13.

1.1K 27 9
                                    

   Rano obudził mnie dźwięk pukania do drzwi. Przetarłam oczy i podciągnęłam się do pozycji siedzącej.
Gdy się rozbudziłam moim oczom, ukazał się jeden z bliźniaków.

- Czego? - ziewnęłam.

- Wiesz która godzina? Ginny już dawno wstała. - Powiedział Fred i spojrzał na puste łóżko dziewczyny, a ja podążyłam za jego wzrokiem.

- No to która jest? - wstałam z łóżka do lustra i poprawiłam włosy.

- Dwunasta i chciałem tylko przypomnieć, że mamy zrobić obiad, a ty jesteś bez śniadania.

- O to, to ty się nie martw.

- To masz jakiś pomysł na obiad.

- W sumie to dawno nie jadłam pizzy. - wzięłam ubrania po czym przepchnęłam się przez drzwi i odeszła w stronę łazienki.

- Co to pizza?- rudzielec podążył za mną po schodach.

- Nie mów, że nie jedliście pizzy? - pokręciłam głową.

- No... A więc, co to jest? - weszłam do łazienki, a ten za mną.

- Takie mugolskie danie. - odepchnęłam chłopaka który przypał mnie do ściany w łazience. - A teraz wybacz chciała bym się ubrać. - wypchnęłam Freda z łazienki i zamknęła za nim drzwi.

   Ubrałam się w dres, a włosy opielam w luźnego koka. Do tego Ubrałam ciut za dużą bluzę. Nie chciało mi się zbytnio stroić, a w dodatku wyło dość zimno.  Zeszła po schodach do salonu i przeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie herbatę i tosty. Szybko zjadłam i zawołałam Freda by zacząć robić obiad. Gdy ten tylko zjawił się w pomieszczeniu, kazałam mu wyjąć składniki i pokroić warzywa. Ja zajęłam się ciastem. Obecność chłopaka trochę mnie irytowała bo ten ciągle się na mnie gapił i uśmiechał.

- Uważaj jak kroisz, a nie się na mnie gapisz. - jego mina była bezcenna.

Fred myślał, że nic nie zauważyłam jednak tak nie było. Poprawiłam kosmyk włosów opadające mi bezwładnie na czoło i Przetarłam z niego pot. Związku z tym iż ręce miałam całe w mące moja twarz też w niej była.

- Jesteś cała brudna. - zaśmiał się chłopak nawet na mnie nie patrząc.

- Och do prawdy. - prychnęłam i rzuciłam w niego mąką. - Teraz ty też.

- Ej za co to?

- Za to jak się ostatnio zachowujesz. - przykryłam miskę z ciastem i odłożyłam na bok.

Po tym umyłam i wytarła rękę o szmatkę. Tą samą ścierką Fred oberwał po chwili w twarz.

- Przestań! - chłopak przycisną mnie do blatu, a ja poczułam jak mój oddech przyspiesza.

Odparłam ręce o mebel i próbowałam się oddalić. Dobrze wiedziałam co Fred chce zrobić, ale ja tego nie chciałam. Jednak on odciął mi drogę ucieczki. Chwilę później nasze biodra się stykały.

- Fred... - wzięłam głęboki wdech i nie dokończyłam, gdyż na moich wargach znajdowały się wargi chłopaka.

Byłam przerażona przez co nie odwzajemniałam pocałunku. Stałam jak słup soli. Nie wiem ile to trwało, minuty, sekundy? Stałam i nic nie robiłam. Nie wiem dlaczego dałam się całować. W tamtym momencie czuła tyle sprzecznych uczuć. Było mi miło bo Fred na prawdę dobrze całuję, a za razem źle bo tego nie chciałam. Czułam się nie fair do Cedrika bo... ja go właśnie zdradziłam.
   Przy tamtej myśli odepchnęłam Freda i pobiegła do łazienki. Wiedziałam, że długo nie wytrzymam i prędzej czy później powiadomię o tym mojego chłopaka. Starałam się stłumić łzy lecz na marne. Siedziałam w toalecie jakieś dziesięć minut.
     Przemyłam twarz po czym zeszłam do kuchni. Fred nawet na mnie nie zerkną. Wiedział, że zrobił źle i że mam chłopaka. Nie wiem czemu to zrobił, jednak nie chciałam wiedzieć.
Wyjęłam małą miseczkę z szafki. Sięgnęłam z szuflady przyprawy i koncentrat pomidorowy. Zaczęłam robić sos. Zamoczyłam mały palec do miseczki i spróbowałam sosu. Był dobry jak dla mnie. Musiałam tylko spytać Freda czy mu smakuje.

- Spróbuj. - podstawiłam mu miseczkę pod nos.

- Pyszny. Jak twoje usta. - trzepnęłam go jak tylko najmocniej umiałam ścierką.

- Jeszcze masz tupet sobie z tego żartować. - prychnęłam. - Bierzesz pod uwagę tylko to co ty chcesz. Jesteś takim egoistą. - w oczach poczułam morze łez. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły spływać po moich policzkach.

- Hej, jak wam idzie gotowanie? - jeszcze George'a tu brakowało.

- Zapytaj brata! - przetarłam łzy.

- Co jej zrobiłeś? - George pociągnąć brata po schodach.

Od tamtej chwili słyszałam tylko ich kłótnie. Dobrze, że reszta domowników jest na zakupach bo Moly wpadła by w szał.
   Wyjmowałam już ósmą pizze, gdy usłyszałam dźwięk kominka z salonu.

- Co tak pachnie! - krzykną Ron wchodząc do kuchni.

- Umyj ręce i siadaj do stołu to się dowiesz.

- Gadasz jak mama. - burkną chłopak.

- Ronaldzie zachowuj się. - skarciła go kobieta.

    Po wspólnym obiedzie który wszystkim smakował poszłam do ogrodu się przewietrzyć. Nie obchodziło mnie, że jest zimno. Chciałam odpocząć, zapomnieć o tym co się dzisiaj stało.
    Wrzuciłam do domu po dwudziestej pierwszej . Na kanapie w salonie siedzieli Państwo Wesley czytając gazetę.

- Kochanie co tak późno. - Co prawda, to prawda wszyscy byli już u siebie w pokojach tylko nie ja.

- Sama nie wiem. Zamyśliłam się. - głośno westchnęłam i zaczęłam wchodzić po schodach.

- Nie jesteś głodna?

- Nie dziękuję Panu. - odwróciła się na moment i cicho weszłam po skrzypiących schodach.

   Weszłam cichutko do pokoju rudowłosej dziewczyny zabrałam ręczniki, piżamę i zaczęłam zbliżać się w stronę łazienki. Skrzypiące schody na pewno pobudziły kilka osób. Zaczęłam otwierać drzwi od łazienki jednak pewien rudzielec zatarasował mi drogę.

- Co chcesz George? Jestem zmęczona.

- Chciałem pogadać.

- O czym? - uniosłam głowę do góry patrząc mu w oczy.

- O Fredzie.

- Nie proszę tylko nie o nim. Nie chce gadać o tym egoiście.

- Wiem co się stało. - chwycił mnie za ramiona i zmusił bym jeszcze raz na niego spojrzała. - Mój brat to totalny głupek. Wiem, że tego nie chciałaś, ale...

- Mam tego dość George. Nie gadajmy o tym. - gwałtownie mu przerwałam po czym zamknęłam drzwi od łazienki.

- Okej. - usłyszałam oddalający się głos skrzypiącej podłogi.

   Po prysznicu wróciłam do pokoju i dość szybko zasnęłam.

Gleys Potter ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz