresztą nie musiałem. Nikomu nie groziłem, a jedynie spotkałem się jednym z nich po wyjściu z więzienie. Rozmowa wystarczyła. Nakłonił innego z przedsiębiorców, aby zastosować zasłonę dymną, gdy ja będę powoli niszczył za jego pozwoleniem firmę.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz