Pobyt w domu Filipiaków dobiegł końca nim zdążyłaś to odnotować. Dosunęłaś zamek pękającej w szwach pokaźnych rozmiarów walizki, która wypchana w znacznym stopniu była plastikowymi pudełkami skrywającymi skarby kuchni pani Aliny, które zapewne starczą ci na bardzo długo. Spojrzałaś z politowaniem na Bartka, który oparty o futrynę drzwi swojego pokoju przyglądał ci się uważnie i z nutką rozbawienia w oczach. Zapewne jego także bawił fakt, że jego rodzicielka obkupiła cię swoim jedzeniem jakbyś wybierała się na pustkowie, gdzie nie idzie znaleźć jakiegokolwiek sklepu spożywczego. Oświadczyłaś, że jesteś gotowa i obserwowałaś zmagania blondyna z twoją walizką, podążając za nim ku parterowi. Narzuciłaś na ramiona puchatą kurtkę i przytuliłaś lekko starszą kobietą, a następnie ojca chłopaka, dziękując im za ugoszczenie oraz wszystko czego zasmakowałaś podczas tych świąt w ich gronie. Blondynka posłała ci jedynie ciepły uśmiech i poprosiła, abyś kiedyś jeszcze zawitała w ich progi, na co jedynie skinęłaś głową. Co innego mogłaś zrobić? Przecież oszukałaś ją wraz z mężem, odgrywając rolę dziewczyny ich syna. Skąd mogłaś wiedzieć czy jeszcze kiedyś się tutaj znajdziesz. Teraz nawet nie miałaś pojęcia jak potoczy się twoja relacja z Bartkiem. Westchnęłaś głęboko, opuszczając budynek i wbiłaś dłonie w kieszenie kurtki, mierząc przed siebie. Fakt, że czeka cię spotkanie z rodzicami nie napawał cię optymistycznym nastawieniem. Blondyn zdziwiony twoją nagłą zmianą nastroju zadarł jedną z brwi, spoglądając na ciebie przelotnie, ale postanowił się nie odzywać. Ciągnął za sobą twoją walizkę i dotrzymywał ci towarzystwa, przemierzając z tobą drogę tą, którą pokonywaliście dwudziestego czwartego grudnia.
-Co dalej będzie z nami?-wbił w ciebie intensywne, błękitne tęczówki.
-Nami?- rozwarłaś usta, mrugając kilkukrotnie.
-Przecież jesteśmy parą, złotko. Nie zerwałaś ze mną.-wyjaśnił, obejmując cię ramieniem.
Zwróciłaś twarz ku niemu i pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Przez twoje usta przemknął cień uśmiechu, a oczy roześmiały się wesoło na jego słowa, bowiem dzięki nim z twoich myśli choć na chwilę umknęła perspektywa wizyty w Poznaniu. Polubiłaś go przez te siedemdziesiąt dwie godziny. Może w pewnym stopniu będzie ci go nawet brakować, Malwino. Jednak sama nie wiedziałaś czy chcesz kontynuować tą znajomość, gdyż mogłaś go skrzywdzić, a wiedziałaś, że na to nie zasługuje. Jego gra słów sprawiała, że momentalnie poprawiał ci się humor. Potrafił cię solidnie rozbawić i za to ceniłaś go najbardziej.
-W każdej chwili mogę to zrobić, Bartoszu.- odparłaś z powagą, ale po chwili oboje zanosiliście się śmiechem.
-A gdzie ty znajdziesz takiego Adonisa?- wskazał dłońmi na siebie, wznosząc dumnie głowę.
Parsknęłaś niepohamowanym śmiechem, machając na niego lekceważąco dłonią. Blondyn ukazał ci swoje śnieżnobiałe uzębienie skryte za metalowymi drutami aparatu i ostrożnie obchodził się z twoją walizką, kiedy wkroczyliście na kładkę. Gdy przez nią dreptałaś nawiedziła cię fala wspomnień i myśl, że chciałabyś się cofnąć w czasie. Doświadczyłaś niesamowitego stężenia ciepła, zasmakowałaś pysznych potraf, poznałaś wspaniałych ludzi i miałaś przy swoim boku sympatycznego chłopaka, który nadawał na tych samych falach co ty. Czego chcieć więcej? Wzniosłaś nikle kąciki ust na myśl o początku tej przygody, która na półce w twoim umyśle zostanie zapisana pod nazwą „ Aleksandrów Kujawski". Chwilę później zasiadłaś na ławce, na której kilka dni temu widniała sylwetka Bartka, który nie przeszedł wobec twojego zmartwionego i spanikowanego oblicza obojętnie. Zainteresował się twoją sytuacją i takim oto sposobem poznałaś kolejnego przedstawiciela płci męskiej, jednego z lepszych, który zapewne pozostanie w twojej pamięci na dłużej. Wyłowiłaś z wnętrza podręcznej torby bilet oraz słuchawki, które zawisły na twojej szyi i spojrzałaś przelotnie na blondyna, który beznamiętnym wzrokiem wpatrywał się w tor, na który miał się pojawić niebawem twój pociąg. Potarłaś pokrzepiająco jego ramię, rozciągając usta w delikatnym uśmiechu. Pragnęłaś go jakoś rozweselić, bo on dbał o stężenie twojego humoru na wysokim poziomie przez cały twój pobyt w obcym ci mieście. Momentalnie zadarł na ciebie swój wzrok i odwzajemnił twój gest, lecz jego oczy nadal pozostawały smutne po mimo, że usta się śmiały. Miałaś wrażenie, że przywiązaliście się do siebie przez te kilkanaście godzin skąpanych swoją wzajemną obecnością, lecz może było ono mylne. Choć naprawdę jest to zupełnie zwyczajne i ludzkie. Na pewno przywykłaś do jego osoby, ale ty nigdy nie przyzwyczajałaś się do ludzi przetaczających się przez twoje życie, więc nie nawiedzały cię wszelkie obawy, ze nie poradzisz sobie z rozstaniem z Filipiakiem. Obawiałaś się natomiast o niego, gdyż jego twarz została stłamszona przez przygnębienie. Poderwałaś się z miejsca, a wtem o twoje uszy obił się komunikat wygłaszany przez damski głos. Odetchnęłaś z ulgą, gdy kobieta wymieniła trasę twojego środka transportu i pośród niej wymieniona została twoja stacja. Zbliżał się odjazd pociągu, a ciebie zadawał niebywale ten fakt, bowiem nie mogłaś dłużej patrzeć na takie oblicze Bartka, które powodowało, że krajało ci się serce.
CZYTASZ
Pociąg się wykoleił, a ja wpadłam do Twojego serca II Bartek Filipiak
FanfictionMalwina podekscytowana oczekuje na powrót do rodzinnych stron, aby delektować się w gronie najbliższych magią Świąt Bożego Narodzenia. Niestety, nie wszystko jednak przebiega po jej myśli i ostatecznie zamiast w Poznaniu ląduje w nieznanej jej dotąd...