Rozdział 26

780 31 9
                                        

Hermiona Granger siedziała skulona w fotelu. W dłoni trzymała książkę, lecz od kilkunastu minut nie przeczytała ani jednego zdania. Słyszała wesoły trzask palonego drewna w kominku i cichy oddech mężczyzny siedzącego nieopodal. Nie ruszając się ani o centymetr toczyła cichą wojnę w swojej głowie. Nie miała pojęcia jak ma postąpić z Snape'em, jak ma zniszczyć Bellatrix w ogóle nie wiedziała co ma zrobić i jak. A tego uczucia nienawidziła najbardziej na świecie. Westchnęła głośno i w myślach zwołała do siebie „STOP!". Gdy te wszystkie sprawy nakładały się na siebie utworzył się istny chaos. Musi to powoli ze sobą połączyć.

Jeżeli do jutra, nie odwiedzi ich Lucjusz Malfoy, trzeba będzie się do niego samemu wybrać. Starszy Malfoy jest kluczem do Belli. Nie ma co tego dalej roztrząsać. Koniec tematu.

Severus Snape był największym problemem. Być może dlatego, że jest skomplikowanym człowiekiem. Ich ostatni wybuch namiętności doprowadził do jeszcze większej niepewności w ich stosunkach. Mało ze sobą rozmawiali, a już z pewnością nie na temat ich relacji. Hermiona uświadomiła sobie jakieś dwa dni temu, że relacja ona – on w stosunkach intymnych jej nie przeszkadza. Co ją jeszcze bardziej zadziwiło. Stwierdziła, że Severus Snape jest dla niej pociągającym mężczyzną. Nie miała zamiaru co wieczór padać w jego ramiona i ze łzami w oczach mówić mu, że go kocha. Bo tak naprawdę to nie wie czy go kocha. Pożąda go, to fakt, ale od razu kocha? Bez przesady... Wątpiła także, by Snape ją kochał. Lubili się, szanowali, ale nie oświadczali sobie przecież miłości.

Z roztargnieniem zerknęła znad książki. Snape wwiercał w nią wzrok. Wstrzymała oddech zaskoczona tym odkryciem. Mimo wszystko nie opuściła wzroku, spojrzała na niego z lekkim uśmieszkiem.

- Od ponad pół godziny siedzisz i tępym wzrokiem godnym Weasley' a wpatrujesz się w jedną stronę.

- A więc ty od pół godziny wpatrujesz się we mnie? No cóż, to mi schlebia.

Snape prychnął głośno.

- Bynajmniej – warknął. – Nad czym tak intensywnie myślałaś? – spytał znudzonym głosem, przerzucając kolejną stronę książki, którą czytał.

- O Lucjuszu Malfoyu. Sądzisz, że przyjdzie do nas?

- Nie. Będzie czekał, aż my do niego przyjdziemy.

- Co? – spytała zaskoczona. – Przecież, on nie wie, że my wiemy.

- Lucjusz był śmierciożercą. A przeżył dlatego, bo zawsze doskonale odnajdywał się w różnych sytuacjach. Póki co, czeka. Jeżeli my do niego przyjdziemy, to nam pomoże, jeżeli nie, to pomoże Bellatrix.

- Przecież jest twoim przyjacielem – powiedziała bez przekonania. W końcu, co to za przyjaciel?

- Tak, jest moim przyjacielem. Nie twoim.

Hermiona otworzyła usta z oburzenia. Rzuciła mu niebezpieczne spojrzenie i warknęła:

- Skoro jest twoim przyjacielem, to powinien pomóc przyjaciela... towarzyszce.

Snape uniósł lewą brew z zaciekawieniem.

- Nazywasz się moją towarzyszką? – zadrwił.

- A masz lepsze określenie? – odburknęła.

Poczuła na sobie jego oceniający wzrok i dostrzegła wredny uśmieszek pojawiający się na jego twarzy. Oczy jego jakby błyszczały.

- Oczywiście, że tak. Na przykład: nałożnica.

- Nałożnica? Nałożnica?! – zawołała oburzona. – Ty bezczelny nietoperzu! Niby w czym jesteś lepszy?

- Jestem czystszej krwi – powiedział z lekkim rozbawieniem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 07, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ObietnicaWhere stories live. Discover now