„Ojciec chrzestny"

2.5K 109 2
                                    

Od kilku dni tkwię zamknięta w pokoju. Od czasu do czasu włączam telewizor i oglądam go, mimo, że nic nie rozumiem. Dmitrij przynosi mi regularnie posiłki. Nie mam apetytu, ale wmuszam w siebie jedzenie, w końcu dzieci muszą się czymś odżywiać. Zażywam tabletki i dobrze je przed nim chowam. Poszukuje w telewizji jakiś informacji o Aleksandrze, ale nikt nic nie pokazuje. Martwię się o niego. Mam się teraz nie stresować dla dobra dzieci, ale jak to zrobić? Krzątam się z kąta w kąt, staram się coś wymyślić, żeby się stąd wydostać. Nic nie wpada mi do mojej głowy. McGyver na pewno znalazłby jakieś rozwiązanie.. Straszna jest ta bezradność. Słyszę przekręcany klucz w zamku. W drzwiach pojawia się Dmitrij, tym razem ma na sobie jeansy i błękitną koszulę z rozpiętym guzikiem przy kołnierzyku uwidaczniającym jego tatuaż. Muszę przyznać, że do twarzy mu w tym zestawie. Przypomina mi się Aleksander, jego ciało. Na samą myśl jestem cała rozpalona. Tak dawno się nie kochaliśmy. Odczuwam dotkliwy brak seksu. Czuję jak się rumienię z podniecenia.
- Dario... Dmitrij podnosi na mnie swoje czarne oczy i mierzy mnie od stóp do głów, nic nie mówiąc, widzę tylko jego przyspieszony oddech.
- Chciałem zaprosić cię na obiad. Stoi i wbija we mnie swoje czarne oczy. Ostatnimi czasy sama zauważyłam, że moje piersi zrobiły się pełniejsze, mimo, że i tak nie są małe. Na szczęście jeszcze mieszczę się w swoje ubrania. Włożyłam na siebie jeansy i białą, dopasowaną bluzkę, podkreślającą mój biust. Włosy jak zawsze klasyczny dłuższy bob. Na szczęście są proste jak druty więc nie mam problemu z ich układaniem. - Przecież codziennie przynosisz mi obiad dlaczego akurat dzisiaj chcesz zjeść go ze mną?
- Potrzebuję odmiany. Mam dość siedzenia tutaj. Poza tym muszę cię trochę dotlenić, jesteś strasznie blada. Obserwuje uważnie moją twarz.
- Wow, co ty nie powiesz? Naprawdę uważasz, że można dostać tu pierdolca?! Kiedy to wszystko się skończy? Kiedy wrócę do domu?! Patrzę wściekła na niego.
- Jak TWÓJ chłoptaś ulegnie. Wymawia to przez zęby akcentując wyraźnie każde wypowiedziane słowo i zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. Czuję na sobie jego oddech. Serce wali mi jak oszalałe, odsuwam się powoli do tyłu. On jednak na mnie napiera. Łapię dłońmi parapet i nie patrzę mu w oczy. Czuję jego palce na moim podbródku. Unosi go do góry tak, bym spojrzała mu w jego niebezpiecznie czarne oczy.
- Jestem głodny. Wypowiada te słowa tak, że wiem, że nie ma na myśli jedzenia. Przełykam gorączkowo ślinę.
- No to życzę smacznego. Mówię to perfidnie nie spuszczając wzroku z jego oczu. Czuję jak obejmuje mnie w pasie i przysuwa do siebie. Po chwili jedną ręką łapie mnie za włosy i ciągnie je do dołu, tak żebym widziała jego twarz. Strach przyznać, ale podnieca mnie to. Cała wewnątrz aż płonę z pożądania, może to przez hormony?
- Pójdziesz ze mną na obiad? Masz ostatnią szansę.
- Nie ma mowy. Syczę. Po czym szybkim ruchem kopię go w krocze. Dmitrij zwija się z bólu, a ja nie tracąc czasu wybiegam z pokoju. Pędzę przed siebie próbując znaleźć wyjście. Dobiegam do drzwi wyjściowych, szarpię za nie, są zamknięte. Kurwa! Słyszę jego jęki, jak zbliża się do mnie. Biegnę do kuchni i chwytam nóż. Dmitrij stoi w drzwiach z kwaśną miną. Widać, że cios był celny.
- Odłóż to, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę. Powiem ci, że masz niezły cios. I niezwykły temperament. Patrzy na mnie z uznaniem.
- Nie zbliżaj się do mnie! Stoję bojowo nastawiona.
- Mówił ci twój chłoptaś, że ślicznie wyglądasz jak się denerwujesz? Uśmiecha się prowokacyjnie do mnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. Po chwili zaczyna się do mnie zbliżać. Rany nie wiem co zrobić, boję się, nie chcę go skrzywdzić? Ale jak się stąd mam inaczej wydostać? Rozglądam się nerwowo w poszukiwaniu jakiegoś innego wyjścia. Dmitrij stoi naprzeciwko mnie, klatką dotykając ostrza noża, dłonie ma uniesione w górę. Nie spuszcza ze mnie wzroku. Stoję nerwowo postępując z nogi na nogę.
- Odłóż to, przecież nic ci nie zrobię. Puszczam nóż i padam na kolana zanosząc się płaczem. Dmitrij chowa nóż po czym bierze mnie na ręce i niesie do pokoju. Stawia mnie na podłodze.
- Przebierz się wychodzimy. Mówi stanowczo.
- Gdzie wychodzimy? Co mam włożyć? Pytam zrezygnowana. I spuchnięta od płaczu.
- Najlepiej jakąś sukienkę idziemy do restauracji. W szafie masz ubrania, gdyby czegoś brakowało to powiedz, a zaopatrzymy cię. Podchodzę do szafy i otwieram drzwi. Oczy wyskakują mi z orbit. Jest tutaj wszystko. Na wieszakach wiszą bluzki, bluzy, koszule, spodnie, sukienki. Pod spodem w koszach jest bielizna, biustonosze, majtki, podkoszulki, rajstopy. Z lewej strony w osobnej komorze wiszą kurtki i płaszcze, a po prawej na regałach poustawiane są buty. Najróżniejsze od szpilek po kozaki. Odwracam się do niego z otwartą buzią.
- Gdzie jest twoja kobieta i co z nią zrobiłeś?! Patrzy na mnie skwaszony.
- Nie mam kobiety.
- Jesteś gejem? Przebierasz się w to nocami i paradujesz po mieszkaniu? Dmitrij patrzy na mnie zaskoczony po czym zanosi się gromkim śmiechem tak, że aż brakuje mu tchu. Pada na łóżko i nie może przestać się śmiać. Patrzę na niego zdezorientowana. Po czym sama zaczynam się śmiać. Dmitrij ociera łzy ze śmiechu.
- Dario jesteś najbardziej intrygującą osobą jaką w życiu spotkałem. I nie, nie jestem gejem i nie przebieram się w damskie ubrania nocami. Nie wiem po prostu ile czasu tutaj spędzisz dlatego zaopatrzona jesteś we wszystko. Mówię, że jak czegoś ci zabraknie to śmiało mów. To że jesteś naszym asem w rękawie, nie znaczy, że będziesz chodziła byle jak ubrana.
- Mam nadzieję, że to nie podróbki? Udaję zmartwioną.
- Jak jest jakaś skaza daj znać, złożę reklamację. Patrzy na mnie uważnie po czym oboje się śmiejemy.
- Przebiorę się jak wyjdziesz. Patrzę na niego wymownie. Po czym wskazuje mu palcem gdzie jest jego miejsce. Dmitrij wstaje pokornie i wychodzi. A ja stoję przed szafą i myślę o Aleksandrze. Walę głową o drzwi szafy. Co ja wyprawiam? Dlaczego nie walczę? Dlaczego nie próbuję uciec? Dlaczego Aleksander o mnie nie walczy? Gdzie on jest i co robi? Dlaczego to tak długo trwa?! Mam nadzieję, że z nim wszystko w porządku, że doszedł do siebie po wypadku.. Tyle pytań bez odpowiedzi, wariuję już. Nie wiem co robić, jak się zachowywać, kto jest dobry, a kto zły? Macam brzuch. Dzieci. Teraz najważniejsze są dzieci, dla nich muszę być silna. Wkładam czarną dopasowaną sukienkę z rękawami 3⁄4, do tego czarne szpilki i ciepły brązowy płaszczyk. Oprócz tego w łazience znajduję niezbędne kosmetyki więc robię delikatny make-up. Wrzucam kilka z nich do małej kopertowej torebki. Po chwili łapię za klamkę od drzwi, jest otwarta. Wychodzę i widzę Dmitrija na kanapie jak siedzi i ogląda telewizję.
- Jestem gotowa. Patrzy na mnie po czym podbiega do mnie.
- W końcu! Cieszy się do mnie po czym bierze mnie pod ramię, sam narzuca na siebie skórzaną, czarną kurtkę i wychodzimy. Na zewnątrz jest zimno, wieje chłodny wiatr. Na szczęście za chwilę będziemy jeść w ciepłym pomieszczeniu. Dmitrij pomaga mi wsiąść do ogromnego, czarnego suva. Wnętrze wypełnione jest czarną, skórzaną tapicerką. Pachnie skórą i perfumami Dmitrija.
- Widzę, że zmieniłeś samochód. Stwierdzam uszczypliwie. Poprzedni ci się nie podobał?
- Wole samochody z jajami, a nie dla gejów. Obserwuje mnie zniesmaczony.
- Co to za model?
- Land Rover Evoque. Odpowiada z dumą. To najlepsza i najwierniejsza kobieta jaką miałem. Stwierdza stanowczo przyglądając mi się uważnie.
- Trzeba jej przyznać, że ma klasę. Uśmiecham się delikatnie. Dalszą drogę do restauracji spędzamy w ciszy. Dojeżdżamy w końcu na miejsce. Dmitrij pomaga mi wysiąść z samochodu. Wchodzimy do restauracji, manager odbiera ode mnie płaszcz, a on Dmitrija kurtkę. Manager obcina wzrokiem moją sylwetkę i dłuższą chwilę spędza na moim biuście. Dmitrij mówi coś do niego po rosyjsku. Ton głosu ma inny, chyba jest wkurzony. Wyraz twarzy managera od razu się zmienia. Prowadzi nas do naszego stolika. Podaje karty. Już na mnie nie patrzy, zwraca się tylko do Dmitrija. Restauracja jest bardzo nowoczesna w stylu industrialnym. Ciemne ściany, delikatne oświetlenie. Jest tu bardzo ładnie i intymnie.
- Coś ty mu powiedział, że nawet nie chce na mnie spojrzeć?
- To co powinienem. Odpowiada zgryźliwie. Na co masz ochotę? Zmienia temat bezzwłocznie.
- Są pielmieni?
- Są.
- To pielmieni i jakąś sałatkę.
- Co do picia? Wino czerwone?
- Ja poproszę wodę.
- Boisz się, że się upijesz? Patrzy na mnie podejrzliwie. - Nie po prostu jestem abstynentką. Dmitrij robi oczy jak pięć złotych.
- No to teraz mnie zaskoczyłaś. Nie wierzę, to nie może być prawda, że tyle przyjemności omija cię w życiu.
- Ja tak nie uważam. Posyłam mu delikatny uśmiech. Mogę pójść do toalety? Patrzy na mnie uważnie, jakby sprawdzał czy kłamię. Po chwili jednak kiwa głową i daje mi pozwolenie. Wstaję i idę w kierunku toalety. Czuję na sobie męskie spojrzenia. Wszyscy jakby na chwilę zastygają na mój widok. Czuję się jak w Pretty Woman dlatego idę podrygując tyłkiem. Robię szybko siku. Ostatnimi czasy biegam do toalety jak kot z pęcherzem. Niestety nie ma tu okna, więc nie ucieknę jak na filmach. Drzwi wejściowe też znajdują się za Dmitrijem. Nie mam wyjścia jak zrelaksować się i dobrze najeść. Wracam do stolika, czuję na sobie czarne, palące oczy Dmitrija.
- Widzę, że sukienka leży na tobie idealnie. Wymawia to bardzo powoli i dobitnie.
- A tak, jest ok. Mówię ironizując jego ton.
- Ćwiczysz? Masz nienaganną figurę. Patrzy na mnie z uznaniem.
- Do niedawna, teraz jakoś nie mam do tego ani głowy, ani warunków. Kelner podchodzi do nas z naszym jedzeniem życząc chyba smacznego po rosyjsku. Ślinka mi leci na sam widok.
- Smacznego Dario.
- Dziękuję, wzajemnie. Zabieram się za pochłanianie dania z mojego talerza. Rany co za niebo w gębie. Uwielbiam tę potrawę, jest obłędna! Pochłaniam wszystko jak odkurzacz. Kiedy kończę patrzę na Dmitrija. Siedzi oparty o krzesło i uśmiecha się pod nosem.
- Chyba ci smakowało? Pyta wesoły.
- Było wyśmienite. Cieszę się nasycona. Do moich uszu dociera muzyka z jednego z moich ulubionych filmów. Rozglądam się żeby zlokalizować miejsce, z którego słyszę te dźwięki. Macham głową w prawo, lewo.
- Dario coś się stało? Kogoś szukasz? Dmitrij zerka na mnie zaintrygowany.
- Nie, po prostu ta muzyka. Kto ją gra i gdzie? Bardzo ją lubię. To muzyka z mojego ulubionego filmu.
- To utwór z „ Ojca chrzestnego", też lubię ten film. Patrzy na mnie uważnie Dmitrij, po czym podnosi się z krzesła. Łapię mnie za dłoń i prowadzi do miejsca, w którym na małej kameralnej scenie siedzi kilku grajków i odtwarza tę właśnie piosenkę. Tuż obok jest kawałek miejsca do tańca, jednak nikt nie tańczy.
- Zatańcz ze mną. Patrzy na mnie tymi swoimi czarnymi oczami. Nie czekając na odpowiedź łapie mnie jedną ręką w pasie, a drugą trzyma moją dłoń. Przytula się do mnie tak, że moje piersi dotykają jego klatki piersiowej. Brakuje mi tchu. Sztywnieję z bezsilności i podniecenia. Czuję w sobie ekstremalną burzę hormonów, i ewidentny brak seksu. Wiem, że nie powinnam, ale w tej chwili gotowa jestem oddać mu się cała. Tak cudownie pachnie, tak inaczej od Aleksandra, tak po swojemu. Wtulam się delikatnie w niego i daję mu się prowadzić. Zamykam oczy i mimo wszystko czuję się bezpiecznie. Tańczymy nie zamieniając ze sobą ani słowa. Czuję oddech Dmitrija na mojej szyi, przechodzą mnie dreszcze, jest taki ciepły i podniecający. Dmitrija obraca mną kilka razy w tańcu, po czym muzyka cichnie, a zebrani goście biją nam brawo z uznaniem. Oboje kłaniamy się. Dmitrij nie puszczając mojej ręki prowadzi mnie z powrotem do stolika. Czuję to napięcie między nami, nikt nic nie mówi, ale coś się dzieje. Przełykam gorączkowo ślinę, czuję, że mam wypieki na twarzy.
- Co to za miejsce? Pytam głupio, żeby rozluźnić atmosferę.
- Najlepsza rosyjska restauracja w mieście. Woronow nie był tutaj z tobą? Pyta uszczypliwie.
- Nie zdążył. Furczę poirytowana. A było tak miło przed chwilą... Wracamy? Pytam wkurzona.
- Jak chcesz. Odpowiada beznamiętnie Dmitrij.
- Chcę. Wstaję od stołu i idę w kierunku wyjścia. Manager stoi z przygotowanym płaszczem w rękach. Chce pomóc mi go ubrać. Jednak Dmitrij wyrywa mu go wręcz z rąk.
- Co ty wyrabiasz?! On chciał mi pomóc się ubrać, oddaj mu go, on ma to zrobić. Patrzę na niego wkurzona. Manager ulatnia się w mgnieniu oka.
- Przyszłaś tu ze mną, nie z nim. Obserwuje mnie wściekle. Wyrywam mu płaszcz z rąk i sama się ubieram, po czym wybiegam na zewnątrz. Idę wkurzona przed siebie.
- Co za słowiański temperament. Cieszy się idąc za mną. Jak się denerwujesz jesteś jeszcze ładniejsza. Odwracam się i próbuję zabić go wzrokiem. A on podnosi ręce do góry w geście kapitulacji. - No co mówię jak jest. Odpowiada wesoło. Idę wkurzona, nerwowo przebierając nogami, i nagle nie wiem jak, potykam się i upadam na ziemię.
- Ała, boli... Jęczę i płaczę z bólu. Dmitrij podbiega do mnie i bierze mnie na ręce. Zanosi szybko do auta i sprawdza co z moją nogą.
- Dario nie płacz. Wiem, że miałaś piękne buciki i obcas ci się połamał, ale kupimy nowe. Próbuje mnie rozśmieszyć. Wcale nie jest mi do śmiechu. Uderzam go pięścią w klatkę.
- To nie jest śmieszne! Krzyczę przez łzy.
- Skręciłaś kostkę. Strasznie spuchła, w domu zrobię ci okład wszystko będzie dobrze. Delikatnie maca moją stopę, jest bardzo ostrożny. Patrzy na mnie współczująco swoimi czarnymi oczami.
- Będziesz żyć. Po czym wsiada za kierownicę i wiezie nas do domu. Na miejscu bierze mnie od razu na ręce i niesie do windy. Okazuje się, że jest awaria.
- Postaw mnie dam radę i pójdę sama.
- Chyba zwariowałaś?!
- Będziesz mnie niósł na piąte piętro?
- A widzisz jakieś inne rozwiązanie? Też mi się to nie uśmiecha. Mówi skwaszony. Po czym zbliża się do schodów i zaczynamy wchodzić. Na drugim piętrze dostrzegam na jego czole delikatne krople potu.
- Oj widzę, że nie ma się formy. Mówię ucieszona. Patrzy na mnie ciężko sapiąc, ale nie przestając iść dalej.
- Gdybyś nie zjadła tyle na obiad, to już dawno byłbym na miejscu. Mówi poirytowany.
- Jesteś wstrętny! Syczę przez zaciśnięte zęby. Strzelam focha i nie mam zamiaru już dzisiaj zamienić z nim ani słowa. Po chwili jesteśmy przed drzwiami mieszkania. Dmitrij stawia mnie na podłodze, a sam otwiera drzwi od mieszkania. Znów chce wziąć mnie na ręce.
- Nie dotykaj mnie. Syczę wkurzona i kuśtykam pomału do środka sama.
- Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet, albo jestem na to za stary, albo to nie na moją głowę. Idzie powoli za mną burcząc pod nosem. Udaje mi się dotrzeć do mojego pokoju. Kładę się do łóżka, przykrywam się i próbuję zasnąć. Myślę o Aleksandrze, czy wszystko z nim w porządku? Czy wyzdrowiał? Czy za mną tęskni? Bo ja za nim bardzo.. Jeżdżę delikatnie dłonią po brzuchu, rozczulając się nad naszymi dziećmi. Gdyby tylko wiedział, że będzie tatą, na pewno by się ucieszył.. Teraz myślę o Puszce, o tym, że powiedziałam jej, że jadę do nich, że wracam.. i nic z tego.. Myślę o rodzinie Aleksandra, babci Valerii, biednej Nadii, o tym, że za dwa tygodnie miałam wyjść za mąż za Olusia, miałam być szczęśliwa... Tymczasem tkwię zamknięta w tych czterech ścianach z rosyjskim Pakusiem. Wracam do rozmyślań nad Olusiem. Aleksander, rosyjski przystojniak, pełen pieniędzy, jak to możliwe, że zainteresował się mną, szarą, niewinną, biedną myszką? A co jeśli się rozmyślił, znudził mną? Przynajmniej spełnił jedno z moich życzeń, i mam nadzieję być najlepszą mamą na świecie. Z rozmyślań wyrywa mnie pukanie do drzwi. Dmitrij ostrożnie wchodzi z apteczką. Ma na sobie szare, dresowe spodnie i białą, dopasowaną podkoszulkę. Podkreślającą jego umięśnioną sylwetkę i tatuaże znajdujące się na przedramionach i szyi.
- Przyszedłem opatrzyć ci stopę. Patrzy na mnie swoimi czarnymi oczami, czekając na znak.
Odwracam się do niego plecami bez słowa. Czuję jak siada na łóżku tuż obok mnie.
- Przepraszam nie chciałem cię urazić. Wybacz mi i nie złość się już. Mówi delikatnie, po czym bierze ostrożnie moją stopę w swoje dłonie, czymś ją psika i owija w bandaż. Jest bardzo delikatny.
- Mam dla ciebie propozycję. Na zgodę zapraszam cię na kolację z niespodzianką. Co ty na to? Odwracam się i patrzę na niego.
- Zgadzam się i tak nie mam tutaj nic ciekawszego do roboty.
- Cieszę się bardzo. Uśmiecha się do mnie jak dziecko. Po czym bierze mnie na ręce.
- Zaczekaj. Postaw mnie. I daj mi proszę z szafy jakieś wygodne ubranie, spodnie i bluzkę luźną. Dmitrij idzie pospiesznie i wynajduje mi czarne legginsy i biały tshirt.
- Dziękuję. A teraz się odwróć bo chcę się przebrać. Próbuję odpiąć sobie zamek, ale mi nie idzie...
- Kurwa! Krzyczę wściekła.
- Co się stało? Dmitrij odwraca się przestraszony do mnie.
- Pomóż mi odpiąć sukienkę. Czuje jego delikatne ręce na swoich plecach. Jak powoli rozpina mi sukienkę. Słyszę jego krótki i energiczny oddech. Odwracam się i patrzę na niego.
Ma wielkie, rozpalone oczy.
- Dziękuję. Mówię pospiesznie, a teraz się odwróć. Słucha się i robi to, co mu nakazuje. Szybko ściągam sukienkę, rajstopy i ubieram tshirt i legginsy.
- Ok jestem gotowa. Dmitrij odwraca się do mnie i bierze mnie na ręce. Znów ten zapach.. Jest taki zmysłowy i podniecający, łykam szybko ślinę i próbuję się nie czerwienić. Dmitrij sadza mnie na skórzanej czarnej kanapie w salonie.
- Zostań tu, a ja przygotuję kolację. Schyla się na wysokości mojej głowy i mówi do mnie będąc w odległości jakiegoś centymetra od moich ust. Czuję jego oddech na sobie. Kiwam pospiesznie głową, a on znika w kuchni. Mam czas porozglądać się po salonie. Wszystko jest biało-czarne. Meble są w kolorze czerni, a ściany w bieli. Na ścianach wisi jedno zdjęcie, na którym rozpoznaję Dmitrija. Jest w rękawicach bokserskich, ma cały tors wytatuowany, a na głowie czerwoną maskę. Jest w pozycji atakującej - chce kopnąć swojego przeciwnika w głowę. Siedzę naprzeciwko ściany z białej cegły, na której wisi telewizor, pod spodem znajdują się czarne meble, na wysoki połysk. Po prawej stronie obok telewizora dostrzegam drzwi balkonowe. Przede mną stoi ława ze szkła na metalowych, czarnych nogach. Muszę przyznać, że facet ma gust, jest tutaj bardzo nowocześnie. Dmitrij wchodzi do pokoju z wodą, nalewa mi ją do szklanki. - Proszę abstynentko, żebyś mi tutaj nie uschła. Cieszy się łobuzersko. Za chwilę się tobą zajmę, jeszcze chwilkę musisz wytrzymać. Zdradzę ci tylko, że przed nami noc filmowa, na pewno nie będziesz się nudziła. Puszcza mi oczko i wraca do kuchni zadowolony. Po chwili wraca z jednym talerzem pełnym kanapek i kolejnym pełnym ciepłych pielmieni. Ślinka leci mi na sam widok tych pyszności. Dmitrij nakrywa do stołu. Odwraca się do mnie.
- Zapraszam panią na kolację. Patrzy na mnie odsuwając mi krzesło. W międzyczasie przerzuca sobie ścierkę przez ramię. Wstaję, a on podchodzi bierze mnie na ręce i niesie, patrząc mi głęboko w oczy. W środku wszystko mnie pali z podniecenia. Brakuje mi seksu. Jestem tak nabuzowana ostatnimi czasy, że niedługo chyba eksploduję. Sadza mnie ostrożnie i przysuwa.
- Smacznego. Mówi zadowolony.
- Dziękuję, wzajemnie. Odpowiadam szeptem. Zabieram się za moje ulubione pielmieni. Jem nie mając czasu mówić. Buzię mam ciągle pełną jedzenia. Jest tak pyszne, że aż rozpływa mi się w ustach. Dmitrij obserwuje mnie podejrzliwie. Mam nadzieję, że nie domyśla się, że jestem w ciąży. Przytomnieje i staram się już nie jeść jak opętana.
- Dmitrij jak na ciebie mówią zdrobniale?
- Dima. Odpowiada zaciekawiony. A dlaczego pytasz?
- Dmitrij ciężko się wymawia, Dima jest prościej. Mogę tak do ciebie mówić?
- Możesz. Odpowiada nie odrywając ode mnie swoich czarnych oczu. Smakuje ci? Pyta zaciekawiony.
- Bardzo. Chyba widać ile zjadłam. Odpowiadam czerwona jak burak.
- Cieszę się, że ci smakuje, jesteś bardzo szczupła. Stwierdza. - Niedawno twierdziłeś co innego? Odpowiadam zaczepnie.
- Żartowałem. Masz świetną sylwetkę, jak na tę ilość pochłanianego jedzenia. Śmieje się.
- Do niedawna ćwiczyłam, więc wyglądałam, teraz bez treningów będę puchła w oczach. Mówię kwasząc się.
- Na pewno ci to nie grozi. Mówi poważnie.
- Jeśli nadal będziesz mnie tak dobrze karmił, to może się dla mnie źle skończyć. Chyba, że niedługo będę wolna wtedy, to co innego. Podnosi na mnie zaskoczony oczy, patrzy na mnie dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Chyba jest zaniepokojony, może zły? Widzę jak ściska widelec w dłoni. Milczy. Po chwili wstaje, zbiera talerze i sprząta ze stołu. Kanapki przenosi na ławę. Bierze mnie na ręce i sadza na skórzanej kanapie. Podchodzi do telewizora, włącza płytę. Siada obok mnie.
- A teraz po dobrym jedzeniu czas na relaks. Uśmiecha się tajemniczo. Wciska play. Do moich uszu dociera muzyka z „Ojca chrzestnego", patrzę na niego zaskoczona.
- Będziemy oglądać „Ojca chrzestnego"?
- Jeśli wytrzymasz to nawet trzy części. Mówi uradowany, po czym siada obok mnie na kanapie. Podkulam nogi i oplatam je ramionami, podbródek kładę na kolanach i tak wczuwam się w pierwsze minuty filmu. W trakcie seansu niejednokrotnie przechodzą mnie ciarki. Na sam dźwięk muzyki, czuję dreszcze. Czuję ten klimat, adrenalinę, tajemnice. Po jakimś czasie zerkam na Dimę, obserwuje mnie.
- Mogłabyś tak żyć jak oni? Pyta poważnie. Nie odrywając wzroku od telewizora zastanawiam się nad tym. Po chwili zwracam się ku niemu.
- Gdybym wiedziała, że mój mężczyzna kocha mnie naprawdę, gdyby mi to udowodnił, to nie miałoby dla mnie znaczenia kim jest. Ważna, byłaby rodzina, a nie to czym on się aktualnie zajmuje. Kocham ten film, ale jak sam wiesz, takie historie nie kończą się szczęśliwie..
Dima obserwuje i słucha uważnie tego co mówię, popijając w międzyczasie whisky.
- Zimno mi dałbyś mi jakiś koc? Pytam zziębnięta. Dima natychmiast wstaje i przynosi mi koc, którym mnie szczelnie okrywa i delikatnie pociera dłońmi moje plecy żeby mnie rozgrzać.
- Już lepiej? Pyta czule patrząc mi w oczy.
- Tak dziękuję. Kładę się delikatnie na bok i opieram głowę o bok kanapy. Dima rzuca mi miękkiego jaśka pod głowę. Podkulam nogi pod tyłek, jednak Dmitrij chwyta mnie za stopy i czule głaszcze po nich. Nie zabieram mu ich, są tak zimne, że potrzebują ukrwienia. Po chwili czuję ciepło w stopach, jest lepiej.
- Dima jesteś jak mały kaloryfer, potrafisz rozgrzewać. Posyłam mu delikatny uśmiech. Patrzy na mnie spod byka.
- No wiesz ty co, myślałem, że to oczywiste! Robi minę udając obrażonego, a po chwili oboje się śmiejemy.
- Dima? Pytam.
- Słucham cię.
- Mam prośbę do ciebie, nie wiem ile czasu tu jeszcze spędzę, masz piękne mieszkanie, ale generalnie nudzę się... Czy mógłbyś mi dać farby, pędzle i kilka płócien? Lubię malować.. w ten sposób mogłabym trochę zabić czas w ciągu dnia..
- Dobrze Daszo, zrobię to. Mówi jakby zaskoczony. Powiedział do mnie „Dasza" pierwszy raz, zawsze tak mówiła do mnie Nadia. Ciekawe co u niej słychać? Jak się czuje? Jak sobie radzi psychicznie?
- Dario czy chcesz mi coś jeszcze o sobie powiedzieć? Obserwuje mnie uważnie swoim czarnym, przeraźliwie palącym wzrokiem. Patrzę na niego zaskoczona i w głowie mam tylko jedną myśl, czy on wie, że jestem w ciąży?! Czy przeszukał moje rzeczy i znalazł tabletki lub książeczkę? Nabieram nerwowo powietrze i przełykam szybko ślinę.
- Nie, myślę, że to wszystko.. Odpowiadam zestresowana.
- Zaintrygowałaś mnie, czy oprócz treningów i malowania lubisz coś jeszcze? Pyta szczerze.
- Owszem, kocham rośliny. Uwielbiam, je sadzić, plewić, pielęgnować, kocham robić przetwory z owoców i warzyw. Kocham wieś, swojskie jedzenie, wtedy czuję się dobrze, jestem spełniona. Nie lubię miasta, wolę ciszę, spokój, bzyczenie pszczółek i rechot żab. Mam swój mały domek, skromny, ale mój. Ogródek, drzewka owocowe... Wszystko teraz tam zarasta, a mnie się serce kraje na samą myśl. Posyłam mu bezradne spojrzenie na koniec. Zresztą byłeś tam, widziałeś mój dom.
- Generalnie jakoś nie zwróciłem na niego uwagi, skupiłem się bardziej na tobie. Obserwuję jego oczy, twarz i cieszę się nerwowo. Po czym odwracam od niego szybko wzrok i skupiam się na filmie.
- W jednej kwestii zgadzam się z Wronowem, jesteś wyjątkowa Dario. Stwierdza, świdrując mnie czarnymi oczami i popijając whisky. Wzdycham bezradnie, zatkało mnie, nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony wiem, że on mnie porwał, jest moim wrogiem, trzyma mnie tutaj jako zakładnika, chce dzięki temu coś osiągnąć, tylko nie wiem co? Z drugiej strony, jest miły, opiekuje się mną, pomaga mi, a ja wcale nie czuję się jak zakładnik tylko współlokatorka. Skończyła się pierwsza część filmu.
- Dario masz ochotę na kolejny odcinek czy może chcesz iść już spać?
- Chcę zobaczyć dalszy ciąg. Muszę tylko skorzystać z toalety. Podnoszę się ostrożnie. Dima podbiega do mnie, podnosi mnie i niesie do mojej łazienki. Jak on cudownie pachnie.. Staram się nie patrzeć mu w oczy, ale niestety łapie się sama na tym, że to robię. Szukam jego oczu, są takie hipnotyzujące. Dima zostawia mnie w łazience i wychodzi.
- Gdybyś potrzebowała pomocy to wołaj.
- Dobrze. Kiwam głową. Decyduje się na szybko prysznic, jest już wieczór, muszę się odświeżyć. Rozbieram się i po chwili ostrożnie wchodzę pod prysznic. Depiluje się cała, myję włosy, masuję delikatnie brzuch, rozmawiając cichutko z moimi dwoma robaczkami. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że jest ich dwoje. To coś niesamowitego.. Takie szczęście. Suszę włosy suszarką, wmasowuję w siebie tonę balsamu, myję porządnie zęby i wciągam na siebie ten sam tshirt i legginsy. Ostrożnie wychodzę z łazienki. Słyszę jak Dima z kimś rozmawia przez telefon, nic nie rozumiem z rosyjskiego, ale czuję, że jest zły, że jego głos jest mocno zdenerwowany. Stoję w drzwiach swojego pokoju i widzę go jak gorączkowo przemieszcza się z kąta w kąt. W końcu dostrzega mnie. Staje w miejscu, wbijając we mnie swoje czarne oczy. Po chwili przeczesuje nerwowo dłonią włosy. Wypowiada kilka słów i kończy rozmowę. Wpatruje się we mnie, a ja w niego. Czuję napięcie między nami, za chwilę coś się wydarzy. Widzę jak idzie zdeterminowany w moim kierunku. Odsuwam się delikatnie i próbuję zamknąć mu drzwi przed nosem, nie udaje mi się. Czuję jak napiera na nie ręką. Po chwili stoi naprzeciwko mnie, tak blisko, że czuję jego oddech na twarzy. Widzę jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w szaleńczym tempie. Boje się, czuje suchość w gardle.
- Dima.. Czuję jak kładzie mi palec na usta, nie dając możliwości powiedzieć nic więcej. Po chwili zabiera go, łapie mnie za podbródek i patrzy paląc całą moją twarz. Nie mogę tego wytrzymać, nie umiem. Widzę w jego oczach pożądanie, strach, troskę i chyba...W tym momencie czuję jego usta na swoich, są takie miękkie, ciepłe i delikatne. Dima ostrożnie mnie całuje, tak jakby sprawdzał, pytał się czy może? Jest bardzo delikatny, wstyd przyznać, ale podoba mi się. Czuję mnóstwo endorfin i adrenaliny, wszystko we mnie w środku buzuje, tego było mi trzeba, to jest to, o czym od dawna marzę.. Dima łapie mnie obiema dłońmi za twarz i kończy pocałunek spoglądając w moje oczy. Tym razem widzę, że jest lekko przestraszony i jakby zadowolony. Odsuwa się ode mnie nie tracąc mnie z oczu. Chrząkam nerwowo bo nie wiem, co mam zrobić, co trzeba w takiej sytuacji powiedzieć?
- Dima, chyba za dużo dzisiaj wypiłeś, i z kimś mnie pomyliłeś. Zwracam się do niego oszołomiona, ale próbująca udawać, że nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
- Myślę, że na dzisiaj wystarczy filmów, idę spać, jestem zmęczona. Dziękuję ci bardzo za miły wieczór tak inny od ostatnich. Miłej nocy Dima. Uśmiecham się delikatnie do niego, a on nie odrywając ode mnie wzroku, wychodzi bez słowa. O rany co to było do cholery?! W tej chwili marzę o tym, żeby zamknął mój pokój na klucz. Kładę się rozgrzana do łóżka, jest mi gorąco z tych emocji.. Myślę o dzieciach, Aleksandrze i Dmitriju.. i tak zasypiam..

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz