Rozdział #22

31 5 1
                                    

Wraz z bratem wróciliśmy do domu, gdzie szybko przygotowaliśmy się na wieczorne wyjście do klubu. Ubrałam na siebie szarą, rozkloszowaną z dołu sukienkę na krótki rękaw, do tego czarne szpilki. Włosy zostawiłam luźne, poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Sean również był już przygotowany, wiedziałam o tym, ponieważ przyszedł do mnie chwilę temu zapytać czy długo jeszcze będę się, jak to on określił, pindrować. Zaśmiałam się na jego słowa i powiedziałam szybko, iż już kończe. Kilka minut później byliśmy już w samochodzie Seana. Mój brat szybko odpalił silnik i ruszył w kierunku miasta. W międzyczasie dołączyli do nas pozostali członkowie watahy. Tak więc nie długo potem wszyscy stanęliśmy na parkingu przed klubem. Tam wszyscy wysiedliśmy z samochodów i przywitaliśmy się nawzajem. Po przywitaniu ruszyliśmy w kierunku wejścia do klubu, oczywiście z pomocą Josha weszliśmy bez żadnych problemów. Niedługo potem zaczęła się zabawa.

Kilku chłopaków było już nieźle wstawionych, w tym mój brat. Drake też nie pożałował sobie alkoholu. Oczywiście nie byłam inna i też trochę wypiłam. Tak jak przewidziałam wszyscy śmiali się w niebo głosy bujając się przy tym w rytm muzyki. Klub Dragon to jeden z najsłynniejszych, praktycznie codziennie są tu tłumy ludzi chcących się dobrze zabawić. Dopijałam właśnie kolejnego drinka, patrząc na tłum mężczyzn, który zebrał się pod sceną, gdzie na rurach wiły się półnagie kobiety. Nie opodal grupka znajomych użądziła sobie konkurs picia, który ostatecznie wygrał blond włosy chłopak. Spojrzałem na parkiet, tam bawiło się całe mnóstwo osób, wszyscy poruszali się w rytm szybkiej, klubowej muzyki. Wśród nich udało mi się wypatrzeć Troy'a i Briana. Do drugiego wspomnianego przykleiła się jakaś laska, domyśliłam się więc, że dla Briana ten wieczór będzie wyjątkowo udany. Kilka minut później oboje zniknęli mi z pola widzenia, nie trudno się było jednak domyśleć, iż teraz Brian pieprzy te laske w toalecie. Troy widząc, iż został sam wrócił do stolika i spojrzał na Drake'a, który był jeszcze w miarę trzeźwy.

- Luna? - usłyszałam nagle głos mojego lubego.

- Tak?

- Idę się przewietrzyć, idziesz ze mną? - zapytał na co skinęłam głową.

Chłopak wstał z kanapy i podał mi rękę, którą oczywiście szybko chwyciłam. Następnie ruszyliśmy w kierunku wyjścia.

- Czekajcie idę z wami! - krzyknął za nami Troy i rzucił się biegiem.

Chwilę zajęło nam wyjście z klubu, lecz gdy już nam się to udało odetchnęłam z ulgą. Świeże, wieczorne powietrze sprawiło, że lepiej mi się oddychało. Troy i Drake również odetchneli spokojnie.

- Generalinie jest super, ale nie wiem jak wy, bo ja w sumie już bym chyba chętnie wrócił do domu. - rzucił Troy.

- Ja w sumie teź, ale i tak musimy zebrać resztę bandy. - powiedział Drake. - poza tym piłem i nie mogę prowadzić.

- Ta ja też. - westchnął brunet.

Kilka godzin później udało nam się wszystkich zebrać. Niestety do domu trzeba było wrócić taksówką, a po samochody mieliśmy wrócić rano, jak już cały alkohol ulotni nam się z krwi.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz