Nowy tydzień, nowe możliwości.
Haha.
Dobrze, i tak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że moje plany się nie powiodą, wcale nie będzie lepiej. Z dnia na dzień wpadam w coraz większe gówno, ale potrzebuję choć odrobiny nadziei.
Dlatego wypiszę tu cele na ten tydzień, może akurat to mnie zmotywuje (haha nie)
🥑 nie głodzić się, nie mieć napadów, jeść po prostu normalnie jak człowiek, 1500-1800 kcal
🥑 nie palić i nie pić (to jest mój sposób na skracanie swojego życia, wiem, żałosne, ale kiedy myślę o tym, że palenie zabija, mam po prostu ochotę to robić. A to raczej nie jest dobry tok myślenia)
🥑 uczyć się na bieżąco
🥑 skończyć miasteczko Salem
🥑 ćwiczyć i rozciągać się przynajmniej 3 razy w ciągu tego tygodnia
Myślałam, żeby postawić za cel jedzenie w szkole, ale to jest dla mnie niewykonalne. Wolę być głodna 7 godzin niż czuć spojrzenia innych na sobie, kiedy jem. Zobaczymy jak pójdą te cele.
A teraz przechodzimy do właściwej części
______________________________________
Rano jak zwykle wpadła owsianka i pojechałam z bratem do szkoły (posiadanie brata, który ma prawo jazdy i chodzi do tej samej szkoły to skarb).
Codziennie mam inny humor w tej szkole, codziennie ludzie mają kompletnie inne nastawienie do mnie. Są dni, kiedy rozmawiam ze wszystkimi i myślę, że mam świetną klasę. A są dni, kiedy nikt nie zwraca na mnie uwagi, siedzę sama i chcę jak najszybciej uciec (dziś). Czuję się wykończona psychicznie. Właśnie wracam autobusem do domu.
______
JA PIERDOLE. Przepraszam, ale jestem tak wkurzona, że naprawdę mam dość.
Po pierwsze: okazało się że wsiadłam do złego autobusu :))).
Mój autobus, czyli 1., spóźniał się już 20 minut i byłam pewna, że nadjeżdżający autobus to jedynka. Do mojej miejscowości dojeżdża się, mijając szpital. Więc autobus staje obok szpitala, a ja chcę jechać dalej. Siedziałam z przodu, więc nie widziałam osób w autobusie. Kierowca do mnie mówi "Gdzie ty chcesz jechać?" no to mówię nazwę miejscowości. "to jest jedenastka a nie jedynka, ja tutaj już zawracam. Jeden + jeden, nie uczyli w szkole?". Śmiał się, ale poczułam się strasznie upokorzona i chciało mi się płakać. Musiałam wrócić do domu z buta.
Po drugie: miałam napad ;D
Na obiad zrobiłam warzywa + sajgonki warzywne. Okej, najadłam się, ale miałam jeszcze ochotę na masło orzechowe. Więc zrobiłam z nim kanapkę. Drugą. Następnie trzecią z dżemem. A później już poleciałam, zjadłam bardzo dużo płatków musli z cukrem z opakowania. Miałam już dość, byłam przejedzona, ale chciałam czekoladę. Brat zjadł mi moje słodycze (jestem weganką i jestem uczulona na laktozę). Więc co mądra ja zrobiła? ZACZĘŁA JEŚĆ SŁODYCZE Z MLEKIEM :). Podkreślam, oprócz tego, że jestem weganką z przyczyn etycznych, ja po prostu nie toleruję mleka. Teraz czuję się jak gówno psychicznie + boli mnie brzuch. Cudowny dzień.
Te plany na ten tydzień napisałam rano, jest 16, a ja już zdążyłam wszystko spieprzyć. Nienawidzę siebie.Mały update: mój brzuch naprawdę umiera, strasznie mnie boli. Nie wytrzymam. Czuję i słyszę, jak intensywnie pracuje, żeby strawić laktozę
CZYTASZ
dziennik zagubionej - w poszukiwaniu kontroli
RandomPo 2 latach wychodzenia z choroby, mam nawrót. Potrzebuję miejsca, gdzie będę mogła mówić o wszystkimi co czuję. Nie zachęcam do mojego sposobu żywienia. Zaburzenia odżywiania to okropna choroba. Myślałam, że to już za mną, jednak to nie jest tak pr...