Rozdział #23

32 5 3
                                    

Obudziłam się rano w swoim łóżku. Głowa bolała mnie tak, jakbym poprzedniego wieczoru uderzyła nią kilka razy w mur z całej siły. Wiedziałam, że zaraz do tego dojdą wymioty i zawroty głowy. Cóż. Uroki kaca. Miałam rację, po kilku minutach leżenia poczułam, jak cała zawartość żołądka podjeżdża mi do gardła. Wystrzeliłam z łóżka i pognałam do, na szczęście wolnej, łazienki. Wpadłam do środka i w ostatniej chwili zdążyłam podnieść deskę, kiedy to wszystko co jeszcze chwilę temu miałam w żołądku go opuściło. Gdy te tortury dobiegły końca wstałam z kolan, spłukałam całą zawartość toalety i podeszłam do umywalki, przy której potem umyłam zęby. Parę minut później wróciła do pokoju, w tym momencie usłyszałam swój telefon. Szybko więc wygrzebałam go z pod kołdry i sprawdziłam. Jak się okazało dzwonił do mnie Drake. Niestety nie zdążyłam odebrać, więc musiałam oddzwonić. Na szczęście nie musiałam długo czekać na to, jak Drake odbierze.

- Cześć Drake. - powiedziała, gdy upewniłam się, iż chłopak mnie słyszy.

- Cześć skarbie. - przywitał mnie.

- Co chciałeś?

- Słuchaj, mogłabyś podjechać na parking przy Dragonie? Muszę z tamtąd zabrać samochód, a chwilę się spóźnię, więc mogłabyś tam na mnie poczekać? - zapytał, na co mruknęłam do telefonu, iż nie ma problemu.

Potem jeszcze chwilę z nim pogadałam, a później zabrałam się za doprowadzanie siebie do ładu. Mam tu na myśli ponowne skorzystanie z toalety, ubranie na siebie bielizny, białej bokserki i dolnej części kombinezonu, ogarnięcie włosów i zrobienie makijażu. Włosy związałam sobie w dwa warkocze, by nie przeszkadzały mi zabardzo w czasie jazdy, następnie ubrałam buty motocyklowe i górną część kombinezonu. Kilka minut później byłam już w garażu, gdzie ubrałam rękawiczki i kask, by potem wsiąść na motocykl i odpalić silnik. Szybko wyjechałam z garażu i ruszyłam w kierunku miasta.

Po około godzinie jazdy dotarłam na miejsce. Zatrzymałam motocykl przy samochodzie Drake'a, sam jego właściciel zjawił się niedługo potem. Zgasiłam silnik, zdjęłam kask i zeszłam z motoru, by następnie podejść do Drake'a i przywitać się z nim. Na początku chłopak chciał mnie tylko przytulić, ja jednak pocałowałam go delikatnie, ten na początku był trochę zdziwiony, ale gdy dotarło do niego co się właściwie stało oddał pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

- No więc po co ja ci tu potrzebna? - rzuciłam.

- Po to wilczku żeby dotrzymać mi towarzystwa, nie lubię być sam. - zaśmiał się i podszedł do samochodu.

Ja przez ten czas co mój chłopak przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu kluczyka zdjęłam kurtkę i rękawice, wszystko to połóżyłam na moim Kawasaki. Czarnowłosemu w końcu udało się znaleźć kluczyk, jednak gdy miał już otworzyć samochód zamarł. Nie ruszył się nawet o milimetr. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi, lecz gdy spojrzałam na szybę samochodu przekonałam się dlaczego chłopak stanął jak wryty. Nie opodal samochodu Troy'a, który stał na tym samym parkingu co czarny Mustang, kręciło się kilku łowców. Patrzyłam na nich do momentu, aż poczułam lekkie szarpnięcie, wtedy też spojrzałam w stronę Drake'a, który pokazywał mi abym szła powoli za nim. Tak też zrobiłam. Przeszliśmy za samochód najciszej jak się tylko dało. Drake wychylił się po chwili zza naszego schronienia i spojrzał w stronę łowców. Czarnowłosy patrzył na ludzi z nadzieją, że sobie odpuszczą, ale jak to mówią nadzieja matką głupich. W chwili gdy chłopak pokazał mi ręką bym się wycofała poczułam uścisk na łokciu, a po upływie chwili na moim karku zaciśnięte było ramię jednego z łowców, przy użyciu drugiej, wolnej, ręki przykładał mi broń do skroni. Drake widząc to chciał zaatakować, jednak człowiek szybko wybił mu to z głowy.

- No dalej. Rzuć się na mnie, a zobaczysz jak ona ginie. - syknął człowiek i lekko mnie szarpnął.

Drake zamarł w bezruchu. Bał się ruszyć chociażby o milimetr. Łowcy bezradność chłopaka sprawiała wyraźną przyjemność. Posłałam mojemu napastnikowi nienawistne spojrzenie, w chwili gdy zaczął mnie ciągnąć tyłu.

- Bardzo dobrze wilku. - ciągnął łowca - teraz ja i ta pani sobie pójdziemy, a ty nic z tym nie zrobisz, nie ruszysz się choćby na krok, czy to jasne?

Zielonooki tylko patrzył w milczeniu, jak łowca ciągnie mnie w kierunku przeciwnym niż bym tego chciała, jednak gdy miał się już odwrócić usłyszałam huk, a on padł jak długi na chodnik. Pod truchłem łowcy była coraz większa plama krwi, cała krew pochodziła z rany postrzałowej, jaką miał na głowie. Wtedy dało się słyszeć kolejne wystrzały, a pozostali łowcy padali jak kaczki, wkrótce przekonałam się, że moim wybawcą okazała się być inna grupa z pod ręki naszej organizacji. Jej głównodowodzący podszedł do mnie i do Drake'a, a potem kazał swoim po sobie posprzątać.

- No no, panna Calante i jeden z wilków Carlosa, was się nie spodziewałem. - zaśmiał się mężczyzna.

Był to wysoki brunet z niebieskimi oczami, tak jak ja i Drake był wilkołakiem, gdyż zapach jaki od niego bił zdradził to od razu. Kilka minut staliśmy w milczeniu, które zostało przerwane, w chwili gdy na parkingu pojawiły się samochody członków naszej grupy, w tym Carla.

Wataha MordercówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz