Podróż ósma

178 15 39
                                    


Przegryzałaś lekko długopis, wpatrując się w zimowy krajobraz Gdańska rozciągający się za oknem drugiego piętra uniwersytetu. O twoje uszy obijał się donośny głos wykładowcy niosący się po sali, a twoje oczy co jakiś czas natrafiały na pogrążonych w notatkach rówieśników. Powinnaś podążać ich drogą, lecz już jakiś czas temu zaprzestałaś przelewania myśli mężczyzny za pomocą starannego pisma zapisywanego na białej kartce papieru. Twój umysł zdecydowanie wolał krążyć wokół osoby blondyna, który zeszłej nocy odważył się posmakować twoich miękkich warg. Nadal zadziwiał cię fakt jakim cudem zebrał w sobie tyle pokładów śmiałości, aby to uczynić. Przecież Filipiak był kolejnym, uległym ci facetem. To ty miałaś władze w tej relacji. Kontrolowałaś tą grę, zachowując pewne napięcie, które nigdy nie gwarantowało czy pomiędzy wami dojdzie do jakiś gorących gestów czy też nie. Podobała ci się taka rola. Pragnęłaś tego cholernego pocałunku już w jego w samochodzie, ale chciałaś się przekonać o tym ile czasu minie, kiedy on tego zapragnie, kiedy złamie wyznaczoną przez ciebie granice dystansu. Tym czasem nastąpiło to wcześniej niż się tego spodziewałaś, Malwino. Musiałaś jednak przyznać, że tego nie żałowałaś. Usta Bartka były przyjemne ciepłe i skąpane jedwabistością, co skutkowało ewentualnością szybkiego uzależnienia się od nich. Jego ruchy jakże ślamazarne, ale zarazem delikatne, pełne czułości powodowały, że ten pocałunek naprawdę ci się podobał, a przede wszystkim odzwierciedlał jego wnętrze, gdyż Filipiak właśnie taki był. Subtelny, wrażliwy, troskliwy. Wiedziałaś, że nigdy w stanie nie mógł by cię skrzywdzić, choć znałaś go za ledwie kilkanaście dni. Nie uczyniłby nic wbrew twojej woli. Westchnęłaś cicho, zdając sobie sprawę, że żałowałaś, iż popadł w tą grę. Niczego nieświadomy podał się twojej strategii. Kokietowałaś go, doprowadzałaś do granic wytrzymałości, a wszystko to dla tego, że tak właśnie byłaś, Malwino. Ubóstwiałaś sprowadzać atrakcyjnych mężczyzn do swojej pułapki, a później czerpać z tego przyjemność, rozkoszować się ich słabością względem twojej osoby, twojego uroku. Mogłaś uczynić z Bartka wyjątek. Odepchnąć go na bok, ale nie potrafiłaś. To było silniejsze od ciebie. Dodatkowym atutem, aby sięgnąć po siatkarza był jego charakter, który cię skradł. Polubiłaś go od pierwszych minut spędzonych w jego towarzystwie. Niemalże natychmiast uzyskał z tobą wspólny język, nic porozumienia i każda chwila, w której był obecny obok ciebie sprawiała, że zagłębialiście się w dobrych kontaktach. Na takich właśnie refleksjach minęła ci ostatnia godzina wykładu i nim się obejrzałaś, a zawieszałaś na ramieniu torbę oraz ubierałaś puchatą kurtkę. Naciągnęłaś na uszy czapkę z pomponem i rozpoczęłaś pokonywanie dystansu dzielącego cię od najbliższego przystanku MPK.

-Podwieźć gdzieś panienkę?- zachrypnięty ton głosu obił się o twoje uszy.

-Nie kuszę się na przejażdżki z nieznajomymi.- warknęłaś podirytowana propozycją mężczyzny, ale gdy mimowolnie pokusiłaś się o zwrócenie twarzy w jego kierunku pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad swoją wypowiedzią.- Bartuś! Jejku, ja przepraszam! Nie poznałam twojego głosu!-zaniosłaś się chichotem.

-No problem, dziołcho.- zawtórował ci.- Możemy się poznać jeszcze raz. Tym razem to ja cię mam znokautować, abyś sobie obiła tą seksi pupcie na lodzie?-poruszył znacząco brwiami, a ty parsknęłaś głośnym śmiechem.

-Oj nie przesadzaj. Masz klatę jak dzwon i nawet nie poczułeś na tym dworcu jak w ciebie pierdykłam. –wywróciłaś oczami.- W ogóle co tutaj robisz?

-Wsiadaj, mała i daj mi trochę swego ciała.-rozwarł przed tobą drzwi swojego samochodu.- Niespodzianka! Zabieram cię na obiad, ale weź się pośpiesz, bo mi coś zaraz odmarznie, a moja przyszła żona z tego powodu nie będzie zadowolona.

-Mojego ciałka ani tykałka, bo to za zajebista bajka.- parsknęłaś śmiechem, zajmując miejsce na fotelu pasażera, a Bartek poszedł twoimi śladami.- Coś mi się nie wydaje, aby przyszła pani Filipiak chciała korzystać z twoich usług seksualnych, przyjacielu. –puściłaś mu oczko.

Pociąg się wykoleił, a ja wpadłam do Twojego serca II Bartek FilipiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz