Koniec podróży

143 10 58
                                    

Sierpień 2020

Wsparłeś się ramionami o metalową balustradę balkonu i przymknąłeś powieki, zaciągając się obficie letnim powietrzem. Na twoich ustach błąkał się beztroski uśmiech, a pojawienie się obok blondynki spowodowało jego gwałtowne powiększenie. Błękitne tęczówki chłonęły jej smukłą sylwetkę podczas, gdy twoje myśli krążyły wokół wdzięczności wobec Boga za postawienie jej na twojej drodze. Wtedy wówczas wydawało ci się, że zesłany na ciebie został wyłącznie deszcz, a prognoza nie zwiastowała słońca. Mimo to jednak promyk przedarł się przez burzowe chmury i zawitał do twojego serca najpierw roztropnie, a później nieco śmielej. A teraz jasność padała na ciebie podczas każdego dnia, przesuwając ulewę w postaci brunetki w głąb otchłani. Ułożyłeś smukłe dłonie na drobnych ramionach blondynki i musnąłeś przelotnie jej policzek wargami. Wsparłeś brodę o jej ciało i utonąłeś wzrokiem w panoramie miasta, w której oddali dało dostrzec się zarysy bełchatowskich kominów. Zawsze marzyłeś o grze w tym klubie, o słynięciu jako atakujący mistrza Polski, którym zamierzałeś się niebawem stać. Łaknąłeś posmaku złotego kruszcu jak niegdyś Malwiny Pawłowskiej. Teraz starałeś sobie wmówić, że jej nie potrzebowałeś, że uczucie jakim ją darzyłeś rozpłynęło się w powietrzu i prawie ci się to udawało. Właśnie. Prawie, Bartku. Westchnąłeś głośno, przecierając twarz dłonią i zagłębiłeś się ponownie we wnętrzu mieszkania, oświadczając Adzie, że uciekasz się pakować. Lada moment wraz z reprezentacją Polski miałeś udać się do Tokio, gdzie niebawem planowany był początek igrzysk olimpijskich. Staranie ukształtowane w kostkę ubrania wkładałeś do walizki, bijąc się z własnymi myślami. Czy twoje życie na pewno zmierzało w odpowiednim kierunku? Czy Adrianna Makowska była tą, z którą miałeś dzielić dnie i noce? To samo pytanie zadawał też sobie chyba twój przyjaciel, który zaproponował ci wypad na kawę w centrum miasta.

-Bartek, jesteś pewny, że ona ci da szczęście?-zapytał niepewnie Halaba po upiciu łyku kawy.

-Nie wiem.-westchnąłeś.

-Kochasz Malwinę. Nadal. Widzę to.

-Kurwa! Dobra! Kocham ją! Tak, masz rację!-uniosłeś się, nie wytrzymując napięcia.-Ale Adę także kocham i ona jest w stanie to uczucie odwzajemnić. –dodałeś ciszej.

-Filipiak, nie możesz...

-A właśnie, że mogę.- prychnąłeś i opuściłeś lokal.


***

Kilka miesięcy wcześniej

Przewróciłaś oczami, przewijając kolejne zdjęcie. Blondyn pokrywał swoimi wielkimi dłońmi pośladki blondynki, trwając z nią w żarłocznym pocałunku. Tuż za ich sylwetkami rozciągało się gdańskie morze, które dodawało magii fotografii, lecz ty jej nie odczuwałaś. Na jej widok czułaś jedynie frustracje i zdegustowanie, bowiem nigdy nie przypuszczałaś, że Bartek, jeżeli będzie miał Instagrama kiedykolwiek zdecyduje się tak publikować tak wylewne zdjęcia ze swoją wybranką. Pokręciłaś głową, aby odgonić od siebie natłok myśli z atakującym w roli głównej i opadłaś na drewnianą, sporych rozmiarów huśtawkę. Odblokowałaś ekran telefonu i ujrzałaś przed oczami nagranie z Filipiakiem, który swoim nosem łaskotał szyję Ady. Momentalnie zablokowałaś urządzenie i cisnęłaś nim przed siebie na cieszący oko odcieniem soczystej zieleni trawnik. Twoja rodzicielka spojrzała na ciebie z uniesioną brwią, odrywając na moment wzrok od roślin, którymi się zajmowała, a ty jedynie wzruszyłaś ramionami, zgrywając obojętną. Choć wcale takie podejścia względem relacji siatkarza i blondynki nie miałaś. Podkurczyłaś kolana i wsparłaś na nich swoją brodę, przymykając powieki. Potrzebowałaś powietrza. Dusiłaś się osobą byłego przyjaciela. Dobijała cię twoja sytuacja z nim, która polegała na braku kontaktu z nim. Blondyn zerwał waszą więź już jakiś czas temu, co naprawdę przeżyłaś. Bolał cię jego chłody stosunek względem ciebie. Przeczuwałaś, że palce w tym maczała Makowska, ale nie miałaś siły na spory z Bartkiem i stawanie pomiędzy nimi. Byłaś przekonana, że on by i tak uwierzył jej. W tym momencie nagle zrozumiałaś coś bardzo ważnego, Malwino. Słona ciecz cisnąca ci się do oczu niespodziewanie i nagle spłynęła po twoich bladych policzkach, kończąc swój tor na glebie rozciągającej się pod twoimi stopami. Prychnęłaś pod nosem nad swoją postawą. Uważałaś się za głupią i naiwną. Głupią, że nie zauważyłaś tego wcześniej, po mimo obszernych wykładów przyjaciółki, a naiwna za sprawą nieliczenia się z tym, że ciebie kiedyś także dopadnie miłość. Tak właśnie się stało. Malwino Pawłowska, zakochałaś się. Poczułaś to w co nie wierzyłaś, czego może podświadomie nawet się obawiałaś. Pokochałaś swojego najlepszego przyjaciela. Wszystkie czułe gesty, pocałunki, wymowne spojrzenia. Teraz nagle stały się ciebie jasne. Czyniłaś je z nieodgadnionych dla siebie powodów, ale teraz dostrzegłaś w tym sens.

-Filipiak, cholera.-mruknęłaś pod nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową jakbyś chciała wyprzeć prawdę, odeprzeć ją od siebie, lecz nie mogłaś.

Śnieżnobiały uśmiech pod odsłoną drutów od aparatu, jasne. blond włosy, błękitne tęczówki prześwietlające na wskroś. Ten zestaw powodował, że kąciki twoich ust wędrowały ku górze czy też na ten widok czy na jego wspomnienie, które ci teraz pozostało. Tak bardzo zapragnęłaś poczuć jego perfumy, zagościć w jego silnych ramionach i zostać obdarowaną masą pocałunków w mroku twojej sypialni, jak wówczas, gdy delektowaliście się swoją bliskością nawzajem. Już wtedy odczuwałaś wobec Bartosza Filipiaka słabość, ale nie potrafiłaś stawić temu wniosku czoła. Gdybyś tylko odkryła to wcześniej... Twoje drobne ciało nawiedzały dreszcze po mimo blisko dwudziestu stopni na dworze, a serce kruszyło się na kawałki, nie zważając na swoją potężną budowę. Stałaś się tak cholernie słaba, Malwino. Jeden człowiek był w stanie cię zniszczyć.

-Malwina? Czemu dzwonisz?-wyraźne zdziwienie dało się dostrzec w głosie Olszewskiej.

-Klaudia..-załkałaś do słuchawki.-Ja... ja się w nim zakochałam.-wydukałaś z siebie.

-Ja pierdole, cóż za refleks. Złoty medal w maratonie gwarantowany. –zakpiła z ciebie przyjaciółka.-A tak na poważnie szkoda, że tak późno do tego doszłaś.

-Musimy z tym coś zrobić.

-Już nawet wiem co.


***


Nie zdążyłaś. Nie dotarłaś na czas na pociąg, którym do Bełchatowa ruszyła twoja miłość. Wpatrywałaś się w oddalający pojazd sunący po torach pustym wzrokiem, zaciskając usta w wąskiej linii, aby łzy lśniące w twoich oczach nie wydostały się nigdzie indziej. Obiecałaś sobie zawalczyć. Obiecałaś sobie darować jak nie uda ci się go spotkać tutaj, a twoja ostatnia szansa oddaliła się od ciebie na dobre. Pragnęłaś dać mu spokój, jeżeli teraz się nie uda i tak też się stało. Twoja próba walki się nie powiodła, a ty byłaś słowna. Może tak było wam pisane? Żyć z dala od siebie z kimś zupełnie innym przy boku? Spotkać się, aby się czegoś nauczyć? Nabrać nauczki na własnych błędach? Słuchać się swojego serca, siebie? Pociąg się wykoleił, a ty wpadłaś do jego serca. Zamiast pokonać drogę bez przeszkód to zaliczyłaś upadek i zatonęłaś w nim doszczętnie, dając mu szansę posmakowania prawdziwej miłości. Ty także ostatecznie pozwoliłaś się mu zanurzyć w sobie i odebrać nadzieję na lepsze jutro za nim ją zyskał. Oboje popełniliście błąd. Czy będziecie w stanie go naprawić? Westchnęłaś, odsuwając się plecami po tablicy rozkładów. Tej samej, przy której zyskałaś jego uwagę i przy której wszystko się zaczęło, a skończyło przedwcześnie.


~*~

Hello! ^^

Zeszło mi trochę z napisaniem tego epilogu, ale już jestem! Jakość nie powala i miało być naprawdę lepiej, ale coś mi chyba nie wyszło :/ Może wynagrodzę Wam to w części numer 2 :D Tam się trochę podzieje ^^ Bartek ma wątpliwości, ale nadal jest z Adą, a Malwina wreszcie odkryła swoje uczucie do niego. Postaram się zjawić niebawem z pierwszym rozdziałem 2 części, ale nie wiem czy po pracy znajdę odrobinę energii :D A grafik nie rozpieszcza, ale może weekend albo coś w środku tygodnia się znajdzie :D Całuję i do zobaczenia ;*

PS: Dziękuję za obecność na 1 części! <3

Pociąg się wykoleił, a ja wpadłam do Twojego serca II Bartek FilipiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz