22.

729 31 10
                                    

POV. Draco

Pokłóciłem się z Blaise'em chyba tak jak nigdy. Zawsze chodziło o jakieś błahostki, a teraz tak jakby pokłóciłyśmy się o dziewczynę. I to o siostrę naszego kochanego Pottera. Czujecie ten sarkazm? Wziąłem płaszcz i postanowiłem pójść pod moje drzewo nad jeziorem. Miałem tam takie swoje miejsce w którym mogłem być na prawdę sobą. Zawsze przychodził tam taki mały wilk, którego dokarmiałem. Niestety od pewnego czasu nie przychodzi mimo wołań.

~ Pewnie znalazł rodzinę. ~

Zaśmiałem się ze swojej myśli. Ten wilk wcale już nie był taki mały. Poznałem go w maju, a jest wrzesień. Nie długo minie piąty miesiąc od kąt go znalazłem. Leżał wycieńczony, gdzieś między drzewami. Myślałem nawet żeby zawołać tego przygłupa Hagrida. Na początku bałem się podejść do zwierzaka po akcji z hipogryfem. Po czasie oswoiłem psiaka i przychodziłem do niego codziennie po lekcjach. Od końca roku widziałem go raz z jakąś jak się domyślam wilczycą, ale nie podszedł. Poznałbym go wszędzie. Powoli dochodziłem do drzewa pod którym zawsze siedziałem. Jednak przy nim siedziała pewna blond włosa dziewczyna. Miała zamknięte oczy i wsłuchiwała się w każdy najmniejszy szelest. Domyśliłem się, że mnie słyszy, więc usiadłem obok niej i także wsłuchiwałem się w dźwięki do okola.

POV Gleys.

- Po co przyszedłeś? - zapytałam po dłuższej chwili.

- Wiesz to jest moje drzewo i... - nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Draco, nie widzę, żeby było gdzieś podpisane. - powiedziałam otwierając oczy. Wtedy zobaczyłam, że blondyn także miał je zamknięte.

- Faktycznie. - ślizgon wyją mały nożyk z kieszeni i wydłubał w korze drzewa swoje imię. - Teraz już jest.

- To nie fair. Daj to. - wyrwałam mu ostre narzędzie i także wycięłam w drzewie swoje imię.

- Wiesz teraz tylko brakuje plusika między naszymi imionami i serduszko.

- Śmieszny jesteś. - parsknęłam śmiechem patrząc jak Draco wspina się po drzewie.

- Wchodzisz? - zapytał, wyciągając do mnie rękę.

- Żeby się zabić? - zamyśliłam się na chwilę patrząc na przystojną twarz chłopaka. Przystojny jest z tą grzywką na czole. - Czemu nie.

Przyjęłam dłoń Malfoya i po chwili siedziałam na sąsiedniej gałęzi co on.
Śmialiśmy i wygłupialiśmy się do puki nie usłyszeliśmy powarkiwania za drzewami. Draco w szybkim tempie znalazł się z powrotem na ziemi, a ja schodziłam powoli z drzewa. Dopiero teraz zauważyłam, że jest ciemno. Spojrzałam na księżyc i moim oczom ukazała się piękna, a zarazem tajemnicza pełnia. Wiedziałam co to oznacza. Wilkołaki mogą być w lesie.
Jak moje stopy złączyły się z ziemią zaczęłam gorączkowo rozglądać się za moim towarzyszem. Widziałam jak biegł w stronę z której dochodziło warczenie. Nie powiem, martwiłem się i to bardzo. A co jeśli... Nie na pewno nie. Draco jest dobry z zaklęć dałby sobie radę. W oddali zobaczyłam platynową czuprynę którą oświetlał księżyc. Od razu wiedziałam, że to Malfoy. Podbiegłem do niego, a to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Chłopak leżał pod dużym wilkołakiem i próbował się bronić. Wyjęłam szybko różdżkę i wycelowałam w stworzenie.

- Petrificus Totalus. - Wilkołak padł na ziemię, ale wiedziałam, że zaklęcie nie potrwa długo. Podałam Draconowi rękę. Przyjrzałam się chłopakowi. Miał całą zabłoconą koszule. O płaszczu nie wspomnę. Twarz całą zadrapaną i pobrudzoną.

- Co ci odbiło, żeby samemu tu iść?- naskoczyłam na niego.

- Cicho. On wstaje. - pokazał na owłosione stworzenie, które jeszcze chwilę temu leżało na ziemi, a teraz wisiał nad nami. Miało już łapę w górze. Gotowa do bólu zamknęła oczy i mocniej ścisnęłam rękę chłopaka, którą chwyciła nawet nie wiem kiedy. Jednak cios nie był zadany. Draco szybko nas obróciła tak, że ja stałam przed nim, a on plecami do bestii.
Usłyszałam zachętą walkę dwóch stworzeń. Odwróciłam się pomału i zobaczyłam wilka i wilkołaka który się gryzą. Nie wiem jak i dlaczego, ale wydawało mi się że ten wilk do mnie mówił, że mamy uciekać. Podciągnęłam Draco w stronę zamku bo sam by się nie ruszył. Nie patrząc na nikogo, ani na nic wpadliśmy do zamku i poszliśmy prosto do mojego dormitorium.

- Musimy tam wrócić i mu pomóc. - wyszeptał chłopak budząc się z chwilowego transu.

- Draco patrz jak ty wyglądasz. Ledwo stoisz na nogach. Ten wilk da sobie radę. Wiem to. - blondyn zdecydowanie pobladł o ile w jego przypadku się da, zamkną oczy i padł na moje łóżko. Próbowałam go ocucić, ale nic z tego. Wyjęłam różdżkę i wymamrotała parę zaklęć, które pomogły by mu zwalczyć ból. Normalnie wezwałabym nauczyciela, ale w tym przypadku nie mogę. Dostalibyśmy taki szlaban, że wolę nie myśleć. Poszłam do łazienki po apteczkę i o patrzyłam wszystkie rany Draco. Po pewnym czasie cały był opatrzony tak jak i ja. Jednak żeby go uleczyć dokładnie musiałam go rozebrać. Nie czułam się z tym bardzo komfortowo jednak muszę przyznać ma niezłą klatę (😏). Już całkiem zmęczona poszłam się umyć i przebrać w piżamę, która składała się ze zwykłej za dużej koszulki na krótki rękaw i krótkich spodenek. Położyłam się obok Draco. Już byłam jedną nogą w tej pięknej krainie snów, kiedy ręką chłopaka objęła mnie w tali i mocno przytuliła do siebie. Nie wiem co to za uczucie, ale nawet przy Diggorym się nie czułam tak dobrze. Po chwili zasnęłam zaciągnąć się mocnymi perfumami Malfoya.

Gleys Potter ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz