Podróż osiemnasta

101 8 38
                                    

Usłyszawszy trzask drzwi oderwałeś spojrzenie przesiąkniętych błękitem oczu od blondynki i powlokłeś go w kierunku, z którego dotarł do ciebie hałas. Pośpiesznie omiotłeś wzrokiem salon oraz zebranych w nim gości i szybko połączyłeś fakty, chwytając się za głowę. Westchnąłeś głośno z bezsilności do osoby, która zniknęła za drzwiami chwilę temu. Posłałeś przepraszające spojrzenie Adzie i narzuciłeś na siebie kurtkę, wybiegając raptownie z mieszkania. Żywiłeś nadzieję, że ją jeszcze dogonisz i zdążysz wywalić z jej głowy chore domysły, które naprawdę zaczynały działać ci na nerwy, a po twarzach twoich przyjaciół zauważyłeś, ze nie tylko tobie. Przystanąłeś przed blokiem i rozejrzałeś się wokół. Wtem w zasięgu twojego wzroku natrafiłeś na charakterystyczną barwę kurtki. Mimowolnie wzniosłeś kąciki ust ku górze i podreptałeś w kierunku jej właścicielki. Doznałeś lekkiego szoku. W jej smukłych palcach znajdował się szlug, a jej powieki były lekko przymknięte, co wskazywało na to, że za pomocą zaciągania się trucizną próbowała się zrelaksować, odprężyć od wszelkich zmartwień. Z jej słodkich ust wydobywał się kłębek dymu. Musiałeś przyznać, że cholernie podobała ci się w tej postaci. Od początku wiedziałeś, że odbiega od definicji przyzwoitej dziewczyny. Przekazywała ci to w każdym geście, mimice twarzy czy zachowaniu, lecz o paleniu przez nią papierosów nie miałeś pojęcia. Nigdy dotąd o tym nie wspominała. Może to było jej piętą achillesową, którą chciała wyeliminować? Bowiem dotąd wydawała ci się tak cholernie idealna. Oczywiście, do czasu waszego pierwszego konfliktu, który powstał z totalnej błahostki, którą ona potrafiła przerodzić w coś potężnych rozmiarów. Mimo wszystko drażnił cię fakt, że twoja ukochana zaciągała się trucizną. Najprawdopodobniej dobrowolnie i świadomie. Pokręciłeś stanowczo głową i wydobyłeś papierosa z jej dłoni, cisnąc nim na podłoże. Przygniotłeś go swoim butem i zajrzałeś w jej rozgniewane, ciemne oczy.

-Filipiak, cholera jasna!-uniosła się zbulwersowana twoim posunięciem.

-Kiedyś mi podziękujesz, Afrodytko.- twoje usta przyozdobił cwany uśmiech.

-Teraz Afrodytko, a wcześniej Adziunia pizdunia...-mruknęła pod nosem, splatając ramiona na klatce piersiowej.

Prychnąłeś pod nosem na jej słowa i ująłeś jej twarz w dłonie, przywierając swoimi wargami do jej. Tak jak się spodziewałeś pozwoliła wślizgnąć się twojemu językowi sprawnie pomiędzy usta i poddała się tobie całkowicie. Ujrzenie jej z papierosem spotęgowało w tobie jej pragnienie, zalewając całkowicie rozsądek w twojej głowie. Musiałeś to uczynić. Musiałeś jej ponownie posmakować, bo otumaniła cię sobą i wariowałeś bez jej bliskości, Bartku. Żałowałeś, że nie miała o tym pojęcia, ale też nie posiadałeś odpowiedniej ilości odwagi, aby przyznać się przed nią do tego co czułeś. Tylko przez to traciłeś na kontaktach z nią, gdyż ubzdurała sobie coś co nie było prawdą. Wyciskałeś żarłoczne pocałunki na jej zmysłowych wargach, wsłuchując się w jej pomruk zadowolenia. Poczułeś nagłą potrzebę powtórzenia z nią styczniowej nocy, lecz to było prawie niemożliwe.

-Nie, Bartek. Nie możesz tak robić. Nie po tym co mi wyrządziłeś.-szepnęła i oddaliła się od ciebie.

-Malwina, ale ja naprawdę nic nie zrobiłem!-wykrzyknąłeś za nią zrezygnowany.

***

Podziękowałeś skinieniem głowy brunetowi, który postawił przed tobą parujący kubek i mętnym wzrokiem wpatrywałeś się w ciemną ciecz, wykonując okrężne ruchy łyżeczką. Halaba posłał ci przepełnione troską spojrzenie i pokręcił z niedowierzaniem głową, pakując do ust kolejny kawałek kurczaka. Wpakowałeś się mu do mieszkania w porze obiadowej, a on zaszczycił cię kawą i zadeklarował cię wysłuchać. Tylko problem w tym, że gdybyś przelewał kołaczące ci w głowie myśli trwałoby to wieczność. Chciałeś przy jego pomocy dojść do pewnych decyzji, od których podjęcia już dłużej uciekać nie mogłeś. Westchnąłeś głośno i odchyliłeś się na krześle do tyłu, splatając ramiona za głową. Sytuacja z Malwiną znacznie cię przytłaczała, a fakt, że Adrianna spędzała z tobą większość czasu nie ułatwiał ci skupienia się na działaniu, aby jakoś naprawić twoje kontakty z byłą przyjaciółką, a nieoficjalnie także ukochaną. Nie potrafiłeś jednak odmówić blondynce przesiadywania w swoim towarzystwie, gdyż najzwyczajniej w świecie ją polubiłeś. Była drugą kobietą, która uwielbiała z tobą żartować i poświęcać ci swój cenny czas.

Pociąg się wykoleił, a ja wpadłam do Twojego serca II Bartek FilipiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz