Chodziłam właśnie po pozostałościach domu, gdy usłyszałam szelest. Rozejrzałam się dookoła, jednak nie widziałam niczego podejrzanego. Postanowiłam to zignorować. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej "zwiedzać" wioskę widmo. Zeskoczyłam z tego co niegdyś było domem mieszkalnym i ruszyłam drogą przed siebie. Nagle dostrzegłam w krzakach interesujący obiekt. Tak więc wlazłam w owe krzaki i ruszyłam w kierunku obiektu. Zaledwie kilka minut potem znalazłam się przed czymś co przypomniało mały zamek. Dosłownie. Co prawda połowa budynku dawno przestała istnieć na co wskazują mech i trawa porastające stos cegieł, ale co tam. Odszukałam wejście do ruin, by potem wgramolić się do wewnątrz budynku. Gdy weszłam do środka zastałam widok podobny co na zewnątrz, w skrócie: totalną ruinę.
Chodziłam po tych ruinach i rozglądałam się za czymś ciekawym. Choć czy może być coś ciekawego w starych ruinach? Być może. Ustałam na desce, który oparta była o pozostałości murku. Gdyby ktoś tak teraz skoczył na drugi koniec tej deski to zadziałaby jak katapulta. Stałam spokojnie na tej desce, aż tu nagle jeb. Wyleciałam na co najmniej metr w górę, na całe szczęście jako wilkołak jestem bardzo zwinna, więc bez żadnego problemu wykonałam w powietrzu salto dzięki czemu zamiast wylądować twarzą na ziemi wylądowałam na równych nogach. Otrzepałam się i spojrzałam w stronę, z której mnie przed chwilą wystrzeliło. Na murku siedział zielonooki brunet ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
- Troy ty kretynie! - warknęłam
- Ładny lot Luna. Lądowanie już mniej, ale trudno - zaśmiał się
Prychnęłam i przewróciłam oczami. Troy zszedł z murku i podszedł do mnie. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego wściekle. Troy z całej naszej jedenastki jest najbardziej wkurzający, ale za to w walce bronią białą radzi sobie doskonale.
- Po co przyszedłeś? Bo jeśli mnie wkurwić to ci się udało - powiedziałam zirytowana
- To też, ale głównie przyszedłem po to aby ci przekazać, że masz wziąć dupe w troki i stawić się u Carlosa - powiedział, poprawiając sobie włosy
- Po co? - uniosłam brew
- Podobno dostał cynk od centrali, że ktoś zaczyna na nas polować - powiedział
- Że jak?! - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami
- Wiesz mi lub nie, ale zareagowałem podobnie do ciebie - przymknął oczy
- Cholera - mruknęłam
- Dlatego właśnie kazał mi cię sprowadzić, by ustalić co z tym zrobimy - otworzył oczy i się wyprostował
Skinęłam głową i ruszyłam za Troy'em. Czekała nas półgodzinna wędrówka. Niestety żadno z nas nie pomyślało aby wziąć samochód lub motor.
- A tak w ogóle to, czy któryś z was nie mógł zadzwonić? - zagadnęłam
- W sumie to tak, ale że akurat byłem w pobliżu to pomyślałem, iż po ciebie przyjdę, a przy okazji cię powkurzam - wyszczerzył się do mnie
- Palant - walnęłam go w ramię
Szliśmy sobie spokojnie. W końcu po pół godzinnej wędrówce dotarliśmy do starego dworku, który służy nam za miejsce spotkań z szefem. Weszliśmy do zmęczonego życiem budynku, a potem do pomieszczenia, które jest biurem Carlosa. Tam ujrzeliśmy kilku chłopaków z naszej ekipy, w tym mojego brata. Spojrzałam w stronę wampira stojącego przy oknie. Jego wyraz twarzy mówił wszystko. Sytuacja była wyraźnie nie ciekawa. Niestety. Okazało się, że co do tego miałam rację...
CZYTASZ
Wataha Morderców
Hombres LoboHistoria o grupie jedenastu młodych wilków, których życie nigdy nie rozpieszczało. Idealnym przykładem na to jest rodzeństwo Calante, które po stracie rodziców zmuszone jest dołączyć do organizacji, zajmującej się płatnymi morderstwami. Luna i Sean...