Zaczęłam dziś lekcje o 7.10, poszłam na kółko z matematyki. Wstałam o 4.30, wypiłam kubek czarnej kawy i zjadłam owsiankę z bananem. O 6 musiałam już być na przystanku autobusowym.
Miałam dość luźne lekcje, nie licząc biologii i chemii. Mam te przedmioty rozszerzone, więc nauczyciele dużo wymagają.
W szkole nic nie jadłam, wypiłam tylko kolejną czarną kawę. Nie lubię jeść w szkole, to dla mnie strasznie stresujące.
Po szkole poszłam z 3 dziewczynami z klasy do mieszkania jednej z nich. Piłyśmy wino, a do tego zamówiłyśmy z restauracji jedzenie.
Wypiłam 2 lampki i zjadłam ciecierzycę w sosie pomidorowym z warzywami.
Na tym skończyłam jedzenie. Nie ćwiczyłam, bo po alkoholu czułabym się po tym okropnie.
Nie mam pojęcia ile kalorii zjadłam. Wolę nie liczyć żeby się nie triggerować. Wiem tylko, że wino jest kaloryczne i przez to panikuję.
Jest 18, muszę iść na spacer z psem, pouczyć się biologii i chemii na jutro. Później idę spać bo jestem bardzo zmęczona.
CZYTASZ
dziennik zagubionej - w poszukiwaniu kontroli
RandomPo 2 latach wychodzenia z choroby, mam nawrót. Potrzebuję miejsca, gdzie będę mogła mówić o wszystkimi co czuję. Nie zachęcam do mojego sposobu żywienia. Zaburzenia odżywiania to okropna choroba. Myślałam, że to już za mną, jednak to nie jest tak pr...