Zayn
- Zrobiłam gorącej herbaty – rzekła ciotka i wepchnęła kubek w drżące dłonie.
- A jest tam wkładka? – spytałem.
- Od trzech dni upijasz się prawie do nie przytomności, ale to nie pomoże ci...
- Ja go na prawdę wykorzystałem? – wtrąciłem.
- Zayn nie zadręczaj się tym, co powiedział. To było pod wpływem emocji. Impuls. Na pewno pożałował tych słów i kiedy silne uczucia opadną porozmawiacie.
- Upokorzyłem i zdradziłem – wydusiłem. – Patrzył na mnie. – Zamilkłem. Zacisnąłem mocno powieki, a spod nich wypłynęła łza. – Pierwszy raz ujrzałem w jego oczach nienawiść. A jeśli tylko to będę mógł teraz widzieć w spojrzeniu ukochanego człowieka.
- Jak cię zmusił do przepisania udziałów? – spytała cioteczka. W końcu spojrzałem na Zerrin. Długo milczałem. – Wykorzystał naszą relację. – Nic nie odpowiedziałem. Położyłem głowę na jej nogach. Patrzyłem w otwarte okno i wirujące pod wpływem wiatru kremowe firany. – Liam zrozumie to, że musiałeś chronić bliską ci osobę.
- On chyba nie ma takich. Może po prostu chciałem oddać udziały i...
- Nie pogłębiaj tego – wtrąciła. – Spotkaj się z nim.
- Mam błagać o zrozumienie, a może o to by mnie nie opuszczał? – spytałem. – To on wyplenił moją samotność swoją obecnością, a teraz czuję, że chce mi to zabrać, bo okazałem się dla niego wrogiem – powiedziałem to tak cholernie boleśnie wyraźnie. – Wiesz, że ja chyba rzeczywiście go zdradziłem – wymamrotałem. – I, dlatego poproszę do herbaty wkładkę. Ciepła herbata z kroplą mocnego trunku.
- Pójdę zrobić zakupy i przyrządzę ci gorący rosołek – rzekła ciotka i położyła bezpiecznie moją głowę na białym prześcieradle.
Po jakimś czasie usłyszałem kroki, ale byłem zbyt leniwy by się podnieść i spojrzeć na pojawiającą się postać tym bardziej, że wiedziałem, że to nie Liam. On płynie po powierzchni, a nie ją obciąża swoim ciężkimi krokami.
- Zayn, kochanie.
Podniosłem się z pościeli. Usiadłem na łóżku. Niechętnie, ale popatrzyłem w kierunku dźwięków, które wydobywał ten człowiek.
- Wiesz, że nawet to słowo 'kochanie' nie brzmi obco z twoich ust – oznajmiłem, a Edward uśmiechnął się do mnie. – Jakbyś nigdy nie przestawał tego do mnie mówić. Dziwne, bo przeciesz cię opuściłem i powinieneś tu wejść jedynie używając mojego imienia. Nawet nie powinno cię tu być po tym jak cię potraktowałem.
- Nie ważne jak mnie potraktowałeś, ani przez kogo najważniejsze, że nie stałem ci się obcy – powiedział siadając obok i przygarniając moje ciało do swojego. Inne uczucie być w uścisku Edwarda, a w ramionach Liama. – Jak się czujesz?
- Nie zbyt dobrze.
- Ta sytuacja w firmie przerosła cię. Rozumiem to – rzekł.
- Chyba tylko ty to...
- Nie przejmuj się nim – wtrącił. – Wszyscy w korporacji wiedzą, że zdobywa sobie przychylność innych, aby jakoś odegrać się na twoim wuju, który przyczynił się do jego skazania.
- On był niewinny – wydusiłem odsuwając się od niego.
- Nie ważne – powiedział podniesionym głosem. – Zdrowy człowiek po przejściu tak trudnych chwil postanowiłby zacząć życie od nowa w szczęściu, a tylko ktoś chory drąży temat krzywdząc niewinne otoczenie – oznajmił.
Westchnąłem.
- A ty zostajesz w tej firmie?
- Tak. Uwielbiam tę pracę – odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Pewnie teraz panuje poruszenie, gdy oddałem udziały kuzynowi, prawda?
- Nie będę kłamał, że nie – odpowiedział Edward. – Teraz wszyscy zastanawiają się, co zrobi Zerrin. Nie wiesz, co zamierza ciotka?
Pokręciłem głową.
- Wróciłam! – krzyknęła radośnie cioteczka, a przyjaciel wstał z łóżka i spojrzał w kierunku zbliżającej się kobiety.
- Witam – rzekł Edward.
- Dzień dobry – oznajmiła trochę nie chętnie Zerrin. – Pójdę zrobić wcześniejszy obiad.
- A ja wybiorę się pod prysznic – wydusiłem podnosząc się z wygodnego miejsca do spania.
Zastygłem na moment, gdy popatrzyłem na pościel pokrywającą całą powierzchnie.
Wspomniałem.
- Twoje ciało jest słodkie – szepnął długo i namiętnie całując moją skórę, która drżała od każdej następnej zbyt subtelnej, ale bardzo podniecającej pieszczoty. Liam dotknął wewnętrzną częścią dłoni miejsca, gdzie mógł poczuć jak bardzo moje serce uderza o powierzchnię. Przez chwilę zastygł w bezruchu. Patrzył na moje nagie ciało, a kiedy dotarł pięknym spojrzeniem do mojej buzi spostrzegł jak bardzo rozszerzam usta i staram się pochłonąć się wydobywające się z niego powietrze. – Uwielbiam, kiedy tak robisz. Zachłannie oddychasz mną – rzekł poruszając się po tkaninie ciała opuszkami palców.
Zjechał na moje podbrzusze, które czuło go bardzo intensywnie, naciskał, smyrał, a kiedy zjechał w dół stanowczo złapał dłonią penisa, który tak bardzo był nabrzmiały od wcześniejszych przyjemnych pieszczot, że był na niego bardzo gotów. Ścisnął go, a następnie zaczął poruszać się w górę i w dół. Jęknąłem, gdy rozluźnił uścisk i tylko opuszkami palców przejechał po całej długości intymności.
- Liam jesteś...-
Tylko twój – wtrącił. Spojrzałem na niego rozanielonym wzrokiem. – Jestem tylko twój – szepnął dotykając ciepłymi, mokrymi ustami mojej brodawki. Od lizania przeszedł do gryzienia, a kiedy zsunął się wargami po skórze zadrżałem, a on jednym ruchem rozszerzył moje nogi wsunął swoją powierzchnię i boleśnie przejechał ciałem o ciało, wtedy ogarnęła mnie rozkosz posiadania go w sobie.
- Jesteś tylko mój – wydusiłem z siebie dodając przeciągle – A ja należę tylko do ciebie. – Po tych słowach zamknął moje usta swoimi ustami, wsunął język zagłębił się w moim wnętrzu z pasją. Pocałunek był niesamowity. – Liam kochaj się ze mną – szepnąłem, gdy minimalnie odsunął się ode mnie...
- Zayn wszystko dobrze? – spytał Edward.
- Chce jeszcze poleżeć na tym łóżku na tej pościeli jest tak przyjemnie ciepła – odpowiedziałem i wślizgnąłem się pod prześcieradło, które pozwalało mi czuć jego bliskość. Usłyszałem jak najbliżsi opuścili pomieszczenie. – Teraz wydaje mi się, że po naszym ostatnim pocałunku odszedłeś i zabrałeś mi oddech. Powoli i boleśnie umieram – wymamrotałem bardzo cicho.
CZYTASZ
Balans #ziam
RomanceKażdy z nas czasem zadaje sobie pytanie czy istota, która stoi przed nami jest czystą miłością czy samymi kłamstwami... Zayn poznał Liama w trudnym dla siebie momencie i zachłysnął się jego mądrością, wewnętrznym i zewnętrznym pięknem, a przede wsz...