Decyzja

8.1K 198 12
                                    

Siedzę i gapię się na zegarek w telefonie, jest 6.30. Oczy mam zaczerwienione i spuchnięte od płaczu, ale już nie płaczę i przysięgam, że już nigdy więcej nie mam zamiaru wylewać łez przez jakiegokolwiek faceta! Zmarnowałam z tym szmatławcem aż trzy lata! Drań zdradzał mnie na lewo i prawo, a ja głupia swoją przyszłość z nim wiązałam. Cieszę się, że dane mi było przejrzeć na oczy i zdemaskować oszusta. Mimo, że jest sobota i bardzo wcześnie rano, biorę do ręki telefon i dzwonię. I dzwonię, i dzwonię ... W końcu podnosi słuchawkę księżniczka.

- Halo? Mówi zaspanym głosem Pucha, czyli Marta moja najlepsza przyjaciółka.

- Cześć, możesz do mnie wpaść na pogaduchy, mam ci coś ważnego do powiedzenia ..

- Daria? To Ty? - mówi zagubiona Pucha otwierając jedno oko i próbując odczytać na ekranie telefonu, osobę, która do niej dzwoni.

- Nie, Michael Jackson! Furczę i padam poirytowana na łóżko.

- No właśnie słychać jakiś thriller w twoim głosie, więc mów co się dzieje?

- Przyjdź proszę, to nie jest rozmowa na telefon .. Ściszam głos i powstrzymuję łzy, które próbują się wydostać z moich oczu.

- Ty chyba jesteś jakaś chora! Widziałaś, która jest godzina?! Trzy godziny temu wróciłam z baletów, ledwo żyję, masz w ogóle szczęście, że ​​odebrałam telefon! Zadzwoń za jakieś osiem godzin, bo aktualnie nie wiem co się wokół mnie dzieje!

- Zaczekaj! Nie rozłączaj się! Krzyczę z całych sił. Rzuciłam Adama! Szybko wyrzucam z siebie to, co wczoraj mnie spotkało. Słyszę po drugiej stronie słuchawki jak Pucha się dusi i kaszle, chyba coś wypluła? Po jakiejś chwili słyszę jej śpiew.

- Aaaalleluuuuuuja! Alleluuuuujaaa! - Pucha śpiewa z radości tak głośno, że odruchowo odsuwam od siebie telefon, bo mój bębenek już prawie eksplodował. Słyszę jakieś skrzypienie oprócz tego „śpiewu", domyślam się, że skacze na łóżka z radości. Wcale nie czuję się z tym lepiej ..

- Darka! Ja chyba zaraz się posikam ze szczęścia! Nie wierzę! Nareszcie pogoniłaś tego zasrańca! Jeny ale się cieszę, nigdy go nie lubiłam, zawsze ci mówiłam, że to nie jest facet dla ciebie! Pucha zadowolona podchodzi do swojej toalety i przygląda się swoim spuchniętym oczom, energicznie je poklepuje i przywraca w miarę normalną formę.

- yyyy ... ty jesteś świadoma tego, że ja teraz potrzebuje od ciebie wsparcia?! Mówię to z żalem próbując wzbudzić w niej choć odrobinę współczucia.

- Kochana ależ ja ci strasznie współczuję, bo teraz jako singielka będziesz musiała ze mną wychodzić co weekend na balety! Mam nadzieję, że twoje serce to wytrzyma! I naturalnie wątroba też! Marta zanosi się śmiechem.

Mimo wszystko uśmiecham się pod nosem, właśnie tego mi brakowało, uwielbiam za to moją kochaną Puszkę, która mimo tragedii od razu widzi pozytywne aspekty „nowej sytuacji".

- Oczywiście zaraz do ciebie przybiegnę, daj mi tylko chwilę na ogarnięcie się i oddam ci się cała.

- Czekam na ciebie. Rzucam telefon i padam na łóżko.

Po pewnym czasie słyszę delikatne pukanie do drzwi. Otwieram, a w  nich na wysokości moich oczu widzę whisky i colę, a tuż za nimi z szelmowskim uśmiechem stoi Puszka. Jednak po chwili uśmiech znika z jej twarzą.

- O rany masz lustro w domu ?! Rozmazałaś się! Ale nie martw się Złotko przyniosłam Ci lekarstwa, chodź szybciutko musisz je wziąć, żebyś mi się nie pochorowała. Puszka daje mi szybkiego całusa na powitanie po czym biegnie czym prędzej do kuchni i patrzę jak moja przyjaciółka przygotowuje drinki.

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz