Szantaż

3.3K 167 9
                                    

Budzę się. Delikatnie otwieram jedno, później drugie oko. Gdzie ja jestem? Siadam ostrożnie na łóżku. Rany co za ból głowy! Łapię się dłonią za skroń. Co za szum! Zaraz zwymiotuję! Wybiegam szybko z łóżka, biegnąc do pierwszych lepszych drzwi, na szczęście to łazienka. Klękam przed muszlą, trzymam włosy i wymiotuję. Po czasie jak już wywróciłam swój żołądek do góry nogami, podchodzę do umywalki myje twarz i spoglądam w lustro na swoje wymęczone odbicie. Wyglądam strasznie, oczy mam zaczerwienione, pod nimi wory, wyglądam jak potwór. Wracam do pokoju. Wchodzę i od razu cofam się z powrotem, ponieważ nie jestem tu sama. Na fotelu siedzi mężczyzna, nie widzę jego twarzy bo panuje tu półmrok, ale widzę jak w dłoni trzyma szklankę, a w niej whisky. Upija łyk.
- Jak się czujesz Dario? Zwraca się do mnie, ale zaraz to jest ten sam głos, to jest mój wybawca. Stoję oszołomiona.
- Jak się tu znalazłam i dlaczego jesteś tu ze mną?! Stoję w drzwiach łazienki nie wiedząc co zrobić, zamknąć się w niej czy uciec? Patrzę na swój strój mam na sobie tyko majtki i czyjąś koszulkę. Znów robi mi się niedobrze.
- Zanim ci to wytłumaczę chciałbym abyś się napiła. Podaje mi whisky. Trącam szklankę ręką, wszystko się wylewa na podłogę, a szklanka cudem nie pęka.
- Nic nie będę piła! Mów mi co tu robisz?! Jestem wściekła nic nie pamiętam, nie wiem do czego doszło? Czy on coś mi zrobił..
- Dario uspokój się i usiądź, bo chcę abyś dobrze zrozumiała to, co chcę ci powiedzieć. Patrzę na niego skonsternowana, ale ulegam siadam na łóżku i czekam. Aleksander wstaje i chodzi po pokoju w te i z powrotem nerwowo pijąc whisky.
- Dzisiaj wzięliśmy ślub. Jesteś moją żoną. Siedzę na łóżku i patrzę na niego jak na kosmitę.
- Że co? Weź powtórz.
- Wzięliśmy ślub, jesteś moją żoną.
Zaczęłam się śmiać. Padam na plecy łapię się za brzuch i śmieję się do rozpuku.
- Jak mi nie wierzysz, to spójrz, masz obrączkę na palcu. Faktycznie siadam i patrzę na swoje dłonie mam obrączkę.
- Zobacz, mam taką samą. Podnosi dłoń i macha mi nią przed oczami. Wściekła ściągam tę obrączkę i rzucam nią w niego.
- A weź sobie w dupę wsadź tę obrączkę! Wstaje energicznie w poszukiwaniu jakiś normalnych ubrań, chcę jak najprędzej stąd zniknąć i wrócić do domu.
- Gdzie są moje ubrania?! Biegam po pokoju jak poparzona, zaglądam pod łóżko, do łazienki, za drzwi, nigdzie ich nie widzę.
- Nie wierzę ci kłamiesz! Patrzę gniewnie w jego duże niebieskie oczy.
- Tak myślałem, że to powiesz. Podchodzi do mnie i podaje mi papier, na którym jest napisane:
„Akt ślubu, Daria Ekert urodzona 13.10.1993 w Poznaniu i Aleksander Woronow..urodzony 22.02.1989 w Moskwie.. zawarcie związku małżeńskiego... dnia 13.08.2018..
Mój podpis... podpisy świadków.." Nie wierzę.
- Dlaczego? Dlaczego akurat ja? Patrzę na niego ze łzami w oczach.
- Jesteś mi potrzebna.
- Do czego?
- Dowiesz się w swoim czasie, a teraz musisz się wykąpać i przygotować bo za chwile wylatujemy.
- Zapomnij ja nigdzie z tobą nie polecę, a poza tym nie mam paszportu na nowe nazwisko. Patrzę na niego z triumfem.
- Ty nie musisz mieć, ważne, że ja mam. Zagubiona patrzę na niego.
- Ale ty nie możesz mnie do niczego zmusić! Nigdzie z tobą nie polecę i koniec! Wracam do domu! Zaciskam w gniewie pięści i tupię nogami o podłogę.
- Co za temperament! Podoba mi się jak się denerwujesz. Niestety nie masz wyjścia, mój przyjaciel Viktor opiekuje się twoją przyjaciółką, jeśli nie będziesz mnie słuchała, to będę musiał jej coś zrobić, plan jest taki, ze lecimy do mojego kraju do moich rodziców. To jest pierścionek zaręczynowy mojej matki. Aleksander powoli otwiera małe pudełeczko, a w nim błyszczy śliczny złoty pierścionek z ogromnym czerwonym oczkiem. Udowodniłem ci, że jesteśmy małżeństwem. Teraz daję ci ten pierścionek, przed moimi rodzicami będziemy grać narzeczonych, powoli wkłada mi pierścionek na palec. Masz przed nimi udawać, że mnie kochasz.
- Ale ja cię nienawidzę! Syczę bezradna przez zaciśnięte zęby. - Za każdym razem jak będziesz chciała uciec, lub powiedzieć coś głupiego, to pomyśl o swojej przyjaciółce.
- Ale ja ciebie nie chce, ani twojego życia, chcę swoje! Stoję patrząc mu w oczy, jednocześnie próbując powstrzymać łzy, które same powoli spływają mi po policzkach.

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz