21 cz. 1

893 30 14
                                    

Otworzyłam oczy zdecydowanie za szybko. Światło odbijając się od białych ścian szpitala dotarło do moich oczu, powodując ich odruchowe zamknięcie. Druga próba przyzwyczajenia się do światła była już lepsza i tym razem udana. Próbowałam podciągnąć się na łokciach, jednak pewna osoba nie pozwalała mi na tę czynność. A mianowicie mój cud chłopak spał mi na kolanach, trzymając moją dłoń. Wolną ręką pogłaskałam chłopaka bo rozczochranych blond włosach, a on leniwie lecz dość szybko otworzył oczy. Od razu uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam tą zmęczoną, a zarazem zdziwioną minę.

- W końcu! Już myślałem, że znów prześpisz tydzień lub dwa. - odparł Ced.

- Cedrik co się stało? - dopiero się zorientowałam, że Harry siedzi pół przytomny przy oknie i obserwuje co się dzieje na Błoniach. Chociaż sądząc po wczesnej porze dnia nic się nie działo. A kiedy Harry się odwrócił od razu ożył i do mnie pobiegł.

- Gleys, dzięki Bogu obudziłaś się.

- Tak, ale powie  mi ktoś ile ja znowu przesłałam. Co raz bardziej się boję, że prześpię cały rok.

- Kilka godzin.

- Harry możesz dokładniej?

- Malfoy - nie wymówił tego jakoś bardzo entuzjastycznie. - przyniósł cię tutaj wczoraj około 17, a jest 6 rano. - znikąd pojawiła się Pomfrey z tacą eliksirów i innych podobnych rzeczy.

- Proszę skarbie, wypij to.

- Co to? - zapytałam przyglądając się dwóm przezroczystym płynom, które podała mi kobieta.

- Leki dzięki którym poczujesz się lepiej i jeszcze dzisiaj wyjdziesz że szpitala.

- Dziękuję. - odparłam, kiedy kobieta otwierał drzwi. W tym samym momencie do pomieszczenia przyszli ledwo żywi Draco i Blaise. Herry'emu jakby pogorszył się humor, gdy ich zobaczył, a Cedrik wstał z krzesła na którym siedział.

- Czego chce.. - Harry nie zdążył dokończyć, ponieważ przerwał mu platynowłosy ślizgon.

- My nie do ciebie bliznowaty. - skierował swój wzrok na mnie.

- Draco wczoraj nie miałem okazji ci podziękować, więc zrobię to teraz. Dziękuję, że jej pomogłeś. - albo ja śnie lub Ced dziękuję Drconowi. Przecież oni nigdy nawet ze sobą nie gadali.

- Spoko. Gleys, czy możemy pogadać?

- Jasne. Chłopaki? - posłałem Cedrikowi i Harry'emu spojrzenie.

- Chyba śnisz, że cię z nimi zostawię. Przecież to ślizgoni. Jeszcze ci coś zrobią, albo...

- Harry! Ja też jestem ślizgonem, nie zapominaj o tym bo zaraz ja ci coś zrobię.

- Harry daj spokój. - Cedrik był najwyraźniej rozbawiony tą wymianą zdań.

- Ale...
- Zamknij się Potter. Własnej siostrze nie ufasz? - mogłam usłyszeć jeszcze kilka słów rozmowy między chłopakami, kiedy wychodzili ze szpitala.

- Draco, natychmiast przestań! Przepraszasz już chyba z setny raz. To nie twoja wina. Ostatnio często mi się zdarza mdleć czy coś.

- Czyli nie muszę mieć na sumieniu siostry Pottera?

- Przecież jej nie zabiłeś.

- Blaise, ale przecież nie wypada w ogóle atakować tak pięknej damy.

- Bez przesady. Teraz pewnie wyglądam tragicznie.

- No faktycznie przesadziłem. - zaczął mi się bezczelnie przyglądać.

- Na prawdę jest tak źle. - zakryłam się kołdrą.

- Tylko się z tobą droczy. - pocieszał mnie Zabini.

- Ymm... Okej... Mam do was pytanie. - podrapałam się po karku.

- Zamieniamy się w słuch.

- Co się zmieniło między nami?

- W jakim sensie? - poruszał znacząco brwiami na co strzeliła sobie facepalma, za to w jaki sposób to odebrał.

- Idiota. - pokręciłam głową. - Chodzi o to, że już mi nie dokuczacie, nie wyzywacie, a ty Draco przepraszasz mnie jakbyś mi kogoś zabił czy coś. Miałam o to zapyta przed wakacjami, ale jakoś mi wypadło z głowy.

- Ach, o to chodzi. - parskną śmiechem.

- A coś ty myślał?

- No nie wiem... Może ty mi powiesz? - Zabini zaczął się turlać ze śmiechu co mnie też trochę rozbawiło.

- Z czego się śmiejecie? - zapytał zbulwersowany Malfoy.

- Z ciebie smoku. Zarywasz do Gleys mimo, że jak widzisz woli starszych. - ymm, że co proszę?

- Ej! Że Cedrik jest starszy nie znaczy, że od razu wolę starszych.

- Nie forsuj się tak. Złość piękności szkodzi.

- Skończ już Malfoy. Wracając to czemu tak zmieniliście stosunek do mnie?

- Oj, księżniczko. Po prostu stwierdziliśmy, że skoro jakimś cudem trafiłaś do domu węża to nie możesz być taka zła.

- Pff... - parskną Draco. - Ona jest najgorsza na świecie. - pokazał na mnie.

- A ja myślałem, że to Pansy, która się do ciebie lepi jak mucha do smoły jest najgorsza.

- Może i tak... W takim razie Parkinson ma konkurentkę.

- Halo ja ty dalej jestem. - pomachałam im rękoma przed oczami.

Trochę się jeszcze pośmialiśmy, ale przerwała nam pielęgniarka.

- Dzieciaki za głośno, zdecydowanie za głośno. A ty drogie dziecko jesteś już wolna. - zerknęłam na mnie. - Dyrektor prosi abyś się u niego stawiła zaraz po śniadaniu.

- Dobrze, a mogę wiedzieć co było przyczyną mojego omdlenia?

- To jeszcze nie pewne. Profesor Dumbledore i Profesor Snape przekażę Ci potrzebne informacje. - skinęłam lekko głową i wstałam z łóżka. Zebrałam kilka swoich rzeczy, które przyniósł mi wcześniej Ced.

- To co idziemy? - zapytał się Blaise.

- Panna Potter może już iść, ale wy chłopcy przyjdźcie do mojego gabinetu. - zawołała pielęgniarka.

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poczekałam na ślizgonów. Nie minęło nawet 10 minut, a już w towarzystwie chłopaków wracałam do lochów.

POV Draco

Czego ona może od nas chcieć? Przecież powiedziałem jej co się stało. Z tą myślą szedłem z Blais'em do pokoju pielęgniarki. Po chwili Pomfrey przerwała panującą między nami ciszę i wskazała na dwa krzesełka przed jej biurkiem.

- Ponieważ według dyrektora prawdopodobnie w ostatnim czasie może zmienić się dość dużo, a dla Panny Potter może coś grozić. Dumbledore podejrzewa, że Gleys ma coś wspólnego z czarną magią. Ja jednak twierdzę inaczej.

- Ale co my mamy z tym wspólnego? - zapytałem lekko zbity stropu. Ona i czarna magia? Pff, śmieszne.

- Zaraz się dowiecie spokojnie. Ja uważam inaczej jednak nic nie jest jeszcze pewne. Wasza koleżanka w wakacje miała małe problemy ze zdrowiem i nie może się teraz denerwować ani martwić. Osobiście chciałabym was poprosić abyście tego dopilnowali. - uniosłem z Zabinim jedną brew po tym jak na siebie spojrzeliśmy. Oboje zrozumieliśmy co każdy z nas ma na myśli. Coś za coś. To była nasza zasada. - Oczywiście jeżeli jej stan zdrowia poprawi się dzięki wam, zostaniecie nagrodzeni punktami dla waszego domu. Pewnie się zastanawiacie dlaczego akurat poprosiłam was, a nie na przykład Harry'ego lub Cedrika. Otóż oni są z oddzielnych domów i by było trudniej pilnować waszej koleżanki. A teraz możecie już iść czekam na decyzję do jutra. Do widzenia.

Odpowiedzieliśmy Popy i wyszliśmy z jej gabinetu. Na łóżku siedziała już Gleys z małym kufrem w którym miała za pewnie swoje rzeczy.

Gleys Potter ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz