4.

2.2K 79 2
                                    

  Obudziłam się parę minut przed siódmą.Wstałam do łazienki opłukałam się i umyłam zęby.
  Gdy wykonała poranną toaletę ubrałam się w mundurek mojego domu.
Usiadłam przed lustrem i uczesałam moje białe włosy sięgające do połowy  pleców. Nie były specjalnie długie miały średnią długość.
Spojrzałam na zegarek i była siódma trzydzieści.
Spakowałam pióro, książki i pergamin do torby.
   Gdy wykonałam te czynności poszłam do pokoju wspólnego, który świecił pustkami. Nie zastanawiając się poszłam do wielkiej sali na śniadanie.
  Miałam nadzieję, że spotkam tam brata z którym będę mogła chociaż przez chwilę porozmawiać.
   Wchodząc do sali przy stole Gryfonów siedziała tylko Hermiona i kilku innych uczniów z wyższych  roczników.

- Hej! Hermiono!- krzyknęłam do niej, a ta się odwróciła i podeszła w moją stronę, a ja w jej.

- Hej Gleys. Jak tam pierwsza noc w nowej szkole? - zapytała przytulając mnie.

- Dobrze dostałam osobne dormitorium i na samym początku nie polubiłam jednej dziewczyny, a ona mnie- powiedziałam mówiąc naburmuszona ostatnie sześć  słów - Ale nie da się każdego lubić - westchnęłam.

- Tak to prawda. A co to za dziewczyna z którą się nie lubicie?

- Parkinson. - warknęłam.

- Ach, no tak mogłam się domyślić chyba nikt jej za bardzo nie lubi - westchnęła Hermiona.

- A gdzie Harry i Ron? - zapytałam rozglądając się za nimi.

- Poszli odwiedzić Hagrida.

- A ty nie poszłaś? - zapytałam zaciekawiona.

- Rzadko odpuszczam sobie śniadanie, a dziś mamy pierwsze zajęcia z zielarstwa na których nie mogłam się pojawić z pustym żołądkiem - westchnęła

- Co racja, to racja - odpowiedziałam patrząc na zegarek - Za pięć ósma.

- To leć do swojego stołu Gleys.

- OK. Miłego dnia - powiedziałam odchodząc.

- Ach Gleys zaczekaj! - krzyknęła jakby coś jej umknęło - Harry prosił, abym Ci przekazała żebyś się z nim spotkała po lekcjach w bibliotece.

- Okej, Przekaż mu, że przyjdę - odpowiedziałam i odeszłam.

 Jak siadałam do stoły znów zaczepiła mnie Pansy, ale ją zignorowałam.

- Co głucha jesteś Potter?- warknęła.

- Nie. - odpowiedziałam - Szkoda słów na takie bezguście jak ty.

  Pansy po tych słowach zatkało, a talerz z ciastem uniósł się i pacnął ją w twarz. Ta wybiegła z sali tak szybko jak to jest możliwe.
Każdy z pomieszczenia patrzył na Parkinson i się śmiał, tylko Draco uniósł lekko prawy kącik ust.

- To byłeś ty, prawda? - zapytałam śmiejąc się do Malfoya.

- Tak. Proste zaklęcie, a co nie podobało ci się?- zapytał posyłając mi uwodzicielski uśmiech, a ja czułam, że się czerwienię.

- Podobało , było śmiesznie - powiedziałam wracając do jedzenia.

   Po skończonym śniadaniu poszłam na zajęcia które mijały spokojnie i zabawnie.
  Około piętnastej skończyłam zajęcia i tak jak obiecałam Hermionie poszłam do biblioteki spotkać się z bratem.
Go tam jeszcze nie było więc postanowiłam zaczekać, a ten czas wykorzystać na naukę.

- O jesteś już Gleys - powiedział Harry, a ja wstałam od stołu w którym siedziałam i go uściskałam.

- Hej Harry.

- Jak tam pierwszy dzień nauki?

- Dobrze nawet zabawnie.

- Cieszę się, a jak ci się podoba w Slytherinie? - zapytał

- Całkiem nieźle.

- Bo wiesz zawsze można zagadać do Dumbledore'a, czy można cię przenieść jak nie będzie Ci się tam podobać - powiedział z troską.

- Chętnie, ale zostanę w Slytherinie. Jak teraz od nich odejdę stwierdzą, że wymiękłam.

- Tak masz rację nie pomyślałem o tym. - powiedział zmarniały - Dobra ja spadam Gleys, mam jeszcze parę spraw do załatwienia.

- OK. To pa Harry - odpowiedziałam i odeszła zaraz po tym jak zebrałam swoje rzeczy.

- Pa - powiedział  odchodząc Harry.

Gleys Potter ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz