Stacja jedenasta

162 7 21
                                    


Przez tafle szkła lustrowałeś wzrokiem bezwładną sylwetkę brunetki, zdając sobie sprawę jakie ludzkie życie jest kruche, jak jedna chwila może ci odebrać coś co kochasz ponad życie. Wsparłeś czoło o szybę, której chłód wzdrygnął twoim ciałem i westchnąłeś głęboko, ubolewając nad całą zaistniałą sytuacją. Malwina wydawała ci się taka bezbronna wobec otaczających ją tych cholernych kabli i wielkiej maszyny widniejącej obok jej rażącego bielą łóżka. Wszystko to było twoją winą, Bartku. Gdybyś tylko nie posiadał byłej żony, która nie potrafiła się pogodzić z twoją utratą do tego by nie doszło. Nic złego nie stało by się twojej ukochanej i nadal przekonywałbyś ją do tego, aby dała za wygraną i pogodziła się z nietolerancją twojej matki waszego związku. Byłoby to lepszym rozwiązaniem niż spoczywanie na szpitalnym korytarzu i dawanie się zeżreć tym cholernym wyrzutom sumienia. Skryłeś twarz w dłoniach, przysiadając na jednym z krzeseł i przymknąłeś na moment powieki. Wtem do twoich uszu dotarł odgłos kroków oraz odgłos obcasów, lecz zlekceważyłeś to. Przecież nie ty jeden miałeś tutaj bliską osobę, którą dotknęło nieszczęście, a ciebie tragedia. A może Bóg zesłał na ciebie karę? Może zaplanował odebranie życia Malwinie, abyś zaznał karmy za swoje wcześniejsze zachowanie, za ranienie jej w przeszłości? Prychnąłeś pod nosem. Przecież to niemożliwe, Bartku. Wtem poczułeś na swoim ramieniu ciepło dotyku, którego źródłem okazała się być drobna, kobieca dłoń. Zadarłeś głowę i spojrzałeś na blondynkę, która spoglądała na ciebie przepełnionymi smutkiem i współczuciem oczami. Nakryłeś jej rękę swoją i ścisnąłeś mocniej.

-Jezus, Maria! Co ty jej zrobiłeś?!- wydarł się Halaba, przenosząc na ciebie wzrok z nad twarzy brunetki.

-Nie, ja tylko Ada.- odparłeś cicho.- Postrzeliła ją.- dodałeś, spuszczając wzrok.

-Co kurwa?!- wypowiedziała niemalże jednocześnie para.

-Właśnie kurwa to!- warknąłeś, podrywając się z miejsca.- Myślicie, że mi nie jest ciężko?!

-Spokojnie, Bartek.- ponownie dotknęła twojego ramienia Olszewska.-Ona wyzdrowieje i znowu będziecie szczęśliwi.- zapewniała cię.

- Nie byłym tego taki pewien.

-Ale co ty mówisz?!- oburzył się przyjmujący.- Przecież wy świata za sobą nie widzicie.

-Tak? Malwina tuż przed tą całą pojebaną akcją chciała ze mną zerwać.

-Co?!-wrzasnęli zaskoczeni.

Posłałeś im jedynie smętne spojrzenie i podreptałeś w kierunku mężczyzny odzianego w biały kilt, taranując go masą pytań o stan twojej ukochanej. Lekarz westchnął i odpowiedział na nie, pozwalając ci na chwilę do niej wejść, uwzględniając, że tylko ty możesz przebywać w sali. Paweł i Klaudia skinęli jedynie głowami, dając znak, że dotarły do nich słowa doktora i opadli na krzesełka, obserwując jak naciskasz klamkę, wchodząc do pomieszczenia Przysunąłeś taboret spoczywający w kącie sali do łóżka i przysiadłeś na nim. Lustrowałeś wnikliwym wzrokiem twarz Malwiny, ujmując jej drobną dłoń w swoją. Bawiłeś się jej plecami, muskając ustami ich opuszki. Poczułeś gromadzące się w kącikach twoich oczu słone łzy. Twoja szczęka zaczęła drżeć, a serce krwawić. Gdyby teraz odeszła nie wybaczyłbyś sobie tego.

-Kocham cię. Skarbie, wróć do nas. Potrzebujemy cię.-szeptałeś z czułością, ściskając jej doń. - Ona nam już nie przeszkodzi. Przepraszam, że naraziłem cię na takie niebezpieczeństwo. Nie miałem pojęcia, że to rozstanie ją tak dotknęło, Myślałem, że po niej spłynęło. -kręciłeś głową, trwając nadal w szoku w związku z tym co wydarzyło się kilka godzin temu.

Spuściłeś głowę i pociągnąłeś nosem, pozwalając łzom swobodnie spływać po twoich bladych policzkach. Wtem poczułeś jej lekki ruch palców, a gdy zadarłeś głowę ujrzałeś wznoszącą się fale na monitorze maszyny. Twoje uszy otulił nieprzyjemny pisk sprzętu, więc pośpiesznie poderwałeś się z miejsca i pobiegłeś po lekarza, Para, która ciągle przesiadywała na korytarzu spojrzała na ciebie przerażona i momentalnie opuściła krzesełka. Blondynka podeszła do szyby i z rozchylonymi wargami wpatrywała się w to, co miało za nią miejsce. Ty jednak na to nie zważałeś. Potrząsnąłeś obcym ci mężczyzną, wrzeszcząc na całe gardło, aby pomógł twojej ukochanej. Lekarz posłusznie zainterweniował i zjawił się w odpowiedniej sali, zakazując ci wkroczyć na jej teren. Westchnąłeś ciężko i przystanąłeś obok przyjaciół, wbijając wzrok w poczynania personelu medycznego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pociąg się wykoleił, a ja wpadłam do Twojego serca II Bartek FilipiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz