Rozdział 21

71 14 9
                                    

Liam

Patrzyłem na mężczyznę. On nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu, w którym znajdowało się krzesło i stolik, a ściany wnętrza pokrywała odpadająca szara tapeta.

- Pewnie dużo zadają pytań po odnalezieniu krwi w samochodzie, garażu oraz domu. I pewnie odnalezione rzeczy sprowokowały ich, aby szukać dalej. Natknęli się w ogrodzie na jakieś...

- Nic im nie zrobiłem – wtrącił Kosta. – Jestem niewinny.

Uśmiechnąłem się.

- Znaleziono dowody na to, że twoja żona została zabita.

- Nic tym razem jej nie zrobiłem – burknął.

- Tym razem – oznajmiłem podchodząc do miejsca spoczynku mężczyzny. – Te miejsca są takie puste.

Popatrzyłem na sale więzienną.

- Co im zrobiłeś? – spytał.

- Uratowałem – odpowiedziałem. – Wkrótce odnajdą kilka ważnych poszlak, a potem popioły i w śród nich ten najważniejszy dowód – rzekłem, a on popatrzył na mnie.

- To nie przeze mnie poszedłeś do więzienia – oznajmił.

- Wielu jest, którym zawdzięczam ten długi pobyt w więzieniu – powiedziałem. – Powoli wszyscy zapłacą mi za udział w tej farsie.


              Trucizna pakował do małego pudełka ludzki palec. Kiedy skończył spojrzał na mnie, a następnie sięgnął po telefon. Wyszedł, gdy zaczął rozmowę.

Do pokoju weszła żona adwokata. Zerknąłem na dłoń. Miała założony opatrunek.

- Nie myślałem, że będziemy musieli się posunąć do takich czynów – powiedziałem.

- Odcięto mi mały palce – rzekła z uśmiechem na twarzy. – Zrobię wszystko, aby uwolnić się od męża. Do tej pory nikt nam nie chciał pomóc, bo ma wysoko postawionych przyjaciół – powiedziała siadając na kanapie. – Nagrania głosowe, a nawet filmy znikały i sprawy zostawały odroczone. Potem wszystko się kończyło, a ja wracałam do domu, do męża.

- Rozumiem.

- Co z moim synem?

- Pani matka zgłosi na policję, że odnalazła wnuka, który schował się na jej działce. Jest na tyle duży, że wszystko rozumie...

- On powie tak jak było ustalone – wtrąciła.

- Dobrze. Potem twoja matka oraz brat wystąpią o adopcje chłopca. Przyspieszymy wszystkie procedury i wyjedziecie stąd. Nikt was nie znajdzie, a co najważniejsze już nic wam nie będzie grozić – powiedziałem.

- Dziękuję – wydusiła. – Bardzo dziękuję.

Kobieta opuściła budynek.

Rozsiadłem się wygodnie na kanapie.

- Załatwiłem wszystko – rzekł Trucizna wchodząc do pomieszczenia.

- Teraz odwiedzimy Capeldiego, policjanta, który prowadził przed laty moją sprawę – powiedziałem i zerknąłem w stronę okna.

Zebraliśmy się, ale kiedy zamierzaliśmy wyjść na zewnątrz spostrzegliśmy, że ktoś łapie za klamkę. Do przestronnego środka wszedł nasz znajomy.

- Niall, coś się stało? – spytałem.

Niall Horan jest policjantem, który walczy z korupcją panującą w policji. Jest też starym znajomym Trucizny, który obiecał nam pomóc wymierzyć sprawiedliwość.

- Koste odwiedził we więzieniu młody Malik-Dorman – powiedział.

Nie przekupiliśmy Nialla. Po prostu chce posprzątać piętrzące się brudy ludzi. I już wie, że nie zrobi tego w godny sposób. Musi chwytać się różnych podstępów, kłamstw, a nawet oszustw. Oczywiście Trucizna, Rita, Kaan oraz ja dostarczyliśmy mu dowody świadczące o winie Drew lub adwokata, ale wszystko zamierzano zamieść pod dywan, dlatego podjęliśmy się innych metod na dokładny porządek w naszym otoczeniu.

- Jared – oznajmiłem. – Czego chciał od Sergieja?

Niall uśmiechnął się do mnie.

- Mam tam zaufanego człowieka. Nagrał rozmowę.

Obejrzeliśmy nagranie.

- Synalek też korzystał z usług Kosty. Adwokat prosi szczeniaka o pomoc, bo wie, że Thomas mu nie pomoże – rzekł Trucizna.

- Dokładnie. Jednak zastanawia mnie jedno – wymamrotałem.

- Co? – spytał Niall.

- Dlaczego Thomas zniknął – odpowiedziałem, a po chwili zamyśliłem się.

- Myślisz, że Jared szantażuje czymś starego? – spytał Niall.

- Co robimy? Thomas, ani Jared nie chcą mu pomóc, więc my możemy? – spytał Trucizna.

- Dobrze. Odwiedź go i złóż mu ofertę nie do odrzucenia – powiedziałem z uśmiechem na twarzy. – Jeśli nam pomoże odkryć niewiadome w tej układance sprzed lat może spodziewać się mniejszego wyroku za zabójstwo żony.

- Jasne – rzekł Trucizna.

- Myślisz, że wyda starego? – spytał policjant.

- Tak – odpowiedziałem. – To tchórz. Na pewno będzie chciał się ratować.

- A co z Jaredem? Chciałbym go dorwać – wydusił Horan.

- Jeśli dobrze pójdzie pozbędziemy się za jedną razą ojca i syna – powiedziałem, a przyjaciele spojrzeli na mnie.


                    Wyszedłem z windy. Sięgnąłem do kieszeni spodni po klucz od mieszkania, wtedy zauważyłem wychodzących z mojego azylu dwóch mężczyzn w towarzystwie portiera.

- Co się tutaj dzieje? – spytałem, a pracownik budynku kazał znikać młodych chłopakom. Kiedy zostaliśmy sami na korytarzu ponowie zadałem to samo pytanie.

- Wiem, że obiecałem ci nikogo nie wpuszczać do apartamentu, ale był u mnie miły i bardzo przystojny chłopak z prośbą, aby przygotować dla ciebie niespodziankę. Nie mogłem mu odmówić – powiedział z lekkim uśmiechem.

 - Zayn – wydusiłem, a portier skinął głową.

Po chwili wszedłem do mieszkania. Ujrzałem od progu rozsypane płatki róż. Usłany z nich dywan purpury zaprowadził mnie do sypialni. Na łóżku znajdował się bukiet czerwonych róż, a przy nich leżała kartka.

Zbliżyłem się. Usiadłem na białej pościeli. Najpierw dotknąłem bukietu, a kiedy przysunąłem do siebie kwiaty poczułem piękny zapach róż. Westchnąłem. Następnie sięgnąłem po liścik.

'Nie ważny jest kolor kwiatów, bo każda róża w odcieniach prawdziwych uczuć jest symbolem nieprzemijającej miłości, ale jest tylko jeden odcień prawdy. Tak myślę, że jest tylko twoja prawda, ale jak się okazuje chyba muszę dopuścić do swoich uszu inną prawdę wypowiedzianą nie przez twoje usta, to nie będą twoje słowa.

Zayn'

- Co zamierzasz, kochanie? – spytałem trzymając w dłoniach bukiet.

Balans  #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz