Oświadczyny

2.9K 136 2
                                        

Rany jestem nieuszykowana. W domu bajzel. Ruszam się jak mucha w smole. Sprzątam szybko, wietrzę. Wstawiam pranie, po czym maluję się delikatnie. Ubieram jeansy i swoją ulubioną, dopasowaną, granatową bluzkę na długi rękaw. Po czym zabieram się za szykowanie jakiegoś jedzenia. Słyszę pukanie do drzwi. O rany to na pewno on, serce wali mi jak szalone. Biorę trzy głębokie wdechy, poprawiam włosy i próbuję przybrać najspokojniejszą minę. Ruszam w stronę drzwi. Otwieram. Ku mojemu zdziwieniu to nie Aleksander.
- Francesco?! Co ty tutaj robisz?! Pytam zaskoczona. Projektant jak na projektanta przystało prezentował się bardzo efektownie w czarnym, taliowanym garniturze i błękitnej koszuli.
- Przywiozłem ci osobiście suknię, a poza tym sam przyjechałem odebrać nagrodę. Wpycha się i wchodzi do domu zamykając za sobą drzwi.
- Przyjechałeś specjalnie do mnie żeby mi dać suknię?! Podnoszę głos.
- Skąd znasz mój adres? I co tu robisz?!
- Już ci mówiłem. Odkłada paczkę na kanapę. Jestem bogaty, jak masz kasę to masz wszystko. Zdobyć twój adres to dla mnie pestka. A teraz chcę odebrać nagrodę.
- Jaką nagrodę? O co chodzi? Pytam już lekko poirytowana. Zbliża się do mnie, łapie mnie za piersi i przygniata do ściany. Co ty wyprawiasz?! Puść mnie! Wrzeszczę.
- Nikt mnie nigdy tak nie upokorzył, jak ten twój chłoptaś. Francesco wypowiada te słowa przez zaciśnięte zęby, a jego dłonie coraz ciaśniej ugniatają moje piersi. W jego oczach widzę obłęd i nieobliczalność. Boję się.
- Zapłacisz mi teraz za to. Wbija we mnie swoje wściekłe czarne oczy. Po czym rzuca na kanapę i rozrywa mi bluzkę. W akcie desperacji staram się złapać strzępy bluzki i zasłonić biust.
- Zostaw mnie! Krzyczę z całych sił. Ratunku! Pomocy! Próbuję go kopać, ale nie mogę trzyma mnie mocno, po czym drugą ręką odpina mi spodnie i próbuje je zdjąć. Uderza mnie w policzek. Czuję jak ból rozchodzi się po moim ciele. Pluję mu w twarz. Czym jeszcze bardziej go rozwścieczam. Mając nade mną przewagę, Odpina swoje spodnie i widzę jak bardzo jest napalony. Boje się i nadal krzyczę z całych sił. Dostaję kolejny cios w twarz, czuję na wardze smak krwi. W głowie mi się lekko kręci od tego uderzenia, mam mroczki przed oczami. Francesco łapie mnie za szyję i poddusza. Krztuszę się. Mam coraz mniej siły. Coraz mniej tchu.
- Dostaniesz nauczkę suko! W końcu Francesco puszcza moją szyję. A ja bezbronna i ledwie żywa staram się złapać powietrze.
- Zobaczysz jak wygląda ostre rżnięcie. Francesco zanosi się głośnym śmiechem. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Jestem zbyt otępiały żeby krzyczeć. Francesco natychmiast zasłania mi dłonią usta i ręką pokazuje gest, że podetnie mi gardło. Jedyne na co wpadam, co może mnie uratować to wazon z kwiatami na ławie. Kopię go, a on spada na podłogę i się tłucze. Francesco znów mnie uderza. Przed oczami mam ciemność. Nagle otwierają się drzwi mojego domu, a w nich słyszę głos Aleksandra. Od razu dopada Francesco łapię go i rzuca na podłogę, po czym okłada ciosami, aż do nieprzytomności.
- Stiepan! Stiepan natychmiast wpada do domu. Aleksander mówi coś do niego po rosyjsku, a ten zbiera z podłogi Francesco i wynosi go z domu. Siedzę z podkulonymi nogami, bujam się i trzęsę ze strachu, a łzy same ciurkiem lecą mi po policzkach. Aleksander ostrożnie do mnie podchodzi. Łapie za ramiona i patrzy w oczy.
- Dario, czy on coś ci zrobił? Rzucam mu się w ramiona. Wybucham płaczem i trudno mi się uspokoić. Kiedy w końcu to mi się udaję wycieram oczy, biorę głęboki wdech i patrzę na mojego mężczyznę.
- Przyjechałeś w ostatniej chwili. Mówię roztrzęsiona.
- Spokojnie malutka, już jestem, jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi. Tuli mnie mocno. po dłuższej chwili uspokajam się i przestaję drżeć w ramionach Aleksandra. Patrzy na mnie czule i odsuwa mi włosy z czoła. - Ubierz się, zabieram cię stąd. Kiwam głową i zakrywając się, Idę zawstydzona do szafy, biorę nową bluzkę i wkładam na siebie, a podartą wyrzucam prosto do kosza.
- Oluś, ale ja wstawiłam pranie.
- Nie przejmuj się tym, Stiepan się tym później zajmie. Zabierz najpotrzebniejsze rzeczy i wyjeżdżamy. Aleksander rozmawia przez telefon po rosyjsku, a ja pakuję szybko kosmetyki, parę ubrań i telefon. Obserwuję go, znów mi pomógł, znów mnie uratował. Ma na sobie spodnie od garnituru dopasowane do jego sylwetki i czarną koszulę, podkreślającą jego opaleniznę . Widzę jego niebieskie oczy, pełne troski o mnie. Wrócił. Znów jest ze mną. Zamykam dom i chowam klucz pod doniczkę. Czuję smutek, mam wrażenie, że nie prędko ujrzę znów swój dom. Oczy zalewają mi łzy. Aleksander prowadzi mnie do samochodu. Jedziemy na lotnisko. Wsiadamy do prywatnego samolotu i wracamy do Moskwy.
- Dario, chcę porozmawiać. Siedzimy w samolocie, Aleksander trzyma mnie za rękę i patrzy mi w oczy. Jak się dowiedziałem, że wyjechałaś to zwariowałem. Nie mogłem uwierzyć, że zostawiłaś mnie, mimo to, że tyle dla ciebie zrobiłem. Pokazałem ci, że zależy mi na tobie. Nie rozumiałem tego, nie wiedziałem, gdzie zrobiłem błąd i co to było, że skłoniło cię do ucieczki. Dzwoniłem do ciebie jak szaleniec, chciałem usłyszeć twój głos, dowiedzieć się, że jesteś cała i zdrowa. Dario pewnie już się domyślasz, już wiesz.. Już wiesz, że cię kocham. Patrzy mi w oczy i mówi to. Po tym jak odjechałaś, nie umiałem się pozbierać, coś we mnie pękło, w końcu to ja dostałem kosza, mimo, ze się starałem. Dałaś mi konkretnego kopniaka. Postanowiłem, że dam ci kilka dni na przemyślenia, ze nie będę się już narzucał. Zadzwoniłem ostatni raz i wtedy wysłałaś mi smsa. Możesz nie wierzyć, ale kamień spadł mi z serca. W końcu przemówiłaś, a ja wiedziałem, że jestem niewinny. Od razu zleciłem Stiepanowi zgranie nagrania z kamer i wysłanie go tobie. Po czym sam poleciałem do Polski. Potem zadzwoniłaś, a mi kamień spadł z serca. Dario proszę cię, mów mi o wszystkim, kocham cię i nigdy cię nie skrzywdzę. Zanim kolejny raz postanowisz uciec lub zrobić coś głupiego porozmawiaj ze mną, daj mi szansę na wytłumaczenie. Chcę żebyś mi ufała i ze mną rozmawiała, a nie uciekała przed problemami. Później jak zobaczyłem tego gnoja i ciebie przerażoną, żałowałem, że nie przyjechałem wcześniej. Na samo wspomnienie Aleksander robi się blady i zaciska mocno pięści. Na szczęście zdążyłem w porę. Dario błagam cię, masz ze mną rozmawiać! Siedzę i widzę go jak przez mgłę, tak mnie wzruszył. Nie można chyba sobie wyobrazić piękniejszego wyznania miłości od tego, które przed chwilą mi zafundował. Siadam okrakiem na jego kolana, biorę jego twarz w dłonie i całuję, wlewając w niego całą swoją miłość.
- Też cię kocham Aleksandrze. Dziękuję, że jesteś. I będę z tobą rozmawiać o wszystkim. Uśmiecham się i wtulam w niego. Znów czuję się bezpieczna. Czuję jego zapach, czuję się jak w domu. Zasypiam.
Czuję jak ktoś mnie niesie. Otwieram oczy i widzę portrety rodziny Aleksandra na ścianie. Jesteśmy w jego domu.
- Jak się spało kochanie? Wyspałaś się?
- Dobrze, dziękuję. Daję mu całusa.
- Schudłaś i to dużo. Mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy, łącznie z twoją wagą. Patrzy na mnie zły, może lekko przestraszony.
- Gdzie mnie niesiesz? Tam był mój pokój.
- Od dzisiaj śpisz ze mną, już cię tak łatwo nie wypuszczę, po tym jak udało mi się ciebie odzyskać. Kazałem Swietłanie przynieść wszystkie twoje rzeczy do mnie.
- Dobrze. Wdycham jego zapach i wtulam się w jego szyję. Aleksander stawia mnie na podłodze.
- Chodźmy wziąć prysznic malutka. Prowadzi mnie do łazienki, odkręca wodę i pomaga mi się rozebrać. Delikatnie głaszcze mnie po buzi.
- Zabiję go następnym razem jeśli znów ośmieli się ciebie dotknąć. Aleksander dotyka mojej spuchniętej wargi i widzę jak wzbiera w nim gniew.
- Oluś nie denerwuj się już. Już po wszystkim. Kładę dłonie na jego umięśnionej klatce piersiowej i całuję go delikatnie w usta. Po czym rozpinam mu koszulę i pomagam mu się rozebrać. Jest nagi, stoi przede mną taki boski, idealny, mój. Aleksander zakręca wodę, wlewa tonę olejków i robi pianę.
- Prysznic mamy już za sobą, dlatego tym razem weźmiemy wspólną kąpiel. Szczerzy do mnie te swoje ekstremalnie białe zęby. Rozbieram się. Ściągam bluzkę, jeansy, potem biustonosz. Moje piersi wyskakują jak naboje, pełne, nabite i wyostrzone. Aleksander nie spuszcza ze mnie wzroku.
- Dario masz idealne ciało. Nigdy nie reagowałem tak szybko na żadną inną kobietę. Jesteś jak magnes.
- Więc chodź i weź mnie. Oblizuję usta z podniecenia. A on idzie w moją stronę ze swoją ogromną i nabitą bronią między nogami. Serce mi łomoce. Oddycham szybko. Aleksander dopada mnie i całuje natarczywie, a ja oddaje mu się cała, chcę tego i jego. Aleksander przyciska mnie do ściany. Jęczę. Czuję go, jest twardy. Łapie mnie za obie piersi i masuje.
Czuję na brzuchu kropelki jego nasienia.
- Są idealne. Całuje mnie w jedną i drugą pierś, a na koniec ciągnie za sutek. Impulsy podniecenia biegają po całym moim ciele.
- Na kolana. Wydaje komendę. Po czym zachodzi mnie od tyłu, łapie za biodra i wchodzi we mnie jednym pchnięciem. Jęczę z rozkoszy. Uwielbiam go, jego ruchy. Aleksander rozpędza się penetruje mnie coraz szybciej, łapie moje włosy. Jedną ręką owija je wokół dłoni i ciągnie w swoją stronę nie przestając wbijać się we mnie. Uderza we mnie rytmicznie, a ja czuję jak zbliża się do mnie fala orgazmu. Aleksander nie przestaje, daje mi klapsa otwartą dłonią w pośladek, a ja szczytuję i krzyczę w niebogłosy ze szczęścia. Nogi mi się trzęsą w ekstazie. Aleksander nie przestaje i dalej rytmicznie mnie uderza. Po chwili słyszę jego ryk. I jak jednym ostrym wejściem, zastyga we mnie, po czym zalewa falą miłości.
- To nie może być prawda. Dyszy. To nie może być prawda, że za każdym razem jest coraz lepiej. Sapie. Dario jesteś stworzona do seksu. Jesteś idealna. Schyla się nie wychodząc ze mnie i szepcze mi do ucha.
- Tęskniłem za tobą, brakowało mi ciebie i tych doznań z tobą. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że jakakolwiek kobieta może tak działać na faceta. Powoli ze mnie wychodzi. Odwracam się i całuję go najlepiej jak potrafię.
- A teraz wskakuj do wanny. Klepie mnie w tyłek. Bierzemy kąpiel w ogromnej wannie.
- Po co ci taka wielka wanna?
- Bo wiedziałem, że kiedyś będziesz tu ze mną siedziała. Szczerzy do mnie te swoje białe zęby i marszczy brew na swój sposób.
- Akurat. Energicznym ruchem chlapię go wodą. Śmieje się jak dziecko, po czym łapie mnie za stopę i masuje.
- Dario tak się cieszę, że tu jesteś. Że jesteś tu ze mną. Patrzy mi głęboko w oczy. Nawet nie chcesz wiedzieć, co ja tu bez ciebie wyprawiałem. Wszyscy w domu fruwali lub zamieniali się w cienie i schodzili mi z drogi.
- Na pewno Nadia sprowadziła cię na ziemię.
- Nie ma jej. Zaczęła kolejny rok studiów, skończyły się wakacje. Mówi z rezygnacją w głosie.
- Szkoda. Bardzo ją lubię. Jest taka energiczna i pełna życia.
- To prawda, aż za bardzo. Widzę jak się zamyśla i zapewne przypomina różne, dziwne historie związane z siostrą. - Oluś jestem głodna. Burczy mi w brzuchu. Patrzę na niego zawstydzona.
- Przed chwilą jadłaś. Śmieje się.
- To był deser. Chlapię go wodą. - Teraz chciałabym zjeść coś sytego i pożywnego. Oblizuję usta. - Dobrze, ubierz się zabieram cię na kolację. Maluję się delikatnie, suszę włosy i idę do mojej nowej szafy w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Standardowo nie wiem co na siebie włożyć. W ostateczności decyduję się na klasyczną małą czarną ze sporym dekoltem i koronką na plecach. Aleksander lubi koronki. Nie ubieram biustonosza, tylko czarne, prześwitujące majteczki z siateczki. Całości dopełniają granatowe błyszczące sandałki od Chanel i torebka
od Michael Kors'a. Aleksander stoi oparty o ścianę i przygląda mi się. Ubrany w granatowe, taliowane spodnie od garnituru, czarną koszulę i taliowaną marynarkę w kolorze spodni. Na mankietach koszuli ma przyczepione spinki. Dwa ostatnie guziki przy kołnierzyku ma odpięte. Zestaw ten idealnie podkreśla jego oliwkową cerę i niebieskie oczy. Biorę głęboki wdech. Czuję go, ten hipnotyzujący zapach. Jego zapach.
- Dario wyglądasz niesamowicie. Pali mnie tym swoim dzikim wzrokiem.
- Ty też jak zawsze nienagannie. Oblizuję usta.
Jedziemy moim ulubionym samochodem. Aleksander rozmawia z kimś po rosyjsku przez telefon. Po chwili jednak kończy rozmowę.
- Blado wyglądasz Dario. Marszczy brwi.
- Jestem głodna, brakuje mi trochę witamin, ostatnio męczył mnie wirus. Nieregularnie się odżywiam, stres i mój organizm wariuje. Patrzy na mnie badawczo, jakby analizował to, co mówię i sprawdzał, czy aby na pewno była to prawda. Wchodzimy do restauracji. Manager lokalu odbiera ode mnie płaszcz i prowadzi nas do stolika. Odsuwa mi krzesło i pomaga usiąść. Kelner podaje nam karty. Na szczęście jest też w wersji niemieckiej i angielskiej.
- Ja poproszę pielmieni, okraszkę, sałatkę Olivera i na deser pastyła. Zamykam kartę i patrzę na Aleksandra, który z kwaśną miną i otwartą buzią patrzy na mnie zdzwiony.
- I chcesz mi powiedzieć, że ty to wszystko zjesz?! Pyta oszołomiony.
- Mówiłam ci, że jestem głodna. Mówię z wyrzutem i lekkim rumieńcem na policzkach. Aleksander zamawia czerwone wino i strogonow wołowy. Jem wszystko ze smakiem, jem tak, że na pewno widać jak trzęsą mi się uszy ze szczęścia.
- Aleksandrze jak to wszystko wyśmienicie smakuje.. Po prostu niebo w gębie! Nigdy wcześniej nie jadłam nic tak niesamowitego!
- Cieszę się, że ci smakuje. Nie powiedziałbym, że dasz radę to wszystko zjeść, ale jestem pod wrażeniem Dario, naprawdę. Gdzie ty to wszystko mieścisz?!
- U nas w Polsce słynne są pierogi ruskie, ale myślę, że z Rosją to one niewiele mają wspólnego tak samo jak ryba po grecku. Uśmiecham się.
- Nie znam tych dań.
- Zrobię ci pierogi ruskie, jestem w tym dobra. Siedzę dumna jak paw. Te wasze pielmieni to robią furorę, są obłędne! Przeżuwam kęsy ze smakiem. Nagle słyszę męski głos, ktoś zaczyna śpiewać, do tego gra na akordeonie.
- Co to za piosenka Aleksandrze?
- Milion ałych róż – Ałła Pugaczowa, to śpiewała.
- Podoba mi się ta piosenka, jest bardzo ładna. Mężczyzna zbliża się do naszego stolika i śpiewa patrząc na mnie. Po chwili Aleksander wyczarowuje nie wiem skąd, ogromny bukiet białych róż. Klęka przede mną, w dłoniach ma pudełeczko. Zasłaniam dłonią usta z zaskoczenia.
- Dario, czy zostaniesz moją żoną? Po raz drugi? Pyta podnosząc tę brew na swój sposób. Rozglądam się po sali, wszyscy patrzą na nas w napięciu czekając na przebieg wydarzeń.
- Kocham cię Dario i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Bądź ze mną, proszę. Kocham cię do szaleństwa, zrobię dla ciebie wszystko, tylko zostań ze mną już na zawsze. Otwiera pudełeczko, a w nim widzę kolczyki! Złote w kształcie łezki z czerwonym oczkiem, pasują do mojego pierścionka. Patrzę na niego zdziwiona.
- Myślałam, że na oświadczyny daje się pierścionek.. Mówię zniesmaczona.
- Pierścionek już ode mnie dostałaś, chciałem żeby teraz było trochę inaczej, niestandardowo.
- No to muszę przyznać, że ci się udało. Zaskoczyłeś mnie. - Dario, kolano już mnie boli, powiesz coś w końcu?
- Zgodzę się pod jednym warunkiem.
- Jakim? Patrzy poważnie na mnie.
- Że nigdy, ale to przenigdy mnie nie okłamiesz. Patrzę uważnie na niego.
- Zgoda. Obiecuję, że cię nigdy nie oszukam.
- Niech ci będzie. Uśmiecham się. A on wstaje i gorąco mnie całuje. Organista nie przestaje grać. Goście zaczynają bić brawo, widać, że napięcie z nich zeszło. Dreszcze przebiegają całe moje ciało, czuję ten jego hipnotyzujący zapach, czuję jakby mnie całą posiadł, jakbyśmy byli jednym ciałem. Po chwili siada zdyszany do stolika. A ja czuję, że wewnątrz skaczę z radości i mam dobre przeczucie, że dobrze postępuje, zgadzając się.
- Musimy ustalić datę ślubu. Chcę duże wesele, chcę pokazać wszystkim, że jesteś moja, że jestem szczęśliwy, że w końcu znalazłem odpowiednią kobietę!
- Może latem? Wtedy jest ciepło i przyjemnie.. Proponuję.
- Latem?! Zwariowałaś?! Nie mam zamiaru czekać do lata! Wyciąga telefon i włącza kalendarz. Dzisiaj jest drugi października, więc albo 20 albo 27 wchodzi w grę. Nie martw się moja matka się wszystkim zajmie. Będzie przeszczęśliwa, że może wszystko przygotować, a poza tym od dłuższego czasu już o tym marzyła z ojcem.
- Oluś, ale po co ten pośpiech? Ja nic nie mam, ani sukni, fryzjera, tak szybko nie dam rady wszystkiego załatwić..
- Jak dla mnie możesz iść w tym co dzisiaj, wyglądasz bardzo seksownie. Moja matka ci pomoże, zamówimy do domu prywatnego projektanta, tylko nie Francesco. Widzę jak purpurowieje na twarzy. Tym razem będzie to kobieta.
- Dobrze.. Niech będzie 27 października, może się wyrobię.
- O! I to mi się podoba w końcu mówisz z sensem! Cieszy się. - Teraz skoro już ustaliliśmy datę i to, że nigdy mnie nie okłamiesz. To powiedz mi teraz jak to było z naszym ślubem w Polsce, którego w ogóle nie pamiętam. Pytam na poważnie. Masz mi wszystko opowiedzieć. Widzę jak nerwowo skacze mu policzek. Chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Widzę, że się denerwuje.
- Dario.. Ten facet w pubie, co się wtedy do ciebie dobierał i chciał cię pocałować, był podstawiony przeze mnie. Wstrzyknął ci środek usypiający w szyję. Ja cię wyniosłem z klubu na rękach i pojechaliśmy do hotelu. Ślubu nie było.. Wszystko zostało ukartowane, papiery były kupione i sfingowane. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Upatrzyłem sobie ciebie i chciałem cię mieć za wszelką cenę. Dlatego wymyśliłem ten ślub, te papiery, żeby mieć pretekst i ciebie zabrać ze sobą.. Mówi to na jednym wdechu i czeka na moją reakcję. A ja się wewnętrznie gotuję, cała krew odpłynęła mi z mózgu i z tego nerwu wszystko mi się rozmywa, przybiera kolor czerni.. Mdleję..

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz