Rozdział #18

37 5 1
                                    

Sean kazał mi wsiąść do samochodu, co zrobiłam bez gadania, sam natomiast poszedł, by wyciągnąć benzyne z bagażnika. Reszta zajęła się zbieraniem łusek, rzucaniem trupów na stos i tak dalej. Troy i Mark zeszli nawet na dół, by zrobić oględziny terenówki, która wybuchła kilka minut temu. Gdy wszystko było gotowe mój brat oblał sterte zwłok benzyną, a następnie Ein podpalił ją przy użyciu swojej zapalniczki. Kilka minut później wrócili Troy i Mark. Chłopaki przekazali, iż po terenówce już nie wiele zostało. Potem wszyscy, którzy mogli wpakowali się do samochodów i ruszyli w kierunku domów. Josh i Brian biegli za Troy'em i Einem, ponieważ ci byli na motocyklach, a ci wcześniej wspomniani byli przemienieni w wilki.

Godzinę później wraz z bratem byliśmy już w domu. Troy odstawił mój motocykl do garażu i zabrał się z Drake'em. Ja nie mal od razu po wejściu do domu ruszyłam do łazienki, gdzie nalałam sobie prawie pełną wannę wody. Musiałam się porządnie wykąpać i przy okazji odkazić ranę po nożu. Gdy wanna napełniła się wskoczyłam do wody. Moje przed ramię zetknęło się z czystą wodą przez co rana niemiłosiernie zapiekła, z powodu bólu syknęłam. Po kilku minutach ból ustąpił, co było oznaką tego, że rana trochę się odkaziła, wiedziałam jednak, że bez tojadu się nie obejdzie. Westchnęłam. Siedząc w wannie przyjżałam się dokładnie swojemu ciału. Na brzuchu miałam nie wielką blizne, na nogach natomiast miałam ich znacznie więcej. To że ja i Sean mamy tyle blizn nie jest przypadkiem. Każde z nas sporo się nacierpiało, ale zwłaszcza mój brat. Odgoniłam wspomnienia związane z tymi wszystkimi bliznami i rozkoszowałam się kąpielą. Nie wiem ile czasu spędziłam w wannie, ale za pewne sporo, gdyż mój brat kilkukrotnie pytał czy żyje. Po kąpieli wskoczyłam w piżamę i połóżyłam się do łóżka. Zasnęłam w parę minut.

Rano z łóżka wywalił mnie budzik ustawiony w telefonie. Ten denerwujący dźwięk skuteczne spędza sen z powiek. Jęknęłam zirytowana i wyczłapałam się z łóżka. Podczołgałam się do szafy i wyciągnąłem z niej ubrania, które nadawały się do tego, by pójść w nich do szkoły. Nienawidzę tego, ale Sean upiera się bym skończyła liceum i wyjechała na studia. Z jednej strony wcale mu się nie dziwiłam, jednak z drugiej byłam zbyt leniwa, by się uczyć. Cóż. Czego się nie robi dla rodziny. Szybko założyłam na siebie komplet czerwonej bielizny, czarne rurki, białą bokserkę i szary, luźny sweter na długi rękaw. W pośpiechu założyłam na nogi białe, krótkie skarpetki i wybiegłam z pokoju wprost do łazienki. Wszystko po to, by zdążyć przed bratem, który był już w połowie drogi do łazienki. Sean widząc mój pośpiech zaśmiał się głośno i pokręcił głową. Zignorowałam go i wleciałam do łazienki o mało nie wpadając do wanny przy zatrzymaniu. W tempie błyskawicznym chwyciłam za szczotkę do włosów i zaczęłam ogarniać ten busz na mojej głowie. Zajęło mi to dobre kilka minut, ale koniec końców efekt był spoko. Potem tylko mycie zębów i reszta czynności, które robię zazwyczaj z rana. Kilkanaście minut później byłam gotowa, więc wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju, gdzie spakowałam szkolną torbę, by potem zejść na dół do kuchni. Będąc we wcześniej wspomnianym pomieszczeniu w wilczym tempie przygotowałam sobie drugie śniadanie i zebrałam się do wyjścia. Pozostało mi już tylko poczekać na Drake'a, z którym umówiłam się rano, by po mnie przyjechał. Kilka minut później usłyszałam trąbienie. Szybko więc pożegnałam brata, chwyciłam torbę, założyłam na nogi moje czarne, niskie trampki i wybiegłam z domu. Przebiegłam przez podwórko i doskoczyłam do czarnego Forda. Szybko otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera.

- Cześć Luna. - usłyszałam, gdy akurat zapinałam pas bezpieczeństwa.

- Cześć Drake. - przywitałam kierowcę auta.

- Gotowa na kolejny dzień męczarni? - rzucił żartobliwie zielonooki.

- Oczywiście.

Zaśmiałam się głośno, a po chwili Drake ruszył. Szybko wyjechaliśmy z naszej opuszczonej wioski i wyjechaliśmy na bardziej przyzwoite drogi. Jechaliśmy w ciszy, a przynajmniej do czasu, koniec końców ciszę przerwał Drake.

- Luna? Bo tak myślałem. - mruknął nie spuszczając oczu z drogi - może wyskoczymy, gdzieś we dwoje wieczorem?

- W sumie... Czemu nie. - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Super. Przyjadę po ciebie o 18. - poinformował.

Wiedziałam, że nie będzie to zwykłe spotkanie zorganizowane po to, by sobie pogadać. Drake chciał pobyć ze mną sam na sam, co było chyba idealnym i jednoznacznym sygnałem do tego, jakie miał plany. Nie miałam nic przeciwko temu. Lubiłam go i to nawet bardzo, zresztą z całej grupy znałam go najdłużej i wiedziałam, iż jest kimś komu warto zaufać. W dodatku był przystojny i bardzo bystry. Jechaliśmy przez miasto. Było tam mnóstwo ludzi, nieopodal miał miejsce jakiś festyn. Kilka minut potem w końcu dojechaliśmy do szkoły, gdzie Drake odstawił swój samochód na szkolny parking i opuścił jego wnętrze. Zrobiłam to samo, a potem oboje ruszyliśmy do budynku szkoły. Gdy byliśmy w środku pozostało nam tylko czekać na dzwonek. W międzyczasie odszukaliśmy resztę naszej klasy. Parę minut później zadzwonił dzwonek. Pierwszą lekcją, jaką tego dnia miałam była fizyka, niestety. Nienawidzę tego przedmiotu z całego serca.

Po lekcjach Drake odwiózł mnie do domu, ponieważ Sean nie mógł mnie odebrać. Miał małą awarię w samochodzie. Gdy Drake zatrzymał swój samochód pod moim domem pożegnałam chłopaka i wysiadłam z auta, by potem ruszyć do domu. Wpadłam szybko do domostwa, by potem ruszyć do pokoju i zabrać się za odrabianie lekcji. Zajęło mi to dwie godziny, tak więc gdy skończyłam zerknęłam na zegar, na którym widniała teraz godzina 16:30. Miałam więc półtora godziny do spotkania z Drake'em. Godzinę poświęciłam więc na naukę do sprawdzianu, a pozostałe pół godziny na przygotowanie się. Kiedy dostałam wiadomość od Drake'a, iż już czeka zebrałam się do wyjścia i zeszłam na dół. Z kuchni wyszedł mój brat.

- No no. A gdzie to się wybierasz taka odstawiona? - rzucił, patrząc na mnie.

- Z Drake'em na małe spotkanie. - odpowiedziałam mu zakładając buty.

- Okey. Mam nadzieję, że jesteś przygotowana w razie czego, bo wiesz ja tam nie mam ochoty póki co na zmienianie pieluch. - Sean uśmiechnął się złośliwie.

- Mówił Ci ktoś, że jesteś głupi? - zerknęłam na brata.

- Tak. Mnóstwo razy, a tak na poważnie to uważajcie na siebie.

- Będziemy, nie martw się. - zapewniłam, uśmiechając się do niego i wyszłam z domu.

Wyszłam z domu, a kilka sekund potem byłam już w samochodzie Drake'a. Chłopak uśmiechnął się do mnie i ruszył. Pojechaliśmy do restauracji, gdzie trochę pogadaliśmy, później poszliśmy na rynek główny, tam również miło spędziliśmy czas. 2 końcu poszliśmy do parku nad jeziorem, gdzie usiedliśmy na ławce pod wierzbą płaczącą. Tam również chwilę pożartowaliśmy.

- Eh. Luna? - rzucił Drake z uśmiechem na ustach.

- Tak?

- Wiesz... Znamy się już dość długo.

- Tja. Od początku gimnazjum. - przypomniałam sobie.

- Faktycznie. - mruknął. - wiesz? Tak sobie myślę... Może moglibyśmy, no wiesz... Spróbować?

- Czekaj. To znaczy, że chcesz bym... Została twoją dziewczyną? - spojrzałam na niego.

- Dokładnie. - odpowiedział lekko speszony - a więc Luna? Uczynisz mi ten zaszczyt?

Przez dłuższą chwilę milczałam, byłam podekscytowana i to nawet bardzo. Chłopak patrzył na mnie lekko zmartwiony, jednak gdy spojrzałam na niego ożywił się. Zastanowiłam się nad tym przez chwilę i odpowiedziałam mu.

- Tak.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz