Rozdział 31

58 10 17
                                    

Liam

- Odnaleźliście Ericka Colone? – spytałem patrząc na wchodzących do domu Truciznę i Christophera.

- Tak – odpowiedział Trucizna. – Pracuje, jako woźny z jednej ze szkół. Wiemy też, gdzie mieszka. To stary hotelik, o którym sprzątaczki zapomniały i tylko przebywają tam ćpuny, nałogowi pijacy, prostytutki z klientami i inne szumowiny oraz wyrzutkowie.

- Czemu tutaj jest?

- Nie wiemy – rzekł Christopher.

- Zajmij się jego obserwacją – powiedziałem w stronę przyjaciela. Chris skinął głową. – A co z Thomasem?

- Przebywa w szpitalu – oznajmił Trucizna. – Miał wypadek w domu, a potem jego stan zaczął się pogarszać, dlatego wylądował w szpitalu.

- Zerrin nic nie wie, jak to możliwe?

- Może szczeniak chce doprowadzić staruszka do takiego stanu by nie powiedział prawdy oraz przejąć udziały ojca, bo jest jedynym spadkobiercą – powiedział Christopher.

- Zastanawia mnie, co ten chłopak sobie myśli – rzekłem, a Trucizna wzruszył ramionami. – Dałeś ochronę Belli i jej ojcu?

- Tak.

- Przewiozłeś ich do mojego mieszkania w centrum miasta? – spytałem, a on skinął głową.

- Dobrze, że masz dom, bo jakbyście się pomieścili w tym lokalu?

 - Chris jedź zaopiekować się Erickiem.

- Dobrze – wydusił i wyszedł.

- Co zamierzasz zrobić, z Bellą i jej ojcem?

- Ehdad musi trafić do szpitala.

- Wiem – rzekł Trucizna. – Jest ci potrzebny, bo może potwierdzić twoją wersję i obciążyć zeznaniami Thomasa. To rozumiem. Jednak zauważyłem, że Bella coraz bardziej się tobą zachwyca i...

- Podobam się jej – wtrąciłem. – Spostrzegłem, że zaczyna coś do mnie czuć. Dla mnie jest przyjaciółką i wspólniczką w firmie oraz w dążeniu do sprawiedliwości. Mądra, piękna z niej kobieta – wymamrotałem.

- Musisz chyba z nią porozmawiać.

- Odłożyłbym tę rozmowę na później, bo...

- Nie odkładaj – wtrącił Trucizna. – Bella musi zrozumieć, że jesteście przyjaciółmi. Niech nie skończy, jak Zayn.

- Co to miało znaczyć niech nie skończy, jak Zayn? – spytałem, a przyjaciel tylko poklepał mnie po ramieniu.

- Nie przeszkadzam? – spytał Kaan wchodząc do pokoju. – Dom nie jest jeszcze skończony, ale na zewnątrz i wewnątrz wygląda bardzo dobrze. Podoba mi się.

- Mi też. Jest taki jak chciałem. Jasny, przestronny, surowy, w pewnych pomieszczeniach barwa ścian jest chłodna, a w innych ciepła.

 - Zmiana tematu – burknął Trucizna.

- A to dom rodzinny? – spytał Kaan.

- Nie wiem – odpowiedziałem, a Trucizna się roześmiał. – Co cię tak rozbawiło? – spytałem zaufanego człowieka.

- Znasz odpowiedź na to pytanie, ale pilnujesz się by nie wyznać swojej prawdy tylko pokrętnie kłamiesz – powiedział.

- Nie masz obowiązków! – podniosłem głos.

- Już idę – rzekł i opuścił pomieszczenie.

Kaan usiadł na kanapie. Rozejrzał się po gabinecie.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz