Rozdział #16

34 4 0
                                    

Moje obawy stawały się coraz większe z każdą kolejną minutą. Co jeśli Brian ma rację i sprawa z tym zleceniem ma drugie dno? Co jeśli ten policjant faktycznie może pomóc tym "łowcą" nas zlokalizować? Stałam zdenerwowana przy wejściu do dworku. Zaczynało mi już powoli odbijać przez to wszystko. Moje serce waliło jak oszalałe, jeśli chodzi o takie sprawy to szybko puszczają mi nerwy. Czując dziwne mrowienie spojrzałam na swoją lewą dłoń. Żyły były czarne i mocno widoczne, a paznokcie poczerniałe, długie i ostro zakończone. W chwile potem to samo stało się z drugą dłonią. Po całym moim ciele przeszedł jakby prąd co było oznaką tego, iż jeśli się zaraz nie uspokoje to dojdzie do przemiany. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, odwróciłam się więc do tej osoby i wówczas zobaczyłam Drake'a. Chłopak patrzył na mnie zmartwiony.

- Luna? Wszystko w porządku? - zapytał.

- Tak. - odpowiedziałam po dłuższej chwili milczenia - poprostu trochę się zdenerwowałam.

- Rozumiem - mruknął chłopak. - to może pójdziemy się przejść? Ochłoniesz trochę.

Rzuciłam okiem na swoje ręce, czarne żyły przejęły teraz nawet nadgarstki. Doszłam do wniosku, że pomysł Drake'a wcale głupi nie jest. Popatrzyłam na czarnowłosego i skinęłam głową w potwierdzającym geście. Drake uśmiechnął się i ruszył w kierunku starej wioski, poszłam więc za nim. Kilkanaście minut później znaleźliśmy się na zgliszczach jednego z domów, spłonął niedługo po opuszczeniu wioski przez jej mieszkańców. Prawdopodobnie była to robota jakiś dzieciaków bądź bandy zidiociałych wandali nie mających litości dla tego typu miejsc. Świeże powietrze trochę złagodziło atak nerwów. Ręce i paznokcie wróciły do normalnego wyglądu, dziwne ciarki na całym ciele jednak nie chciały mnie opuścić. Drake zerknął na mnie i zeskoczył z niegdyś belki nośnej. Teraz to tylko ogromny kawał węgla.

- No więc. - zaczął Drake - co myślisz o całej tej sprawie z policjantem?

- Mam wrażenie, że to był podstęp. - odpowiedziałam.

- To znaczy?

- To znaczy, że mam wrażenie, iż ten policjant miał za zadanie pomóc łowcą nas namierzyć, a kontaktując się z nami bardzo łatwo mogli to zrobić. - westchnęłam.

- Nie sądzisz, że gdyby naprawdę tak było to już by się szykowali do ataku na nas? - rzucił mój towarzysz.

- Może po prostu czekają na odpowiedni moment. - odpowiedziałam mu.

- Być może, ale okey. Będę miał twoją teorie na uwadze. - powiedział i ruszył dalej przed siebie.

Ruszyłam za nim. Szliśmy równym tempem w kierunku cmentarza. To miejsce było dla mnie wręcz skarbcem złych wspomnień. Gdy się tam w końcu dostaliśmy to starałam się ominąć pewne dwa groby, jednak to okazało się zbyt trudne do wykonania. Przystanęłam przy grobie mojej mamy, a gdy spojrzałam na marmurowy pomnik wszelkie wspomnienia do mnie wróciły. W szczególności te z dnia, w którym ją straciłam. Po moim policzku popłynęła pojedyńcza łza, jednakże po chwili pojawiło się ich więcej. Rozpłakałam się tak samo mocno, jak w chwili, gdy tata powiedział, iż lekarze nie zdołali uratować mamy.

- Luna. - szepnął Drake i podszedł do mnie. Chłopak przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego.

Czułam, że chce mi pomóc, ale ja nie umiałam się uspokoić. Byłam jednocześnie wściekła i cholernie przybita tym, jakie wspomnienia do mnie wróciły. Nie chciałam o tym pamiętać. Wystraszyła by mi świadomość tego, że rodzice moi i Seana już nie żyją. Nie chciałam pamiętać o tym jak moja mama zostaje postrzelona, ani o tym jak mój brat odnalazł naszego ojca powieszonego za nogi na drzewie, z poderżniętym gardłem na dodatek. Obojgu naszym rodzicom ktoś pomógł zejść z tego świata, a ja obiecuję że znajdę tych, którzy to zrobili i zabije w najgorszy możliwy znany mi sposób. Wyswobodziłam się z ramion Drake'a i unosząc głowę zawyłam przeciągle. Chłopak przez chwilę patrzył na mnie ze zdziwieniem, jednak szybko zrozumiał czemu to zrobiłam. To u wilkołaków jest symbolem żalu i rozpaczy, a właśnie te uczucia mi teraz towarzyszyły. Wszystkie wspomnienia wróciły do mnie jak bumerang, a wraz z nimi łaknienie zemsty. Teraz przestałam się dziwić mojemu bratu, że tak bardzo nienawidzi ludzi. To zwykłe szkodniki, które my powinniśmy tępić, zwłaszcza tych, którzy robią bądź zrobili coś złego i pozostają bezkarni. To się musi zmienić i ja tego dopilnuje.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz