Brat i babcia

2.7K 125 1
                                    

Budzę się. Widzę wszystko przez mgłę, ale dostrzegam nad moją głową lekarza. Jest starszy ma miły wyraz twarzy, długą brodę i stetoskop na szyi.
- Dzień dobry. Mówi do mnie głębokim, głosem, słychać, że pali papierosy.
- Dzień dobry. Co się stało? Pytam zdziwiona widząc go w naszym pokoju. Aleksander chodzi po pokoju zdenerwowany przeczesując nerwowo włosy.
- Zemdlałaś w restauracji. Wezwałem lekarza. Aleksander siada na łóżku patrząc na mnie z litością.
- Co mi jest? Pytam lekarza.
- Nic poważnego. Pobrałem pani krew na wyniki trzeba poczekać kilka dni, ale podejrzewam, że ma pani silną anemię. Przepisałem pani dużą dawkę żelaza i zaleciłem zmienić dietę. Ograniczyć alkohol, jeść dużo warzyw i owoców, a przede wszystkim jak najmniej się stresować i zażywa dużo świeżego powietrza. Jest pani bardzo osłabiona.
- Rozumiem, dziękuję panu. Patrzę jak zbiera swoje rzeczy i pakuje do skórzanej torby.
- Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Do widzenia.
- Do widzenia. Mówimy chórem.
- Dario tak się martwiłem o ciebie! Poinformowałem już Swietłanę jak ma ci gotować. Patrzę zła na niego.
- Zostaw mnie w spokoju, chcę odpocząć. Obserwuje mnie zaskoczony.
- Co się stało? Pyta zdziwiony.
- Nic. Podchodzi do mnie chce mnie dotknąć.
- Nie dotykaj mnie. Syczę.
- Co ja znowu zrobiłem?! Rozkłada ręce wkurzony. Patrzę na niego strzelając ogniem z moich oczu.
- Oszukałeś mnie. Nie było ślubu wszystko ukartowałeś!
- Chciałaś znać prawdę, to ci ją powiedziałem. Wcześniej nie obiecywałem, że nie będę cię oszukiwał, a poza tym nie pytałaś jak wyglądał ślub. Odwracam się do niego plecami. Słyszę delikatne pukanie do drzwi. Aleksander podchodzi i je otwiera. Wita się z kimś. Słyszę jak mówi po rosyjsku. Odwracam się i widzę starszą panią. Ma na sobie długą czarną spódnicę, czerwony dopasowany sweterek i długi naszyjnik na piersi w kształcie koła. Włosy ma czarne, upięte w kok, na jej twarzy widać głębokie zmarszczki. Obserwuje mnie uważnie brązowymi oczami po czym szeroko się uśmiecha.
- Dario pozwól, że przedstawię ci moją babcię. To jest Valeria Woronowa. Podnoszę się szybko z łóżka, nadal jestem zła na Aleksandra, ale w obecności jego babci staram się tego nie okazywać.
- Dzień dobry pani, miło panią poznać, mówię do niej po angielsku.
- Witaj moje dziecko. Łapie mnie za ramiona mocno przytula po czym całuje trzy razy w policzki. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia.
- Skąd zna pani polski? Mój ojciec był Polakiem. Cieszy się. Nazywał się Zdzisław Tracz i pochodził z Lublina. Babcia mówi coś do Aleksandra po rosyjsku, oboje się cieszą. Patrzę pytająco na Olusia.
- Babcia mówi, że mam dobry gust i że Polka to będzie dobra żona dla mnie. Uśmiecha się delikatnie, wie, że jestem zła na niego. Niełatwo mu będzie mnie przeprosić.
- Ty też znasz polski? Patrzę w stronę Aleksandra. Wolę zapytać teraz niż dowiedzieć się o tym w najmniej oczekiwanym momencie. Nie spuszczam z niego podejrzliwego wzroku.
- Niestety nie. Babcia usiłowała mnie nauczyć, ale ja byłem bardzo oporny. Moim autorytetem był wtedy dziadek to z nim spędzałem większość czasu.
- Jesteś strasznie szczuplutka, ale nie martw się ja ciebie podkarmię. Babcia maca moje ręce i twarz. Aleksander mówi coś do niej po rosyjsku.
- Powiedziałem jej ile dzisiaj zjadłaś na kolację. I mi nie uwierzyła. Rozkłada ręce w geście kapitulacji.
- Chodźcie moje dzieci na dole wszyscy już czekają.
- Kto czeka na dole? Pytam Aleksandra zdziwiona. - Rodzice. Patrzy na mnie rozczulonym wzrokiem. Co on znów wymyślił? Idziemy długim korytarzem, po czym schodzimy schodami. Na ścianach wiszą portrety członków rodziny Aleksandra. Przyglądam im się uważniej. Rozpoznaję Aleksandra, Nadię, Annę, Volodymyra, babcię Valerię, obok niej chyba jest jej mąż. Pomiędzy Aleksandrem, a Nadią widzę jeszcze jeden portret. Młodego chłopaka, bardzo podobnego do Olusia, ale to nie on. Później go zapytam kto, to? Wchodzimy do salonu. Anna i Volodymyr siedzą na skórzanej kanapie. Na nasz widok wstają.
- Witajcie dzieci. Dario, tak się cieszę, że szybko do nas wróciłaś, Sasza był bardzo przygnębiony kiedy cię nie było. Był po prostu nie do poznania.
- Dario, udało ci się wszystko pozytywnie załatwić? Zwraca się do mnie Volodymyr.
- Tak, dziękuję. Zaskoczona kłamię. Ciekawe co im naopowiadał Aleksander.
- Siadajcie kochani. Zwraca się do nas Anna. Siadamy naprzeciwko nich. Babcia zajmuje miejsce obok mnie, cały czas się do mnie uśmiechając. Złapała mnie za rękę i klepie pomału, jakby chciała podnieść mnie na duchu.
- Mamo, tato. Babciu. Aleksander patrzy w stronę Valerii. Chciałem was poinformować, że ustaliliśmy datę ślubu. To będzie 27 października. Zaskoczona Anna zasłania dłońmi usta. Widzę, że jej oczy zwilgotniały. Volodymyr marszczy brwi.
- Tego roku? Pyta Volodymyr.
- Tak.
- Po co ten pośpiech synu? Pyta spokojnie Volodymyr.
- Na co mamy czekać? Kochamy się i chcę jak najszybciej wziąć ślub. Mamo, mam do ciebie prośbę, żebyś zajęła się całą ceremonią i wystrojem oprócz tego chciałbym żebyś skontaktowała się z jakimś domem mody i poprosiła jakąś projektantkę o pomoc w doborze sukni ślubnej dla Darii. Mamy mało czasu. Babciu ciebie chciałbym prosić o pomoc w doborze menu.
- Kochani tak się cieszę! Anna ze łzami w oczach podchodzi do nas i ściska mnie, a potem Aleksandra. Oczywiście wszystko przygotuję z wielką przyjemnością i satysfakcją, możecie na mnie liczyć.
- Na mnie też. Dodaje babcia, po czym klepie mnie po kolanie pokrzepiająco i obdarza mnie szczerym uśmiechem. - W takim razie gratuluję ci synu, jestem z ciebie dumny, że w końcu chcesz się ustatkować. Oczywiście będziemy ciebie wspierać. Volodymyr podnosi się z miejsca i klepie syna po ramieniu.
- Witamy w naszej rodzinie Dario. Zwraca się do mnie Anna po czym tuli mnie szczerze. To samo robi jej mąż.
- Trzeba to opić! Krzyczy babcia. Witalij otwórz nam szampana! Witalij niezwłocznie daje każdemu z nas kieliszek i wlewa szampana. Wszyscy wstają.
- A więc za zdrowie i szczęście młodych! Wznosi toast babcia. - Aby wam się wiodło w zdrowiu, szczęściu i miłości! Dodaje Anna.
- Rychłego powiększenia rodziny! Uśmiecha się Volodymyr. Patrzę przerażona na Aleksandra, który cieszy się jak dziecko. Podchodzi do mnie obejmuje mnie i delikatnie całuje. Po czym szepcze mi do ucha.
- Żebyś zawsze była ze mną. Patrzy mi głęboko w oczy. Wszyscy wypijamy szampana do dna.
- Od jutra będę już załatwiała wszystkie niezbędne formalności, mamy mało czasu, ale nie martwcie się nie ma rzeczy niemożliwych. Uśmiecha się szeroko Anna. Ile osób chcesz zaprosić Dario? Twoi rodzice będą?
- yyy.. Patrzę zdezorientowana na Aleksandra. Niewiele osób, chyba tylko moją przyjaciółkę.. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym dawno temu. Anna przykłada dłoń do ust, po czym podchodzi do mnie i mnie przytula.
- Przepraszam nie wiedziałam. Nie przejmuj się my mamy dużą rodzinę. Uśmiecha się współczująco.
- A teraz wybaczcie pójdziemy do siebie. Chcemy odpocząć. Całujemy wszystkich na pożegnanie i idziemy do pokoju Aleksandra. Moją uwagę znów przykuwa portret chłopaka wiszący obok Aleksandra.
- Kto to jest Aleksandrze? Pytam ciekawa.
- Mój brat.
- Brat?! Myślałam, że masz tylko siostrę. Czy oprócz brata i siostry masz jeszcze jakieś rodzeństwo? Wchodzimy do pokoju.
- Nie. Śmieje się.
- Gdzie on teraz jest?
- Chciałbym to wiedzieć. Odpowiada zamyślony.
- Jak to?
- Dwa lata temu został porwany. Od tamtej pory nie wiemy co się z nim dzieje. Przepadł jak kamień w wodę. Uruchomiliśmy najlepsze firmy detektywistyczne w kraju żeby go odnaleźć. Cały czas żyjemy tym, że się odnajdzie. Każdy z nas ma nadzieję, tym bardziej że Andrii to całkowite przeciwieństwo mnie, do niedawna jak sądzę... Zawsze był grzeczny, ułożony, najlepiej się uczył. Był dumą dla rodziców. Lubił się uczyć, był świetnie wysportowany, bardzo dobrze pływał. Skończył studia medyczne i był świetnie zapowiadającym się chirurgiem. Ja z kolei dostarczałem rodzicom regularnie stresów, mnóstwa skandali. Ciągle się z kimś biłem. Uwielbiali go, był ich dumą. Miał narzeczoną i niedługo miał brać ślub. To miało być wielkie wydarzenie tym bardziej, że związany był z dziewczyną, z której ojcem nasz tata miał ubić interes życia. Niestety po zniknięciu Andrii nie doszło to do skutku. Straciliśmy duży i wielomilionowy kontrakt, który miał dać nam potęgę w całej Rosji i nie tylko. Wszyscy pokładali w nim nadzieję, że przejmie rodzinny biznes, a oprócz tego przedłuży ród Woronow, na czym strasznie zależy mojemu ojcu. Teraz jak o tym wszystkim myślę, to chyba mu zazdroszczę, że tak szybko umiał dorosnąć i że miał cel, wiedział co chce osiągnąć i udało by mu się to, gdyby go nie uprowadzili.
- Tak mi przykro Aleksandrze.. Szepczę oniemiała. Co się stało z jego narzeczoną?
- Od tamtego czasu ani razu się u nas nie pojawiła. Moja matka za nią przepadała była taka grzeczna, taktowna, jednak przestała odbierać telefony. Po pół roku jednak dowiedzieliśmy się z gazet, że wychodzi za mąż. Co było dla nas wszystkich ogromnym szokiem, tym bardziej że myśleliśmy iż będzie czekała na Andrii i miała nadzieję, że się odnajdzie tak samo jak my. A tu taki cios. Niedługo po ślubie zaszła w ciążę, obecnie ma męża i dziecko i chyba jest szczęśliwa. Nasz ojciec zerwał wszelkie kontakty z tą rodziną i obecnie jesteśmy na stopie wojennej jeśli chodzi o interesy.
- Jakbym była w takiej sytuacji to bym czekała choćby nie wiem co. Mówię obruszona.
- Też mi się wydaje, że coś tu jest nie tak. Jak kogoś kochasz, to jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko. A z jej strony nie widzieliśmy żadnej inicjatywy, żeby odnaleźć Andrii. Tak jakby był zupełnie obcym człowiekiem dla niej. Tęsknie za nim. Zawsze to on był na pierwszym planie. Reprezentował nas wszędzie, negocjował warunki. Był taki oczytany i obiektywny, nie bał się mówić co myśli. Teraz to wszystko spadło na mnie. Na porywczego faceta. Ciężko mi się odnaleźć w nowej sytuacji, ale staram się, muszę być odpowiedzialny i podejmować dobre decyzje, żeby nie zniszczyć tego, co mój ojciec z matką budowali przez lata. Jesteśmy bardzo znaną, cenioną nie tylko rodziną, ale i marką. Potrzebuję cię Dario. Potrzebuję twojego wsparcia. Patrzę na mojego Olusia takiego innego, bezradnego, bez pewności siebie. Całkiem innego od tego, którego poznałam w Polsce. Widzę, że otwiera się przede mną, a ja poznaję jego całkiem inną twarz. Podchodzę do niego, łapię go za policzki, czuję jego trzydniowy zarost. Spoglądam mu głęboko w oczy.
- Kocham cię Aleksandrze. Szepczę. Jesteś dobrym człowiekiem. Nie zapominaj o tym. Widzę jak jego oczy się rozszerzają, po czym natarczywie mnie całuje. Jego ręce biegają po całym moim ciele. Czuję jak brakuje mi tchu z podniecenia. Aleksander bierze mnie na ręce, nie spuszczając ze mnie wzroku. Kładzie mnie delikatnie na łóżko. Dosłownie pali mnie swoimi niebieskimi oczami. Siada na mnie okrakiem, leżę pod nim grzecznie. Obserwuję go i słyszę jak moje serce uderza o klatkę piersiową. Ciężko dyszy. Po czym szybkim ruchem ściąga z siebie koszulę. Podwija mi delikatnie sukienkę do góry. Jego oczom ukazują się moje czarne majteczki z siateczki. Widzę jak zwężają mu się rogówki. Jednak ta siateczka i koronka faktycznie na niego działa. Odchyla mi je delikatnie na bok. Oddycham energicznie, a on nadal podwija mi sukienkę. Po chwili orientuje się, że nie mam biustonosza.
- Dario jesteś niemożliwa. Łapie dłońmi moje pełne piersi, a ja wyginam się w łuk z rozkoszy. Patrzę na niego jak przez mgłę, tak mi jest dobrze w jego ramionach. Aleksander odpina spodnie, i widzę, że jest gotowy, żeby znów mnie posiąść. Zginam nogi w kolanach i rozchylam je gotowa żeby go przyjąć. A on przyjmuje zaproszenie i wbija się we mnie jednym ostrym pchnięciem. Jęczę z bólu i podniecenia. Czuję jak wypełnia mnie całą.
- Jesteś taka wąska. Dyszy. Czuję jak jego mięśnie dotykają mojego brzucha. Jak moje piersi napierają na jego klatkę piersiową. Nasze ciała splatają się tworząc jedność. Aleksander dyszy z rozkoszy, czuję jego delikatny zarost na moim ciele. Czuję jak moje ciało pobudzone jest przez tysiące impulsów. Uwielbiam dotyk Aleksandra, jego wielkie dłonie na mnie. Czuję jak dopada mnie gęsia skórka z podniecenia. Staram się regularnie łapać oddech, ale nie jest to łatwe. Aleksander porusza się we mnie energicznie co chwilę przyspieszając, i zwalniając. Na jego czole pojawiają się delikatne kropelki potu. Powoli czuję jak zbliża się do mnie fala rozkoszy. Jak przyjemne uczucie powoli ogarnia moje ciało. Czuję jak endorfiny zalewają całe moje ciało. Wyginam się w łuk i krzyczę w niebogłosy ze szczęścia, jakie daje mi mój ukochany. Po czym padam powoli na plecy spełniona i roztrzęsiona. Widzę delikatny uśmiech triumfu na twarzy Aleksandra. Łapie mnie za stopy i rozchyla szeroko moje nogi nie przestając się we mnie poruszać. Widzę skupienie na jego twarzy, jak przygląda się temu co w tej chwili robi. Następnie przyspiesza i ostro wbija się we mnie. Patrzę jak ściska mocno moje stopy do tego stopnia, że aż jego palce robią się białe. Po czym sam odchyla głowę do tyły i wydaje okrzyk zwycięstwa wlewając się we mnie. Pada na mnie zdyszany i szczęśliwy.
- Dario jesteś boska. Dyszy. Znów było wyjątkowo i nieziemsko dobrze. Sapie. Wtulam się w niego. Głaszczę jego klatkę, mięśnie i widzę jak powoli się uspokaja i coraz regularniej oddycha.
- Czy jest jeszcze coś czego o tobie nie wiem, czym mógłbyś mnie zaskoczyć? Jak na przykład babcia czy twój brat? Widzę jak intensywnie myśli.
- Chyba nie.. Babcia w sumie mnie samego dzisiaj zaskoczyła. Była w sanatorium, miała wrócić dopiero za tydzień. Okazało się jednak, że moja siostra i matka już zdążyły ją poinformować o mojej narzeczonej. Babcia jak to babcia nie mogła wytrzymać i skróciła wyjazd i czym prędzej wróciła.
- Lubię ją, jest bardzo miła.
- Ona też cię lubi, a mieć jej aprobatę to jak wygrać w jackpot! Śmieje się.
- Naprawdę? Pytam zaskoczona.
- Andrii jak przyprowadzał swoje dziewczyny to każdej dogryzała i żadnej nie lubiła, a szczególnie jego narzeczonej. Mówiła, że ma złe oczy i to niedobry omen.
- Ona jest wróżką? Czy jasnowidzem? Pytam ciekawa. Aleksander śmieje się w głos.
- Nie. Po prostu kieruje się jakimiś swoimi zabobonami i starymi przekonaniami. Wiesz jak to starzy ludzie, kiedyś musieli sobie tłumaczyć jakoś różne dziwne zjawiska czy wydarzenia, więc wymyślili przesądy i inne dziwne rzeczy. - Ty nie jesteś przesądny?
- Jakoś w to nie wierzę. Marszczy nos.
- A ja wierzę.. Może obejrzymy dzisiaj jakiś film? Jakie w ogóle lubisz filmy?
- Przyrodnicze. Patrzy na mnie poważnie po czym śmieje się. Uderzam go w ramię.
- Jak każdy facet, tylko jedno w głowie.
- No wiesz co?! O co ty mnie posądzasz?!
- O seksoholizm! Łaskoczę go, a on śmieje się w głos.
- Gdybyś nie była atrakcyjna to bym nie myślał o tym, a tak musisz mi wybaczyć, ale działasz na mnie jak magnes.
- No właśnie czuję. Rumienie się. To co oglądamy film? Pójdę tylko włożyć coś na siebie, wolę nie ryzykować, jeszcze dostaniesz zawału. Biegnę do szafy i wyciągam tshirt i koronkowe czerwone majtki. Aleksander leży na łóżku z założonymi rękami pod głową i mnie obserwuje.
- Ale ze mnie szczęściarz. Taki widok, że aż zapiera dech w piersiach.
- Nie przesadzaj. Wskakuję do łóżka i kładę się obok niego. No weź włącz telewizor, chcę coś dzisiaj obejrzeć.
- Wolałbym porobić co innego. Kładzie się na mnie i pali mnie swoimi niebieskimi oczami. Znów go czuję.
- Aleksandrze, daj mi trochę odsapnąć. Jesteś strasznie natarczywy.
- Jak sobie wyobrażę te czerwone majteczki na tobie, to aż mnie skręca w środku. Chcę je obejrzeć z bliska. Robi słodką minę i próbuje mnie odkryć.
- Aleksandrze opanuj się nie jesteśmy tu sami. Patrzę na niego ostrzegawczo.
- Naprawdę? A kto tu jest jeszcze? Rozgląda się i szuka wzrokiem osób trzecich.
- Nie wygłupiaj się. Trącam go w ramię. A on pada na plecy zrezygnowany, rozkłada ręce w geście kapitulacji.
- Dlaczego mi to robisz?! Za chwilę eksploduję i będzie fontanna.
- Jesteś już dużym chłopcem na pewno potrafisz opanować swój popęd.
- Ale ja wcale nie chce, zobacz jak on cię woła:" Daria, Daria no pozwól", widzę jak jego penis unosi się i opada. A Aleksander patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Zanoszę się śmiechem.
- Chyba muszę zmienić lokum bo tutaj narażona jestem na ogromne niebezpieczeństwo. Aleksander robi wielkie oczy. A ja wstaję i idę w kierunku drzwi. Oszołomiony Aleksander biegnie za mną. Łapie mnie za brzuch i obraca szybko do siebie.
- Dario żartowałem, nie obrażaj się. Patrzę na niego poważnym wzrokiem.
- Ja też żartowałam. Daje mu szybkiego całusa i obdarzam go uśmiechem.
- Jesteś okropna. Tuli się do mojej szyi, czuję jego zarost i usta blisko ucha. Przechodzą mnie dreszcze. Jak możesz mnie tak dręczyć?! Masz tak niesamowite ciało, że marzę tylko o tym, żeby nie wychodzić z tobą z łóżka. Szepcze mi do ucha, a ja oddycham jak wariat, podniecona jego słowami i zapachem. Czuję jego ciepły oddech na mojej szyi. Dotykam dłońmi jego mięśni na klatce piersiowej, powoli kierując się w dół. Znów go widzę.
- Jak zawsze gotowy. Patrzę mu w oczy wyzywająco.
- Na każde twoje skinienie. Syczy przez zęby. Nie odrywając od niego wzroku, klękam i biorę go w usta. Jest ciepły, twardy i mój. Aleksander jęczy odrzucając głowę do tyłu. A ja poruszam się powolutku, żeby poczuć każdy jego najmniejszy milimetr. Aleksander opiera ręce o drzwi, a ja poruszam się w przód i tył. Widzę jak schyla głowę i przygląda się temu co robię z otwartą buzią. Smakuję go i wpycham sobie najgłębiej jak potrafię. Aleksander dyszy z przyjemności, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Łapię go za pośladki i pomagam sobie brać go głębiej. Wbijam w niego swoje paznokcie. Aleksander sapie podniecony.
- Dario za chwilę eksploduję. Syczy. Nie przestaję, powoli przyspieszam. Aleksander coraz głośniej dyszy. W końcu krzyczy, a ja czuję jak wlewa się w moje usta. Czuję jego przyjemny słodko- słony smak. Wszystko połykam i oblizuję go dokładnie. Aleksander energicznie oddycha z rozkoszy.
- Brak mi słów. Sapie. To było fenomenalne uczucie. Dyszy. Po czym łapie mnie za koszulkę podnosi do góry i gorąco całuje, wlewając we mnie całe swoje pożądanie.
- Jesteś nieprzewidywalna!
- Czy sprawiłam ci przyjemność panie Woronow?
- Ogromną!
- Czy jest pan zaspokojony?
- Na razie tak.
- A więc należy mi się nagroda.
- Co sobie tylko życzysz moja pani. Kłania się w pół. Jestem do twoich usług.
- Chcę obejrzeć z tobą film i zjeść coś. Najlepiej lody. Oblizuję usta i patrzę na niego wyzywająco.
Widzę jak jego gałki od razu się zwiększyły, a oddech przyspieszył.
- Ja chyba śnię. Aleksander zamyka oczy i odchyla głowę do tyłu.
- Dlaczego? Pytam zbita z tropu.
- Tyle straconych lat.
- Jakich lat?
- Bez ciebie. Patrzy na mnie dzikim wzrokiem, a ja płonę czerwona ze wstydu.
- Muszę ci przyznać, że potrafisz być romantyczny.
- Tylko dla ciebie Dario. Tylko dla ciebie warto.
- I tak ma być zawsze! Grożę mu palcem. W tym momencie mój brzuch wydaje z siebie dzikie dźwięki wołające o pożywienie.
- Dobra Malutka wskakuj do łóżka, a ja załatwię jedzenie bo już cała grzmisz z głodu. Klepie mnie w pośladek po czym wkłada na siebie szlafrok i znika za drzwiami.
Objadamy się owocami i sałatkami warzywnymi, oglądając przy tym komedię romantyczną. Jesteśmy szczęśliwi. Po czym zasypiamy w swoich ramionach.

Rosyjski planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz