Zdrada

2.9K 135 3
                                    

W środku widzę szatnię i bar. Rozglądam się szybko i w oddali zauważam podwieszone pod sufitem monitory i słyszę huk, turlających się kul.
- Przyjechaliśmy na bowling?! Pytam zaskoczona.
- Zgadza się. Krzyczy ucieszona Nadia. Kocham tę grę! Daszka jaki masz rozmiar buta 39? Dobrze pamiętam?
- Tak. Kiwam głową do Nadii, która w mgnieniu oka załatwia mi obuwie. Zmieniamy je i Aleksander prowadzi nas do naszej loży. Widzę w oddali, że jest jeszcze zajęta, siedzi tam jakaś para, blondyn i blondynka. Kobieta nagle się obraca, a ja nie wierzę w to, co widzę! Serce mi staje. Patrzę szybko na Aleksandra nic nie rozumiejąc, a on podnosi ręce w geście kapitulacji.
- Niespodzianka. Wypowiada to głęboko patrząc mi w oczy, jakby chciał coś z nich wyczytać. Ze łzami w oczach podchodzę do niego.
- Dziękuję. Łzy mimo woli same spływają mi po policzkach, szybkim ruchem je wycieram, po czym biegną w stronę loży.
- Pucha!
- Darka! W końcu jesteś! Czekamy tu już od godziny! Pokaż mi się! Świetnie wyglądasz! Służy ci ten twój Belmondo! Tulę ją z całej siły.
- Tęskniłam!
- Ja też!
- Jak się tu znaleźliście?! Ściskam mocno moją przyjaciółkę i całuję ze szczęścia.
- Pucha to jest Nadia, siostra Aleksandra.
- Cześć, miło cię poznać!
- Wzajemnie.
- A to jest Viktor, mój chłopak. Pucha dumnie wskazuje na Viktora.
- I mój przyjaciel. Dodaje Aleksander.
- Czego się napijecie dziewczyny?
- Drinka! Wszystkie trzy chórem odpowiadamy.
- Takie spotkanie trzeba opić. Pucha energicznie odrzuca do tyłu swoje blond włosy, na ustach jak zawsze króluje czerwień.
- Jestem za! Krzyczy Nadia. Aleksander idzie do baru i składa zamówienie. Po czasie do naszego stolika podchodzi kelnerka. W wiaderku z lodem leży whisky, a nam podaje nasze drinki. Widzę jak zalotnie zerka w stronę Aleksandra. Zbliżam się do niego i wpycham mu z satysfakcją język do gardła. Czuję, że go zaskoczyłam. Odrywam się od niego, widzę jak kelnerka spuszcza wzrok i ucieka. On jest mój. Daję jej do zrozumienia.
- Dziękuję, to najlepsza niespodzianka w moim życiu. Patrzę w jego niebieskie oczy.
- Cieszę się, że się udała. Łapie mnie za kolano i delikatnie smyra. Przebiega mnie setki dreszczy, a moje ciało pali od środka wewnętrzny żar. Jedno jego dotknięcie wystarczy, a ja już jestem gotowa na wszystko. Viktor robi sobie i Aleksandrowi drinka z whisky.
- Uwaga chciałabym wznieść toast! Pucha podnosi się z drinkiem w dłoni. Za najlepsze towarzystwo i super zabawę! Do dna! Wszyscy robią to, co nakazała Puszka. Viktor wbija w monitorek nasze imiona. A ja nie wierzę po prostu w to, co mnie spotkało. Chyba naprawdę mu na mnie zależy. Zrobił to dla mnie, on jest po prostu niesamowity. Potrafi mnie zaskoczyć. Teraz wcale już mi nie przeszkadza, że jest moim mężem bo w tym momencie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Nadia zaczynasz! Zwraca się do niej Viktor.
- Już lecę! Też jest ubrana w jeansy i biały tshirt do tego te śmieszne zmienne obuwie. Nadia przybiera skuloną pozycję, łapie kulę palcami i energicznie ją pcha. Wszyscy w skupieniu czekamy na efekt końcowy. Udaje się jej strącić wszystkie pachołki.
- Jest! Nadia szczęśliwa unosi obie ręce do góry w zwycięskim geście. Pogwizdujemy, piszczymy i bijemy jej brawo.
- Wysoko podniosłaś poprzeczkę siostrzyczko. Czas na Puszkę. Marta bierze kulę w rękę, wypina pośladki i rzuca. Kula strąca sześć pachołków. Moja przyjaciółka kręci biodrami ze szczęścia i biegnie w stronę swojego ukochanego. Czas na mnie. Idę, nogi mam jak z waty. Wszyscy się na mnie patrzą. Wybieram fioletową kulę, jest ciężka. Cofam się lekko do tyłu, biorę zamach i rzucam. Robię huku co niemiara, kula uderza o tor i turla się w kierunku pachołków. Udaje mi się strącam osiem sztuk. Ten wynik mnie satysfakcjonuje. Siadam dumna na swoje miejsce. Czas na Aleksandra. Jaki on jest przystojny.. Wzdycham za nim co chwilę. Patrzę na jego umięśniony tyłek i przypomina mi się jak wbijałam w niego swoje paznokcie.
- Ej stara! Ale wpadłaś! Jak śliwka w kompot! Patrzysz za nim jak za bogiem. Zabujałaś się i to konkretnie. Pucha szturcha mnie ramieniem. Podobnie jak ja. Wodzi wzrokiem za Viktorem, którego kolej jest tuż za Olusiem.
- Puszka chyba masz rację. Boję się tego, co powiedziałam, co pomału do mnie dociera. Faceci pokazują klasę i strącają wszystkie pachołki. Zaczyna się druga kolejka.
- Puszka jak to się stało, że tu jesteście? W tym momencie Marta musi iść rzucić kulę. Potem ja. Wracam szybko i ciągnę ją za język dalej.
- Do Viktora zadzwonił Aleksander i powiedział, że cieszyłabyś się jakbyśmy przyjechali bo się za mną stęskniłaś i potrzebujesz towarzystwa bliskiej osoby. No a wiesz jak to ja. Mi nie trzeba dwa razy powtarzać od razu się spakowałam i jesteśmy. Rany nie wiedziałam, że ten twój Aleksander jest taki bogaty, podobno wszystkie linie lotnicze w Rosji są ich! Rozumiesz to?! On jest obrzydliwie bogaty! Lecieliśmy nawet nie wiem jak nazwać tę klasę bo vip to już za mało. Przylecieliśmy tutaj prywatnym samolotem! To wszystko tutaj to jest jak bajka. I wiesz co ci powiem? Cieszę się, że biorę w niej udział! Zdrowie! Kelnerka co jakiś czas donosi nam drinki. Wszyscy świetnie się bawimy.
- Muszę iść do toalety. Puszka idziesz też?
- Tak.
- Zaraz wracam. Patrzę Aleksandrowi w oczy i daję mu szybkiego buziaka.
- Puszka wszystko tu jest po rosyjsku, już raz szukałam toalety i wpadłam na przystojnego Włocha. Śmieję się na to wspomnienie.
- No coś ty! Musisz mi to opowiedzieć!
- Oj mam ci dużo rzeczy do opowiedzenia. Tym razem udaje nam się znaleźć toaletę bez problemu. Po krótkiej chwili wychodzimy, pcham przed siebie ostro drzwi.
- O nie!
- Co się stało Darka?!
- Uderzyłam kogoś drzwiami! Wychodzę ostrożnie i zaglądam za drzwi. Widzę jak facet trzyma się za nos i po rękach leci mu krew.
- Przepraszam, nie chciałam! Pucha leć po papier! Mężczyzna patrzy na mnie.
- Belissima! Co ty tutaj robisz?!
- Francesco?! To ty?
- Może teraz nie widać, ale tak to ja. Muszę ci przyznać, że masz niezłe pociągnięcie. - Naprawdę przepraszam nie chciałam! Widzę jak mierzy mnie wzrokiem. Wpada Puszka z papierem.
- O kurwa! Jakie ciacho! Pucha szybko daje mu papier.
- Jakby to powiedzieć, to ten sam, na którego kiedyś wpadłam. - No to Darka, powiem ci, że masz szczęście, jeden lepszy od drugiego!
- Dario drugi raz na siebie wpadamy, to nie może być przypadek. Francesco przeszywa mnie swoimi czarnymi oczami na wylot. Łapie mnie za koszulkę, przyciąga do siebie i całuje mnie w usta.
- O kurwa! Słyszę głos Puszki za sobą. Francesco mnie puszcza, a mi serce wali jak szalone. Otwieram oczy i nie widzę go, bo leży już na podłodze zwijając się z bólu. Aleksander jest aż siny z wściekłości, krzyczy coś do niego, nic nie rozumiem, na koniec kopie. Po czym chwyta mnie ostro za rękę.
- Wychodzimy. Syczy wściekły. Przepycha ludzi stojących nam na drodze. Opieram się.
- Ale ja nie chcę! Chcę do Marty! Nie zwraca uwagi na to co mówię, ciągnie mnie, a po chwili wręcz wpycha do auta. Siedzę zła, łzy mi lecą, nie patrzę na niego. Dlaczego ciągle musi się coś spieprzyć jak już robi się tak miło. Siedzę rozgoryczona i patrzę w szybę. Dojeżdżamy do domu wysiadam z auta i biegnę prosto do swojego pokoju. Trzaskam drzwiami i padam na łóżko. Nie może tak być! Dłużej nie zniosę tej sytuacji. Wstaję i idę do pokoju Aleksandra. Wpadam do niego bez pukania, słyszę jak z kimś rozmawia. To kobieta. Skąd się tu nagle wzięła kobieta? Przechodzę powoli przez pokój i zbliżam się do drzwi zza, których dochodzą mnie głosy. Delikatnie zaglądam i kurwa nie wierzę, Ruda! Rozmawia z Aleksandrem, cieszy się ciągle do niego, mówią po rosyjsku, nic nie rozumiem. Jędza ślini się na jego widok i to konkretnie, po chwili głaszcze jego policzek i zbliża się żeby go pocałować. Nie wytrzymuję tego. Cofam się i wychodzę. Nie wiem dlaczego, ale to mnie zabolało, i to mocno. Biegnę szybko do swojego pokoju. Szukam telefonu.
- Pucha? Gdzie jesteście?
- Darka żyjesz? Ja pierdole po tej akcji sama nie wierzyłam w to, co widzę! Dwa koguty napalone na ciebie i tłukące się, niezły widok! Cieszy się do słuchawki.
- Posłuchaj mnie. Aleksander ma inną. Zdradza mnie. Czuję jak moje oczy są pełne łez. Chcę wrócić do domu, ale muszę to zrobić tak, żeby Aleksander się o tym nie dowiedział. Dlatego proszę cię, nie mów nic Viktorowi. Potrzebuję pieniądze. Masz jakieś?
- Rany Darka! Nie wierzę, że on cię zdradza, po tym co tutaj widziałam ciężko w to uwierzyć, przecież on patrzył na ciebie jakby miał cię zaraz zjeść!
- Pucha widziałam na własne oczy jak całował inną!
- Dobra wierzę, posłuchaj my nadal jesteśmy na tych kręglach przyjedź tutaj, ja wyjdę przed klub i dam ci pieniądze.
- Dobra, niedługo tam będę. Ubieram na siebie lekką skórzana kurtkę i biegnę szybko do wyjścia. Spotykam Witalija. Witalij jadę do klubu bo zapomniałam torebki przygotuj mi proszę auto i powiedz to Aleksandrowi gdyby pytał. Ma teraz gościa więc nie chce mu przeszkadzać.
- Oczywiście panienko.
- Dobranoc Witalij. Ściskam go mocno i wychodzę.
- Dobranoc panienko. Dojeżdżamy do klubu.
- Dziękuję Stiepan, możesz wracać do domu, bo ja tutaj zostanę.
- Dobrze, miłej zabawy panienko.
- Dziękuję. Wysiadam z auta i dzwonię szybko do Puszki. Po chwili Marta jest już na zewnątrz.
- Darka jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
- Tak. Nie chcę go więcej widzieć, mam dość zdrad. Chcę do domu. Gdyby się ciebie coś pytał, udawaj, ze nic nie wiesz. Wrócę do domu pociągiem, nie chce jechać jego autem.
- Rozumiem, tu masz pieniądze, tylko tyle udało mi się załatwić.
- Dziękuję!
- Trzymaj się Darka i daj znać jak dojedziesz, uważaj na siebie. Jak wrócę do domu to się zobaczymy. Tulę moją przyjaciółkę i szybko łapię taksówkę.
- Na dworzec.

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz