Po omówieniu jeszcze kilku ważniejszych spraw Carlos zakończył spotkanie. Wszyscy opuścili budynek. Josh i Dimitry wsiedli do srebrnego audi i odjechali jako pierwsi. Brian, Drake, Sean i ja czekaliśmy na Carla. Po upływie kilku minut wampir również wyszedł na zewnątrz. Chwile z nim pogadaliśmy, a potem on wsiadł do swojego granatowego Porsche i odjechał.
- No to trzeba się zwijać, nie sądzicie? - rzucił Brian.
- Jak by nie patrzeć - powiedział Drake i spojrzał w niebo - wygląda jakby miało padać, a ja nie chce sobie popsuć fryzury - puścił mi oczko i się uśmiechnął. Brian prychnął rozbawiony.
- O włosy bym się nie martwił stary - rzucił mój brat
- Dobra. Ja spadam. Do jutra - powiedział Drake i wsiadł do swojego auta.
Kilka chwil później czarny mustang wyjechał za bramę. Briana podszedł do swojej Hondy i wziął do ręki kask stojący na siedzisku motocykla. Szatyn założył kask na głowę i podciągnął osłonę oczu do góry. Podeszłam do swojego Kawasaki i również sięgnęłam po kask. Umieściłam go na głowie i podniosłam osłonę w górę.
- Luna ścigamy się? - zaśmiał się szatyn
- A co? Masz ochotę powdychać kurz jak będziesz próbował mnie dogonić? - wsiadłam na motocykl
- Pff. Jeszcze czego. Zostawię cie w tyle w kilka sekund - położył ręce na biodrach
- Nie będziecie się ścigać bo chyba wszyscy chcemy wrócić do domu w jednym kawałku. Mam rację? - wtrącił Sean
- Dobra. Jeszcze będzie okazja - Brian spojrzał na mnie, a potem na Seana.
Szatyn wsiadł na swój motor, wyciągnął z kieszeni kluczyk i umieścił go w stacyjce. Opuścił szybkę, złożył stopkę motocykla i podparł się na nogach. Przy gazował. Silnik cudownie ryczał. Eh... Kocham ten dźwięk. Opuściłam szybkę, odpaliłam silnik i złożyłam stopki. Ja i Brayan byliśmy gotowi do jazdy, jednak puściliśmy przodem mojego brata, który wyjechał swoim czerwonym BMW przez starą bramę posesji dworku. Ruszyliśmy za nim. Brayan oczywiście z piskiem opon wystartował z miejsca. Pokiwałam głową z dezaprobatą i dodałam gazu. Kierowca zielonej Hondy szybko mnie jednak dogonił. Oboje jechaliśmy za Seanem. Po chwili Brian uniósł przednie koło swojej maszyny w górę. Na jednym kole przejechał dobre 50 metrów. Po tym dystansie znowu postawił koło na asfalcie.
Sean skręcił i wjechał na podwórko, ja zaraz za nim. Wjechał do garażu, a ja o mało nie przywaliłam mu w samochód. Zdążyłam wykręcić, ledwo. Wraz z Seanem zostawiliśmy nasze pojazdy w garażu i wróciliśmy do domu. Od razu po przestąpieniu progu pobiegłam do swojego pokoju. Tam szybko doprowadziłam się do ładu. Równie szybko posprzątałam syf na środku mojego pokoju. Następnie chwyciłam telefon i walnęłam się na łóżko. Leżałam tak chyba z pół godziny. Nagle usłyszałam wołanie mojego brata. Wstałam z łóżka i opuściłam mój pokój. Zbiegłam po schodach.
- Co ty chcesz kocołopie? - spojrzałam na brata
- Po pierwsze: nie wyzywaj mnie, po drugie: idź się przygotuj bo za dwie godziny lecimy z chłopakami do Dragona - powiedział, a mnie przytkało
- Ale, że dzisiaj?! Teraz mi to mówisz?! - krzyknęłam i pognałam z powrotem na górę
Usłyszałam tylko śmiech Seana. Głupek. Zabije go kiedyś. Słowo daje. Wleciałam do pokoju jak jakaś walnięta. Podbiegłam do szafy i zaczęłam z niej wszystko wywalać. Po jakiego ja tu sprzątałam?
Sean
Czekałem na Lune chyba półtorej godziny. Aż w końcu zeszła na dół. Powiem tak. Gdyby nie była moją siostrą to bym się za nią zabrał. Wiedziałem że moja siostrunia lubi się odwalić jak wychodzimy na imprezy, ale dzisiaj przeszła samą siebie. Czarna, krótka i w cholerę obcisła sukienka z zajebiście dużym dekoltem, i bez czegokolwiek na ramionach. Na nogach czarne szpile, a na twarzy mocny makijaż. W dłoni miała niewielką torebke. Wcale się nie zdziwie jak ma w niej nóż wojskowy, ona się z nim kurwa nie rozstaje. Ja osobiście też lubie łazić z gantem, ale nie wszędzie jak Luna z tym swoim nożem. Dobra. Ja w przeciwieństwie do Luny nie odjebałem się za bardzo, miałem bowiem na sobie zwykłą białą koszule, czarne spodnie i jakieś lepsze buty. Tyle.
- To jak? Idziemy?- rzuciła nagle Luna, wyrywając mnie z zamyślenia
- Jasne - powiedziałem i otworzyłem drzwi. Puściłem Lunę przodem.
Po drodze do miejsca docelowego zebraliśmy chłopaków. Jedziemy na trzy samochody, z Troyem bowiem jedzie jego laska. Jakąś godzinę później byliśmy już pod klubem Dragon. Zaparkowaliśmy na parkingu tuż obok budynku. Wysiedliśmy i ruszyliśmy do wejścia. Na przód poszli Drake i Josh. Goryl pilnujący wejścia spojrzał na chłopaków znad czegoś w rodzaju notatnika. Chłopaki spojrzeli na siebie na wzajem, a potem Josh spojrzał na kulturystę, oczy chłopaka zabłyszczały złowieszczo na złoty kolor. Koleś od razu nas przepuścił. Josh jest tu doskonale znany, w sumie to stały bywalec Dragona. Ruszyliśmy przez ogromną salę w kierunku naszego standardowego miejsca, czyli olbrzymiej kanapy na końcu sali. Nie jest to może miejsce VIP'ów, ale my zwykle zajmujemy właśnie to miejsce. Już po chwili chłopaki zamawiali pierwsze drinki.
Drake
Nasza grupa nieźle się bawi. Josh i Mark poszli na parkiet, Troy gdzieś zniknął wraz ze swoją partnerką, Dimitry właśnie kończy kolejnego shota, Sean siedzi i patrzy na swoją siostrę, która, tak na magnesie, jest już nieźle najebana. Nie wspomnę o Brianie, który leży na stole napierdolony jak samolot. Ein siedzi i napierdala bekę z Briana. Tak szczerze to tylko ja, Sean i Ein jesteśmy trzeźwi. Spojrzałem na Lunę. Jezu. Ta to ma łeb do picia. Chociaż po tym jak dała popis na parkiecie to się trochę nie dziwię. Kręciła tyłkiem tak, że każdy facet znajdujący się obok zaczął rozbierać ją wzrokiem, że nie wspomnę o tym iż kilka razy musiałem interweniować, oczywiście nie obyło się bez obicia kilku mord.
Posiedzieliśmy w klubie jeszcze ze dwie godziny. Po tym czasie stwierdziliśmy z Seanem że pora się zwijać. Zebraliśmy naszych, co chwile trwało, i zapakowaliśmy się do samochodów. Zazdrościłem w tym momencie Seanowi, a dlatego że jechałem z Joshem, oj coś mi mówi, że bez zarzyganej tapicerki się nie obejdzie.
CZYTASZ
Wataha Morderców
WerewolfHistoria o grupie jedenastu młodych wilków, których życie nigdy nie rozpieszczało. Idealnym przykładem na to jest rodzeństwo Calante, które po stracie rodziców zmuszone jest dołączyć do organizacji, zajmującej się płatnymi morderstwami. Luna i Sean...