Ruda bierze ślub

3.9K 158 31
                                    

Budzę się, jestem w mieszkaniu Dimy, w swoim pokoju. Wszystko widzę za mgłą. Mam za sobą kiepską, przepłakaną noc. Skoro Oluś jest z Rudą, to chyba jestem już wolna? Muszę zapytać o to Dimę, chcę wrócić do domu i skupić się teraz na moich dzieciach, one są najważniejsze. Włączam telewizor, nie zniosę dłużej tej ciszy i tych myśli. Idę wziąć prysznic. Uświadamiam sobie, ze dzisiaj jest 27 października, dzisiaj miałam wyjść za mąż za Aleksandra. Znów wraca to ukłucie bólu. Próbuję się pozbierać chociaż nie jest łatwo. Masuje swój brzuch, może to siła woli, ale wydaje mi się, że już lekko odstaje. Uśmiecham się pod nosem na samą myśl, że moje dzieci rosną. Owijam się ręcznikiem, suszę włosy, nakładam delikatny make-up. Idę do szafy i ubieram dopasowaną granatową bluzkę guess do tego czarne legginsy, stawiam na wygodę. Zerkam na telewizor, pokazują jakiś kościół. Dziennikarz bardzo się unosi, jakby ślub miała brać sama królowa, może i tak jest? Przysiadam na łóżku i oglądam transmisję. Pokazują pannę młodą jak podjeżdża pod kościół białą limuzyną. Ochroniarz w czarnym garniturze otwiera jej drzwi. A moim oczom ukazuję się Ruda! O rany, Ruda bierze ślub! Wychodzi z samochodu, pomaga jej ochroniarz, który prowadzi ją do kościoła. Kościół jest pełen gości, pięknie udekorowany. Rudą przejmuje chyba jej ojciec – też jest rudy. Bierze ją pod ramię i prowadzi do ołtarza. A przy ołtarzu, w pięknym czarnym garniturze i z muszką pod brodą stoi w całej swej okazałości Aleksander! Czuję jak całą się spinam, i przestaje na chwilę oddychać. Przecieram oczy z niedowierzenia, ale obraz się nie zmienia. To on i ona, na ślubnym kobiercu. Serce wali mi jak szalone. Siedzę i oglądam całą tę transmisję aż do końca, kiedy oboje wychodzą z kościoła, a goście rzucają w nich ryżem. W końcu wstaję i krzyczę. Dosłownie wyje z bólu. Krzyczę, aż do mojego pokoju wpada przestraszony Dima.
- Daszo co się dzieje?! Dlaczego krzyczysz?! Co się stało?! Patrzę na niego przerażonym i nierozumiejącym wzrokiem. - O co tutaj chodzi do cholery?! Wrzeszczę. Dmitrij patrzy uważnie na telewizor. W końcu przemawia.
- Negocjacje dobiegły końca, jesteś wolna Daszo. Mówi spokojnie.
- Co?! Zmusiliście go do ślubu?! Krzyczę zagubiona i wkurzona.
- Taki był plan.
- Plan?! Patrzę na Dimę z niedowierzaniem. Nagle czuję ostry ból w podbrzuszu, zginam się w pół z bólu, coś jest nie tak. Czuję, że moje spodnie są mokre, dotykam dłonią swojego krocza i widzę na niej krew. Patrzę przestraszona na Dimę. Widzę panikę w jego oczach.
- Dima, ratuj moje dzieci. Szepczę przerażona...

Koniec 😉
Dziękuję za głosy, komentarze. Bardzo miło było dla Was pisać. Myślę, że to nie koniec mojej przygody z pisaniem, mam już pomysł na kolejną książkę... 🤗

Kolejna cześć - Rosyjska gra -zapraszam🤗

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz