Niespodzianka

4.1K 138 4
                                    

Leżę w łóżku od godziny patrząc w okno lecz nic nie widząc, myślami jestem całkiem gdzie indziej. Ktoś delikatnie uchyla drzwi i wchodzi do pokoju. Znów go czuję, trzeba mu przyznać, że jego perfumy są bardzo zmysłowe. Leżę do niego plecami i udaję, że śpię. Czuję, jak się pochyla nade mną i całuje mnie w czoło. Dlaczego to robi, tutaj przecież nie musi udawać. Przeciągam się i daję mu znać, że będę się budzić. Otwieram pomału oczy i widzę go jak siedzi w fotelu patrząc na mnie. Ubrany jest w czarną koszulę , podkreślającą jego śniadą cerę i czarne, lekkie, lniane spodnie. Koszulę ma rozpiętą na wysokości torsu, widzę jego umięśnione ciało. Jest boso. Robi mi się gorąco, już dawno z nikim nie byłam. Siadam na łóżku.
- Co tutaj robisz?
- Czekam aż się obudzisz. Myślałem, że mnie okłamałaś, że jesteś zmęczona, jednak wczoraj jak zasnęłaś o godzinie 16.00 to wstałaś dopiero dzisiaj o godzinie.. podnosi dłoń i patrzy na błyszczący zegarek na swojej dłoni - 11.00. Rany faktycznie byłam wyczerpana.
- Jak długo tutaj zostanę?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! Dlaczego mnie tutaj przywiozłeś?!
- Bo jesteś mi potrzebna. Jakiś czas temu nadszarpnąłem dobre imię mojej rodziny, które muszę teraz oczyścić. Muszę odbudować relacje z kontrahentami. Dlatego będziesz ze mną wychodziła w różne miejsca, dopóki wszystko nie wróci do normy.
- Ale ja chce do domu, do mojej przyjaciółki, do mojego życia!                                                             - Jakiego życia? Tego nudnego życia? Do pracy za granicą przy kwiatach czy kurczakach? Do faceta, który cię rzucił? Nie masz rodziny, jesteś sama. Robię oczy wielkie jak spodki od talerza i krzyczę przez łzy.
- To, że wiesz o mnie wszystko nie upoważnia cię do zabrania mi mojej tożsamości! Nigdy nie będę taką, jaką chcesz żebym była, prędzej się zabiję! Wrzeszczę na niego zraniona. Aleksander podbiega do mnie, siada na łóżku i łapie mnie za podbródek. Ustawia moją twarz tak, żebym patrzyła mu prosto w oczy.
- Nigdy więcej nie wypowiesz tego, ani o tym nie pomyślisz. Widzę w jego oczach strach i gniew jednocześnie. - Zrozumiałaś?! Jego policzek drży z nerwów. Kiwam głową dając mu znak, że się z nim zgadzam. Po jego minie widzę jakby zeszło z niego całe napięcie i powietrze. Po czym składa na moich ustach delikatny pocałunek. Czym mnie zaskakuje. Przecież jak jesteśmy sami nie musi udawać..
- Ubierz się idziemy na dół, moja siostra chce cię poznać. Siedzę totalnie zdezorientowana i w końcu udaje mi się skleić zdanie.
- Nie mam się w co ubrać. Zdziwiony patrzy na mnie.
- Zaraz to załatwię. I wychodzi. Po chwili do pokoju wchodzi kamerdyner i kładzie mi na łóżku ubranie.
Kamerdyner otwiera mi drzwi od salonu. Wchodzę i widzę Aleksandra śmiejącego się jak dziecko do dziewczyny, z którą rozmawia. Jak się śmieje, wydaje się taki miły i beztroski. Na mój widok oboje wstają.
- Nadio to jest moja narzeczona Daria Ekert. Dario, a to moja siostra Nadia.
Dziewczyna podbiega do mnie szybko, całuje i ściska jakbym była jej najlepszą przyjaciółką. Jest bardzo śliczna, ma duże zielone oczy, długie blond włosy splecione w warkocz, na sobie sukienkę w kolorze fuksji i żółte szpilki. Dość odważnie. Jej twarz jest bardzo sympatyczna szczególnie teraz jak się do mnie uśmiecha. Całości dopełnia dołeczek, który ma na prawym policzku. Od razu zwraca się do mnie po angielsku.
- Nie wierzę po prostu, nie wierzę w to, że istniejesz Dario! Jestem taka szczęśliwa, że jesteś, że mój brat w końcu chce się ustatkować, wszyscy obstawialiśmy, że jest gejem. Chichoczemy pod nosem. Nadia posyła bratu wymowne spojrzenie, a on puka się palcem w głowę dając tym samym znać, że opowiada głupoty. Ale kto wie, być może mam być przykrywką, a on faktycznie jest gejem?! Trochę By to polepszyło moją sytuację..
- Pokaż pierścionek! Nadia ogląda moją dłoń.
- Zawsze mi się podobał, jak byłam mała to się nim bawiłam w ślub.
- Kochanie ja muszę załatwić parę spraw zostawię was same. Aleksander zmierza w moją stronę i całuje mnie głęboko w usta, wpychając swój język do mojego gardła. Ciarki przebiegły całe moje ciało, ależ on świetnie całuje. Odkleja się ode mnie i na koniec muska nosem mój nos, patrząc głęboko w oczy.  Do zobaczenia wieczorem kochanie. Odprowadzam go wzrokiem do samych drzwi i jedyne co jestem w stanie teraz powiedzieć to marne:
- Pa.
- Słuchaj Sasza prosił mnie żebym pomogła ci w zakupach, mamy jechać i obkupić cię, bo podobno zapomniałaś swojego bagażu, oj już domyślam się dlaczego byłaś taka roztrzepana. Patrzy na mnie wymownie po czym chichoczemy jak nastolatki.
- Kto to jest Sasza?
- Aleksander, mówimy tak na niego zdrobniale u nas w domu. - Rozumiem.
Jesteśmy w butiku. Nadia jak poparzona biega po sklepie w poszukiwaniu odpowiednich kreacji. Muszę przyznać, że ma smak. Mimo odważnych zestawień. Wchodzimy do najdroższych sklepów jakie można sobie tylko wyobrazić.
- Dasza, mogę tak do ciebie mówić?
- Czemu nie? Uśmiecham się.
- Dasza ale ty masz boskie ciało, rany ćwiczysz?! Jaki brzuch i pośladki po prostu ideał.
- Dziękuję, tak ćwiczę, chociaż ostatnio trochę się opuściłam przez twojego brata.
- Daszka nie martw się w domu mamy siłownię, będziemy mogły sobie wspólnie ćwiczyć. Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że mój brat ma kobietę! Po tych wszystkich skandalach z jego udziałem, już wszyscy mieli go dość i go skreślili. Po ostatnim wybryku mama wylądowała przez niego w szpitalu. Po tym zdarzeniu wyjechał i wrócił z tobą!
- Poważnie? Pytam zaskoczona i oszołomiona.
- No tak. Daszka spójrz jaka cudowna! Nadia trzyma w rękach czerwoną wieczorową suknię, którą przykłada do mojego ciała.
- Będziesz wyglądała jak milion dolarów. Idealna na taty urodziny!
- Urodziny?! Pytam zaskoczona.
- Sasza ci nie powiedział?
- Nie. Kiwam przecząco głową zniesmaczona.
- W piątek odbędzie się uroczysty bal z okazji 60tych urodzin naszego taty. Będzie z dwieście osób! podekscytowana Nadia robi coraz większe oczy i klaszcze w dłonie z zachwytu. -Daszka burczy mi w brzuchu, zgłodniałam, chodźmy cos zjeść. Nadia ciągnie mnie za rękę i idziemy w kierunku restauracji. Siadamy przy stoliku, Nadia zamawia jakieś sprawdzone danie. Jest mistrzynią zmiany tematu, ma tysiąc myśli na sekundę. Polubiłam ją, jej styl bycia bardzo mi odpowiada, jest taka beztroska, dziewczęca i tryska energią, co w obecnej sytuacji mi się przyda. Przypominam sobie moją Puszkę jak z nią mogłam tak sobie folgować, śmiać się do woli. W tym momencie wpadam na genialny pomysł.
- Nadio czy mogłabym skorzystać z twojego telefonu?
- No pewnie! Nadia podaje mi telefon, a ja gorączkowo próbuje przypomnieć sobie numer mojej przyjaciółki. W końcu wystukuje go i dzwonię. Po piątym sygnale odbiera zdyszana.
- Halo?
- No cześć moja wariatko!
- Darka! To ty?! Ja pierdziele, ten twój wybawca cię zabrał i przepadłaś jak kamień w wodę! Co on ci tam zrobił?
- Puszka jak się cieszę, że cię słyszę, nic mi nie dolega jesteśmy u niego w domu poznałam jego rodziców.
- O kurwa?! To już rodziców znasz!
- No nieważne lepiej powiedz co u ciebie? Jak tam Viktor?
- A dziękuję bardzo, właśnie leży obok mnie, nasycony i szczęśliwy, trochę dałam mu popalić rano. Jest taki słodziutki ciągle mnie pilnuję wychodzimy w różne miejsca bawimy się, a po nocach i nad ranem trochę baraszkujemy!. Wybuchamy obie śmiechem. No ale kochana powiedz mi kiedy wracasz do domu?
- Tego właśnie nie wiem, Aleksander chce załatwić parę spraw i wtedy wrócę.
- Dobra kochana bo ja muszę jedzenie szykować dla Viktora muszę kończyć dobrze słyszeć, że wszystko u ciebie dobrze odzywaj się częściej!
- No pewnie do usłyszenia, trzymaj się pa! Oddaje telefon Nadii, z lekko ulgą, że Puszce nic nie jest, jednak Viktor ciągle jej pilnuje. Widzę jak Nadia za moimi plecami do kogoś się uśmiecha. Odwracam się i widzę Aleksandra. Cała krew odpłynęła mi z mózgu. Skąd on się tu wziął do cholery?! Podchodzi do mnie i żarliwie mnie całuje, jakby chciał podkreślić, kto tu rządzi. Następnie siada obok mnie trzymając mnie za kolano. Nie wiem czemu, ale coraz bardziej czuję się zakłopotana w jego obecności.
- co tutaj robisz? Pytam oszołomiona.
- Stęskniłem się za tobą. I znów pocałował mnie w usta.
- Zakupy się udały? Aleksander patrzy na mnie dzikim wzrokiem.
- Tak, bardzo, Daszka we wszystkim wygląda oszałamiająco, nie wiedziałam co brać, bo wszystko wygląda idealnie na jej boskim ciele! Widziałeś jaka jest wyćwiczona? Brakuje nam tylko bielizny i strojów kąpielowych, to zostawiłam na koniec. - To załatwimy sami. Mówi, nie odrywając wzroku ode mnie. - Nie! Krzyczę spanikowana.
- Kochanie poradzimy sobie, a ty Nadio wracaj do domu spakuj siebie i Darię bo wieczorem wylatujemy.
- Daszka zobaczysz jak będziemy się świetnie bawić! Nadia podbiega do mnie i Aleksandra daje nam całusy na pożegnanie, ochroniarz pomaga jej zabrać nasze zakupy i znikają.
- Nie ma mowy, żebyś wybierał ze mną bieliznę. Oświadczam mu groźnym tonem i miną.
- Będę, nie zapominaj, że jestem twoim mężem, a poza tym nie mieliśmy jeszcze nocy poślubnej, chciałbym wiedzieć w czym mi się pokażesz. Podnosząc zalotnie brew, uśmiecha się do mnie z triumfem.
- Nie ma mowy! Nie zaciągniesz mnie do łóżka, a ja nie będę kupowała żadnej bielizny!
- Wolisz chodzić bez? To też jest sexy. Uśmiecha się jak dzieciak, łapie mnie za rękę i prowadzi do butiku z bielizną. Na szczęście nie stoi przy mnie i się nie gapi na mnie, ekspedientka podaje mi komplety bielizny, a ja biorę szybko te, które pasują. Mam na sobie czarny koronkowy komplet z prześwitującą siateczką, jest przepiękny, zachwycam się swoim odbiciem w lustrze. Idealnie eksponuje moje pośladki i podkreśla duży biust. Z czego ja się cieszę? Przecież on mnie wkurza i irytuje, ale jak przypomnę go sobie dzisiaj rano jak siedział w fotelu, z rozpiętą koszulą, rozpala mnie wewnętrzny ogień. Nagle ekspedientka przynosi mi stroje kąpielowe i kładzie obok, po czym znika nie do końca zasuwając kotarę, spoglądam w lustro i widzę Aleksandra mierzącego mnie od stóp do głów, nie mogącego oderwać ode mnie wzroku. Odruchowo patrzę na jego spodnie i widzę, że nie jestem mu obojętna. Patrzę mu głęboko w oczy po czym zasuwam kotarę.
Ubieram się szybko i wychodzę mówiąc, że już wszystko mam.
Jesteśmy w samolocie, nie wiem gdzie lecimy to podobno ma być niespodzianka. Nadia idzie z szampanem i trzema kieliszkami w ręce nalewa mi lampkę, sobie i Aleksandrowi.
- Chciałabym wznieść toast za super wypad! I dobrą zabawę! Wszyscy stukamy się kieliszkami i wypijamy ich zawartość. Siedzimy na kanapie pomiędzy nami jest stolik, Aleksander siedzi obok mnie, Nadia naprzeciwko. Nagle Aleksander kładzie mi dłoń na kolanie. Sztywnieje. Robi mi się gorąco, a on centymetr po centymetrze przesuwa ją powoli wkładając pod moją sukienkę w kierunku majtek. Strącam ją energicznie. Nadia opowiada coś o swoich wakacjach w Grecji. A po chwili wstaje i odchodzi od stołu.
- Co ty wyprawiasz?!
- Chciałem sprawdzić jaką masz bieliznę. Unosi brew po swojemu i patrzy zaciekawiony.
- Nie mam wcale. Furczę. Aleksander z zaskoczenia otwiera usta, a ja się triumfująco uśmiecham. Wróciła do nas Nadia.
- Moi drodzy, aby szybciej nam zleciał czas, proponuję zagrać w tysiąca! Daszka mam nadzieję, że potrafisz?
- Pewnie.
- Żeby gra była ciekawsza to ten, kto wygra, wygrywa jedno życzenie do spełnienia. Gra jest bardzo ekscytująca i wyrównana. Emocje sięgają zenitu, jednak w finałowej rozgrywce dopisuje mi szczęście i to ja wygrywam całą grę. Z radości podskakuję, kręcę tyłkiem i obracam się przy tym, wokół własnej osi.
- Nadio nie chciałam, Oluś zmień minę! Zasłaniam szybko buzię dłońmi.
- Jak go nazwałaś? Oluś? Nadia zaczyna się śmiać. Stoję i czuję jak robię się czerwona. Aleksander patrzy na mnie.
- Podoba mi się Oluś. Chcę żebyś tak do mnie mówiła. Aleksander podchodzi do mnie, łapie mnie w pasie i namiętnie całuje, tym razem odwzajemniam pocałunek i on chyba to czuje, bo nie chce skończyć.
W końcu lądujemy. Na zewnątrz uderza mnie fala gorąca. Wsiadamy do czarnego Suva i jedziemy. Nadii buzia się nie zamyka, ciągle coś opowiada. Siedzę i patrzę w szybę, myśląc o tym, że odwzajemniłam pocałunek Olka, a teraz jak na niego zerkam, to z chęcią bym się na niego rzuciła. Nie wiem czy tutaj jest tak gorąco czy po prostu ja jestem taka napalona? Dojeżdżamy na miejsce, Aleksander z kierowcą i dwoma ochroniarzami wyjmuje nasze bagaże.
- Przyjechaliśmy tu na dwa dni, a rzeczy nabrałyście tyle jakbyśmy mieli się tu przeprowadzić! Aleksander obładowany walizkami idzie za nami.
- Spójrz to ten! Nadia biegnie ciągnąc mnie za rękę i pokazując wielki katamaran. - Widzisz będziemy się opalać, pływać i byczyć ile wlezie!
- O nie! Ja tam nie wejdę, ja się boję wody, nie umiem pływać! A co się stanie jak będzie sztorm?! Ja nie chce, ja chcę być na lądzie! Nadia stara się mnie ciągnąć za ręce, ale ja stanowczo odmawiam. Nagle czuję jak Aleksander bierze mnie na ręce, czuję jego zapach, jest taki słodki, szczególnie teraz, zmieszany z jego lekkim potem. Przytulam się do jego umięśnionego torsu.
- Nie martw się ze mną nic ci nie grozi. Po czym znów całuje mnie w usta. Następnie stawia mnie na podłodze. Nadia oprowadza mnie po pokładzie,. Na górze znajduje się kuchnia, salon z jadalnią oraz strefa wypoczynkowa zadaszona i niezadaszona i trampolina. Na dole z kolei mieszczą się dwie sypialnie z łazienkami. Cholera będę musiała spać z nim w jednej sypialni. Na samą myśl robię się gorąca. Widzę jak Nadia szuka jedzenia w kuchni.
- Rewelacja jak zawsze jedzenia mamy pod dostatkiem i picia też! Dasza chodź pójdziemy ubierzemy stroje kąpielowe, na pokładzie mamy jacuzzi, zrelaksujemy się. Idę pod pokład w poszukiwaniu swojej kajuty. Wchodzę do środka i widzę Aleksandra w samych bokserkach, jego umięśniony brzuch, aż prosi się o pieszczoty. On jest po prostu boski, do tego te ciemne włosy, lekki zarost, dodają mu seksapilu.
- yyy.. To ja przyjdę za chwilę. Przełykam gorączkowo ślinę.
- Zaczekaj! Aleksander podchodzi do drzwi i je zamykam. To jest nasza wspólna sypialnia, nie uciekaj, tutaj są twoje rzeczy i jak już pewnie zauważyłaś, będziemy spali razem. Po czym łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie tak, że moje sutki od razu wyostrzyły się. Szepcze mi na ucho.
- Nie wiem jak ty, ale ja już nie mogę się doczekać. Po czym składa pocałunek na mojej szyi.
Odsuwam się od niego i idę szukać ubrań na zmianę. Na szczęście wychodzi z kajuty. Znajduję szybciutko strój kąpielowy dwuczęściowy czarny, ze wstawkami z siateczki. Aleksandrowi podobały się siateczki.. Na strój wkładam koronkowe białe pareo. I boso idę na pokład. Jest już późny wieczór, do moich uszu dociera muzyka i wesołe śmiechy Nadii i Aleksandra. Siedzą na podłodze, na miękkich poduszkach, obok stoją drinki. Siadam w bezpiecznej odległości od Aleksandra. Czas leci nam na miłych pogawędkach, dowcipach i śmiesznych opowieściach. Głównie głos zabiera Nadia. Wypiłam już tyle, że zaczyna kręcić mi się w głowie. To chyba znak, że czas iść do łóżka. Wstaję i daję znać, że idę do kajuty.
- Zaprowadzę cię.
- Nie dziękuję, Aleksandrze, siedźcie sobie dalej, nie przejmujcie się mną.
- Wolałem jak nazywałaś mnie Oluś i nie byłaś taka oficjalna. Podnosi brew w swój charakterystyczny sposób i robi smutną minę. Nie wiem co mną kieruje, ale idę w jego stronę łapie go za twarz i gorąco całuje, wlewam w niego całe swoje pożądanie. Po czym odrywam się i schodzę do kajuty. Rozbieram się i czym prędzej wskakuję pod prysznic, przekręcam wodę na zimną, potrzebuję trochę otrzeźwienia przez tego faceta, który pomału zaczyna doprowadzać mnie do szaleństwa. Niedługo będę musiała sobie chyba sama pomóc inaczej eksploduję. Chwytam ręcznik i owijam się nim. Wchodzę do pokoju po koszulę nocną.
- Witaj kotku. Aleksander leży już w łóżku z dłońmi skrzyżowanymi nad głową. Zaskoczona idę do szafy po koszulę, ubieram ją, szczotkuję zęby i szybko wskakuję pod kołdrę. Odwracam się plecami do Aleksandra i udaję, że śpię. - Nie dostanę nawet buziaka na dobranoc? Patrzę na niego, robi smutną minę, zbliżam się pomału, do jego ust i całuję. Nagle Aleksander kładzie mnie na plecy, siada na mnie okrakiem, chwyta moje ręce i trzyma je nad głową, po czym schyla się i szepcze.
- Ta biała sukienka, którą miałaś dzisiaj na sobie, podoba mi się. Czuje jak jego klatka piersiowa ociera się o moje piersi. Sutki jak na zawołanie stoją. Serce wali mi tak jakby za chwilę miało wypaść.
- Kupiłyśmy ją za twoje pieniądze, cieszę się, że chociaż ci się spodobała. Widzę, że chyba go zdenerwowałam. Puszcza mnie i kładzie się obok. Patrzy skupiony w sufit.
- Opowiedz mi coś o sobie Dario.
- Przecież ty wszystko o mnie wiesz.
- Chcę żebyś mi powiedziała, co lubisz, czego nie, co sprawia ci radość, o czym marzysz.
-Tak jak wczoraj powiedziałeś moje życie jest nudne, nie mam rodziny.. Ale kiedyś miałam. Pamiętam. Pamiętam głos mojej mamy i śmiech taty. Miałam pięć lat. Jechaliśmy samochodem na wakacje nad morze, śpiewałam z mamą piosenki żeby szybciej nam leciał czas. Byłam taka podekscytowana, nie mogłam się doczekać kiedy będziemy na miejscu. A potem, pamiętam już tylko huk, krew i swój płacz. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a ja to widziałam, ja to pamiętam, do dzisiaj śni mi się po nocach, że w coś uderzam. Po wypadku trafiłam do sierocińca, który prowadziły siostry zakonne. Ten fragment mojej przeszłości chciałabym zapomnieć i nie chce o nim rozmawiać, dlatego proszę cię żebyś nigdy mnie o niego nie pytał. W wieku czternastu lat udało mi się uciec stamtąd. Przez pewien czas żyłam na ulicy. Żywiłam się resztkami jakie znalazłam w koszach na śmieci, chodziłam do piekarni gdzie oddawali mi stare pieczywo. Pewnego dnia idąc ulicą byłam świadkiem wypadku. Kierowca potrącił starszą kobietę i uciekł z miejsca zdarzenia. Pomogłam jej, zrobiłam jej sztuczne oddychanie i wezwałam pogotowie. Ratownicy powiedzieli, że uratowałam jej życie, ale ja uważam, że każdy z nas powinien tak postąpić, Następnie odwiedzałam ją regularnie w szpitalu, aż wyzdrowiała na tyle, że mogła wrócić do domu. Z wdzięczności zapraszała mnie do siebie na kawę, potem na posiłki, aż w końcu zaproponowała mi żebym z nią zamieszkała pod warunkiem, że będę się nią opiekowała jeśli zachoruje i dotrzymywała jej towarzystwa, ponieważ była samotna tak samo jak ja. Zamieszkałam z moją ukochaną Zofią. Zaprzyjaźniłyśmy się, Żyłyśmy skromnie, ja zaczęłam chodzić do szkoły. Po pewnym czasie Zofia zaczęła chorować, brakowało nam pieniędzy na leki. Dlatego postanowiłam rzucić szkołę i wyjechałam za granicę, żeby móc zarobić na lekarstwa dla niej. Tak się zaczęła moja przygoda z różnymi pracami za granicą. Dzięki niej mogłyśmy pozwolić sobie na normalne życie, nie odmawiając sobie niczego, a ja przy okazji nauczyłam się biegle języka angielskiego i niemieckiego. Niestety Zofia trzy lata temu zmarła, przepisując na mnie swój mały domek w Miklawicach pod Poznaniem. W sąsiedztwie poznałam Martę moją ukochaną przyjaciółkę, którą chcesz zabić jeśli nie będę ci posłuszna. Po pogrzebie Zofii poszłam z rozpaczy się napić do pubu. Tam poznałam Adama mojego byłego faceta. Był w potrzebie, stracił pracę, rodzice wyrzucili go z domu, więc przygarnęłam go do siebie. Wydaje mi się, że potrzebowałam kogoś, komu będę potrzebna. Opiekowałam się nim, gotowałam, prałam, sprzątałam, z czasem też pokochałam. Ufałam mu, po czasie zaczął coraz częściej wychodzić z domu, niby do pracy, ale nigdy nie zarobił ani złotówki więcej. Przyszedł czas, że miałam wyjechać do pracy do Holandii na miesiąc. Wyjechałam, ale nie uprzedziłam go, że wrócę wcześniej. Zobaczyłam go w moim domu, w moim łóżku z obcą kobietą. Na ten widok serce mi pękło na tysiąc kawałków. Wygoniłam go, wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy i mam nadzieję, już nigdy go nie spotkać na swojej drodze. Lekarstwem na złamane serce była Puszka, która zabrała mnie do fryzjera, a potem do pubu, gdzie zaczęła się historia z tobą. Resztę już znasz. Co lubię? Lubię czytać książki, pracować w ogródku, pielęgnować roślinki, robić przetwory, a od czasu do czasu namalować jakiś obraz. Czego nie lubię? Nie toleruję kłamstwa i zdrady to jest dla mnie cios poniżej pasa. O czym marzę? Marzę o rodzinie, to jest coś co miałam, potem życie mi ją odebrało, ale mam nadzieję, że dane mi będzie ją kiedyś założyć. Marzę o dzieciach o dużej rodzinie, może przez to, że ja jestem sama i nie mam nikogo oprócz mojej ukochanej przyjaciółki, na którą zawsze mogę liczyć, a teraz ty też chcesz mi ją odebrać. Sama nie wierzę w to, że opowiedziałam mu wszystko, ale lżej mi na sercu, potrzebowałam tego. Wylałam wszystko, a teraz niech się dzieje wola nieba. Aleksander milczy, widzę, że nadal leży w tej samej pozycji.
- Przepraszam... Jest mi naprawdę przykro, że cię zraniłem, ale obiecuje, że postaram się zrobić wszystko żebyś mi wybaczyła i będę dążył do tego żebyś mi ufała i się mnie nie bała. Ostatnie słowa słyszę jak przez mgłę, tak bardzo jestem zmęczona, chce mi się spać. Chyba znów mnie pocałował i przytulił się do mnie, jak mi ciepło...wdycham jego zapach... czuję jego oddech blisko mojej szyi, coś mi szepnął do ucha, ale ja już nie słyszę, zasypiam..
Budzę się. Rozglądam się po pokoju i pomału dociera do mnie gdzie jestem. Aleksandra nie ma ze mną, a wydawało mi się, że spał obok. Idę wziąć prysznic, myje zęby i ubieram ten sam strój co wczoraj i to samo białe koronkowe pareo. Delikatnie maluje twarz żeby wyglądać naturalnie. Wychodzę na zewnątrz i czuję ciepły wietrzyk, który muska moje ciało. Na pokładzie widzę jak Nadia leży na brzuchu z nogami zgiętymi w kolanach i macha sobie beztrosko nóżkami w dłoniach trzymając książkę. Szukam Aleksandra, ale nigdzie go nie widzę. Nagle piszczę przestraszona, bo czuję jak właśnie objął mnie w pasie, następnie obrócił do siebie i namiętnie pocałował. - Dzień dobry, jak się spało? Pyta uradowany, zaglądając mi w oczy.
- Witaj, bardzo dobrze, jak na te ilość alkoholu, którą wczoraj wypiłam. Delikatnie się rumienię.
- Dasza! Nareszcie wstałaś! Jestem już taka głodna, a Sasza nie pozwolił mi nic ruszyć z lodówki dopóki się nie ockniesz! Nadia zmierza w kierunku kuchni, łapiąc się co chwilę za brzuch. Aleksander prowadzi mnie za rękę do kuchni, sadza przy stole, a sam wyjmuje z lodówki jedzenie, wcześniej przygotowane przystawki i mnóstwo innych smakołyków nadających się do zjedzenia. Na widok tych wszystkich potraw, sama robię się głodna. W ostateczności sięgam po kanapkę z łososiem, jajkiem i majonezem. Czuję jak skręca mnie w żołądku.
- Nie jesteś głodna? Nadia pyta mnie z pełną buzią. Widać, że naprawdę była głodna bo wciąga wszystko jak odkurzacz.
- Chyba jest mi niedobrze...Łapię się za brzuch. Aleksander obserwuje mnie.
- Może chcesz się napić mięty? Lub herbaty? Dobrze robi na rewolucje żołądkowe?
- Poproszę miętę. Podaje mi kubek z gorącym płynem. Biorę go do ręki i idę na miejsce wyznaczone do opalania i siadam sobie na materacu wdychając ciepły wietrzyk i łapiąc promienie słoneczne. Po chwili ściągam pareo, kładę się i odpoczywam. Jest mi trochę lepiej. Czuję jak ktoś zasłania mi słońce. Otwieram jedno oko i widzę go w samych kąpielówkach, stojącego przede mną, z sześciopakiem na brzuchu, który błyszczy się w słońcu od olejku do opalania. Jest taki boski i pociągający..
- Jutro są urodziny mojego ojca, idziemy na bal i nie chciałbym żebyś wyglądała jak pieczony kurczak, dlatego posmaruj się kremem.
- Nigdzie jutro nie idę, a kurczak lepszy pieczony jak surowy. Odwracam się na brzuch i kładę głowę na przedramiona. Nagle coś zimnego wylało mi się na plecy. Zesztywniałam. Następnie poczułam jak Aleksander siada mi na plecy.
- Chciałem ci powiedzieć, że jesteś strasznie pyskata. Jestem dla ciebie miły, dbam o twoje zdrowie, a ty tego nie doceniasz. Delikatnie dłońmi rozsmarowuje krem na moich plecach.
- Troszczę się o ciebie jakbyś nie zauważyła. Teraz przesunął się niżej i rozciera mi krem na pośladkach, udach i nogach. Nie wiem jak on to robi, ale ja już jestem cała mokra z podniecenia, mam nadzieję, że nie kapie mi nic oprócz ślinki. Szybkim ruchem kładzie mnie na plecy, siada mi na brzuchu, czuję go, jest twardy jak stal, zaraz mu się porwą te jego seksowne slipeczki. Oblizuję pomału usta, bo zaschło mi w gardle. Aleksander wyciska mi krem na mostek, oddycham coraz szybciej, nerwowo łapiąc powietrze. Moje piersi unoszą się szybko w górę i dół. Aleksander upaja się ich widokiem i coraz mocniej czuje jak mi się wbija w brzuch. Kładzie swoje duże dłonie na mój biust i delikatnymi ruchami wciera w niego krem z filtrem. Moje sutki mimo woli stwardniały i przebijały się przez biustonosz. Zamykam oczy i upajam się jego dotykiem. Nie wiadomo skąd pojawia się Nadia z kubłem pełnym zimnej wody i wylewa go prosto na Aleksandra. Aleksander w szoku otwiera buzię i bierze głęboki wdech po czym daje mi szybkiego buziaka i pomału wstaje.
- Sasza przyszłam ostudzić twoje zmysły, opanuj trochę swój popęd bo zapominasz, że ja tu jestem! Aleksander mimo, ze ocieka cały wodą, idzie w pogoń za siostrą, po chwili dopada ją, łapie i oboje po chwili wskakują do wody za burtę. Biegnę szybko do barierki żeby sprawdzić, czy nic im się nie stało, na szczęście oboje wynurzają się z wody, chlapiąc się nawzajem i podtapiając.
- Daszka chodź do nas!, woda jest cudowna! Nadia macha do mnie ręką.
- Nie umiem pływać. Krzyczę.
- Damy ci kółeczko. Aleksander dogryza mi szczerząc swoje białe zęby. W odwecie wystawiam mu język. Czuję jak robi mi się niedobrze. Przykładam dłoń do ust, chyba zaraz zwymiotuję. Biegnę szybko do łazienki. Co się ze mną dzieje? Myję twarz i kładę się do łózka. Po chwili znów to samo. Leżę przytulona do toalety. Pocę się i trzęsę na zmianę. W końcu biorę prysznic, myje zęby, otulam się ręcznikiem i kładę do łóżka. Zimno mi. Przykrywam się szczelnie kołdrą, ale nadal jest mi zimo. Cała dygocę, chce mi się spać. Do pokoju wchodzi Aleksander, czuję go.
- Dario co się stało? Co ci jest?! Przykłada mi dłoń do czoła. Jesteś cała rozpalona! Masz wypieki na twarzy.
- Ziiiiimnoo mi...Aleksander bierze swoją kołdrę i przykrywa mnie nią.
- Za chwilę wrócę. Wychodzi. Po chwili wraca z tabletkami, które każe mi zażyć.
- Nie chcę, boję się. - Czego się boisz?
- Nie wiem co chcesz mi podać.. Widzę gniew w jego oczach chyba go to zabolało.
- Gdybym chciał ci zrobić krzywdę , to już dawno bym to zrobił, a teraz bierz te tabletki i nie dyskutuj ze mną, uparta kobieto! Biorę od niego niechętnie tabletki i popijam wodą. Kładę się nie przestając dygotać. Aleksander mierzy mi gorączkę, 39,7. Po chwili do pokoju wpada Nadia.
- Sasza odsuń się, nie widzisz, że mam miskę z ręcznikiem?! Zrób mi miejsce i zamknij buzię bo ci mucha wleci! Co taki zdziwiony jesteś? Mama zawsze robiła nam zimne okłady jak mieliśmy gorączkę. Nadia siada obok mnie i czuje jak kładzie mi zimny ręcznik na czoło. Drugim z kolei delikatnie schładza moje spocone ciało. Musimy czekać, aż leki zaczną działać. Po chwili Aleksander kładzie się obok mnie i głaszcze po głowie. Jest mi cieplej, ale jestem taka zmęczona, że po chwili zasypiam.

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz