Rozdział #21

26 5 1
                                    

Luna

Dni mijały, a to wszystko było coraz trudniejsze. Wykonywanie zleceń było coraz gorszą do wykonania robotą, choćby przez łowców, którzy na każdym kroku starali się uprzykrzyć nam życie. Dodatkowo przez ostatnie wydarzenia miałam coraz to większe zaległości w kwestii nauki. Aktualnie siedzę na fizyce i muszę przyznać, że chyba wolałabym teraz uciekać przed łowcami niż słuchać pieprzenia naszego drogiego psora. Drake siedzi obok mnie i z nudów stuka długopisem o zeszyt. Wcale mu się nie dziwię, bo sama nudzę się jak mops. Reszta klasy z utęsknieniem czeka na dzwonek, oczywiście ja nie byłam inna. I tak przez dobre dziesięć minut, aż w końcu rozbrzmiewa ten piękny dźwięk, a więc gdy nauczyciel orientuje się, że musi skończyć swe tortury karze wszystkim się spakować i wyjść. Oczywiście wszyscy robią to bez gadania. Wyszłam na korytarz i skierowałam się do szafek, po chwili dołączyli do mnie pozostali członkowie mojej ekipy.

- Jakie kurwa nudy. - jęknął Brian.

- Zgadzam się z tobą w zupełności. - zaśmiałam się.

- Już wolę uciekać przed łowcami. - bąknął Dima.

Myślałam dokładnie tak samo jak on. Szkoła to totalna nuda, dlatego też zazdrościłam mojemu bratu i Troy'owi, którzy już kilka lat temu zakończyli swoją naukę. Stałam tak i słuchałam jęczenia chłopaków jaka to szkoła jest nudna, o czym doskonale wiedziałam, gdy pewna rzecz przyciągnęła moją uwagę. Chwyciłam więc szybko Drake'a za rękę i pociągnęłam go za sobą. Chłopak na początku był trochę zdziwiony, ale potem poszedł za mną niemając w sumie innego wyjścia. Podeszłam do tablicy ogłoszeń, gdzie widniał pewien artykuł. Jego nagłówek brzmiał następująco:

"Fala morderstw. Czy można czuć się bezpiecznie, wiedząc że groźni mordercy grasują w mieście?"

Po przeczytaniu tego zmarszczyłam brwi. Jasnym było dla mnie, że ten artykuł mówi o nas, a głównie o tym jaką hekatombe wywołaliśmy w mieście. Oczywistym było też, że jeśli sprawy zajdą zbyt daleko to nie tylko łowców będziemy mieć na karku.

- Trzeba o tym pogadać z Carlosem po lekcjach. - stwierdził Drake, gdy skończył czytać artykuł. Przytaknęłam na to.

Chwilę później o pomyśle Drake'a opowiedziałam reszcie grupy. Wszyscy zgodziliśmy się, że pomysł zielonookiego jest dobry. Tak więc, gdy lekcje dobiegły końca odrazu wybraliśmy się do dworku. Tam zastaliśmy samochód mojego brata, motocykl Eina i auto Troy'a. Czyli już tam byli. Drake stanął gdzieś z boku, a potem wszyscy opuściliśmy wnętrze czarnego Forda Mustanga. Niedługo potem zjawili się Josh i Axel. Reszta zapewne była z Carlem w dworku. Nie myliłam się. Już po chwili wszyscy pozostali opuścili wnętrze rozlatującego się budynku. Nasz szef wyszedł na środek i popatrzył na nas wszystkich.

- Okey - zaczął wampir - nie będę ukrywać, że sytuacja robi się nieciekawa. Zapewne większość z was zdążyła zauważyć, iż robi się o nas głośno. Jak się okazuje nie tylko my zaczynamy się zdradzać, inne grupy również mają nie za ciekawą sytuację, a w związku z tym korporacja dała nam pewien wybór, polega on mniej więcej na tym, iż ci którzy chcą mogą się wycofać. Jeśli już to zrobią to główno dowodzący dopilnują, by bezpiecznie uciekli z miasta ze zmienioną tożsamością i nikt nigdy już o nich nie usłyszał. - zakończył wampir.

Po wypowiedzi wampira wszyscy popatrzyliśmy po sobie. Ciekawiło mnie czy, ktoś z naszej paczki się na to zdecyduje. W sumie to wcale bym się nie zdziwiła. Sama miałam ochotę na to przystać, by móc w końcu żyć normalnie, choć czy po tym wszystkim dałoby się normalnie żyć? Nie sądzę. Cała nasza grupka wciąż patrzyła na siebie w ciszy, najwyraźniej nikt nie wiedział co powiedzieć. Westchnęłam i spojrzałam na mojego brata, który trwał w zamyśleniu. Zapewne zastanawiał się nad tym o czym mówił Carl. Cóż. Przyznam szczerze, iż byłabym szczęśliwa, gdyby Sean się zdecydował na propozycję korporacji. Patrząc na jego stan, byłoby to dla niego najlepszym rozwiązaniem. Za nic w świecie nie chciała stracić również brata po tym jak straciłam rodziców.

Po kilku minutach smętnej ciszy padła propozycja byśmy na poprawę humoru wybrali się do klubu. Odziwo wszyscy zgodzili się na ten pomysł. W sumie w zaistniałej sytuacji było to dobrym rozwiązaniem. Trochę alkoholu poprawi nastrój każdemu. Zwłaszcza jeśli będzie gdzie poszaleć, jak już wszyscy będziemy nawaleni. Jak to w ogóle możliwe, że wilkołaki mogą się nawalić? Nie mam pojęcia. Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Pewnym było jednak, że skoro my potrafiliśmy chodzić pijani to raczej było to realnym scenariuszem.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz