1.

3.3K 81 7
                                    

Podróż samochodem mijała spokojnie do momentu, kiedy ciotka zaczęła mi wszystko wyjaśniać.

- Gleys? Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego nie opowiadałam ci o rodzicach?

Kornelia zaskoczyła mnie tym pytaniem czyżby chciałaby mi o nich opowiedzieć, czy chciała wszystko wyjaśnić po tylu latach?

- Tak. - odpowiedziałam nie śmiało, zresztą prawie tak jak zawsze.

- Otóż... - zaczęła - Twoi rodzice nie byli zwyczajnym ludźmi. - rzekła nie kończąc bo jej przerwałam.

- Ale jak to nie byli zwyczajni, to ma jakiś związek z tym dziwnym listem?

Błam bardzo ciekawa tym co odpowie ciotka więc czekałam na odpowiedź w chwili gdy nastała nie zręczna cisza.

- Myślę, że tak skarbie. - odparła po chwili namysłu - Otóż twoi rodzice byli czarodziejami i to bardzo potężnymi, a ja, ja byłam tylko zwykłym człowiekiem bez żadnych magicznych zdolności dlatego rodzice ukryli cię u mnie, aby nic nikt nie podejrzewał.

Byłam bardzo zdziwiona tym co usłyszałam jak to ukryli coś mi groziło a może nadal grozi? Po tych słowach nie wiedziałam co myśleć więc zadawałam dalsze pytania.

- Co to znaczy ukryli ciociu?

Miałam ochotę się wydrzeć na nią, ale to nie leżało w mojej naturze. Ja 11 letnia dziewczyna o długich białych włosach i delikatnej jasnej cerze prawie nigdy nie krzyczałam z reguły nie jestem zbyt śmiała.

- Sama nie wiem do końca, Lily, twoja matka prosiła abym się tobą zaopiekowała, a ja jako przyjaciółka z dzieciństwa twojej matki, zgodziłam się . Sama nie wiem co się działo później, wiem tylko tyle, że zginęli i że masz brata to wszystko co wiem. - Po tych słowach osłupiałam, ja mam brata, byłam ciekawa jak wygląda jak ma na imię, ile ma lat, czy się uczy w Hogwarcie, albo czy będzie się tam uczyć.

Po chwili wyraz mojej twarzy, który wyrażał szok zmienił się w smutek, muszę przyznać chciało mi się płakać.

- Ciociu? - zapytałam prawie nie płacząc.

- Tak? - odpowiedziała zdziwiona ciotka, że mówię prawie przez łzy.

- Czy... Czy... Mój brat? On żyje? - wydusiłam z siebie przez łzy. Niby nie znałam swojego brata, ale poczułam, że ktoś z kim łączą mnie więzy krwi może żyć albo i nie. W tamtym momencie był jedyną osobą oprócz Kornelii którą mogłabym mieć lub mam.

- Szczerze to nie wiem. Nie mam pojęcia nawet jak ma na imię, twoja matka z ojcem nic mi nie mówili dla naszego bezpieczeństwa.

Po tym zdaniu wypowiedzianym przez ciotkę wygasła we mnie cała moja nadzieja.
Do końca drogi nie rozmawiałyśmy, a ja rozmyślałam jaki może być mój brat.
Gdy dotarliśmy na miejsce ciotka zaprowadziła mnie do jakiegoś dziwnego baru, w którym było dużo dziwnych ludzi. Podeszłyśmy z Kornelią do jakiegoś olbrzyma, a on nas uściskał jakbyśmy były jego przyjaciółkami z dawnych lat.

- Witaj Kornelio.- powiedział łagodnie wielkolud. - A to pewnie nasza Gleys.

Zdziwiłam się, że obcy facet nas zna i wie kim jestem.

- Dzień dobry. - odpowiedziałam cicho, a ciotka mi go przedstawiła po tym jak sama się z nim przywitała.

- Gleys to jest Rubeus Hagrid, gajowy w twojej szkole. Był jednym z przyjaciół twoich rodziców. - powiedziała.

Byłam lekko zdziwiona, że ciotka ta spokojna ciotunia zna takie olbrzymy.

- Dawno cie nie widziałem dziecino całe jedenaście lat. Pomogę Ci zrobić zakupy - odparł.

- Czy ciocia może iść z nami? Spytałam ciekawa.

- Niestety, ale nie. Niektórzy skarbie nie są przekonani do mugoli. A i tak mam parę spraw do załatwienia. Teraz udasz się z Hagridem na Pokątną po zakupy.

- Och, szkoda. A co to Pokątna?- spytałam ciekawa.

- Ulica ze wszystkimi potrzebnymi ci rzeczami do Hogwartu . Ale co to Hogwart oczywiście wiesz prawda? - zapytał zdumiony.

- Tak. - odpowiedziałam.

- W takim razie w drogę. - powiedział - Chodź za mną.

Podbiegłam do cioci, uściskałam ją mocno i wróciłam do Hagrida.
Rubeus swoją parasolką otworzył przejście w ceglanej ścianie i po chwili znaleźliśmy się na ulicy pełnej czarownic i czarodziejów.

Gleys Potter ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz