Wstałam o 10 i zrobiłam na śniadanie jaglankę. Po ogarnięciu się poszłam z psem na dość krótki spacer. Zmarnowałam trochę czasu na youtube i wattpadzie, potem obejrzałam 1 odcinek szkoły dla elity.
Zrobiłam kawę i poszłam się uczyć. Miałam dość dużo do zrobienia: zadanie z historii, angielskiego + nauka chemii, biologii i francuskiego. Trochę mnie to wykończyło. Nie zrobiłam wszystkiego co chciałam, miałam dokończyć później ale lenistwo znowu wygrało.Na obiad zrobiłam warzywa na patelnię z połową wędzonego tofu, a do tego batata. Uwielbiam słodkie ziemniaki, to moje ulubione jedzenie.
Następnie w końcu poszłam ćwiczyć. Zrobiłam pośladki, brzuch i porozciągałam się. Rozciagam się od jakichś 2 lat i od niedawna robię szpagat, więc jeśli się rozciągacie i jesteście sfrustrowane, że wciąż nie ma efektów, pamiętajcie, że każdy potrzebuje innego czasu. Niektórzy są w stanie zrobić szpagat po miesiącu, inni po trzech latach.
Zjadłam jeszcze jabłko z masłem orzechowym i 2 kromki pieczywa chrupkiego z bazylią i pomidorem (kocham), a później poczytałam Miasteczko Salem.
Przez cały dzień byłam bardzo mało produktywna. Nie miałam na nic siły i po prostu czytałam wattpada.
Zjadłam ok. 1250 kcal. To trochę mało, ale nie byłam głodna. Czuję się w porządku, ale cały dzień okropnie się trzęsłam, nie wiem dlaczego.
CZYTASZ
dziennik zagubionej - w poszukiwaniu kontroli
RandomPo 2 latach wychodzenia z choroby, mam nawrót. Potrzebuję miejsca, gdzie będę mogła mówić o wszystkimi co czuję. Nie zachęcam do mojego sposobu żywienia. Zaburzenia odżywiania to okropna choroba. Myślałam, że to już za mną, jednak to nie jest tak pr...