- CHAPTER 13 -

1.4K 92 11
                                    

- O co Ci chodzi? - zapytał Clinta już lekko podirytowany Peter, marszcząc delikatnie czoło.
- I gdzie nas do cholery ciągniesz? - dołączył się Stark. Ledwo co nadążał za Clintem, który teraz prawdopodobnie zmierzał do windy, niosąc Petera, który oplótł go nogami w pasie. Chłopak nie był ciężki, więc noszenie go nie sprawiało Tony'emu żadnego problemu.
Zaraz po "ataku", gdy Peter nie znał odpowiedzi na zadane przez Clinta pytanie, Barton wstał i kazał za sobą iść. Jego zachowanie co najmniej zdziwiło i Petera i Starka, gdyż zupełnie nie pasowało do wiecznie żartującego łucznika. Jednak Stark ufał swojemu przyjacielowi, więc wziął na ręce Petera, który zapierał się rękami i nogami, że da radę iść sam, mimo tego, że wciąż widział podwójnie i poszedł za Bartonem. Wcześniej zdążył jeszcze naciągnąć na siebie pierwszą lepszą koszulkę i krótkie spodenki, a drugi zestaw założyć Peterowi.
Pete wtulił się w szyję Tony'ego, którą obejmował mocno rękami, chociaż doskonale wiedział, że geniusz go nie upuści. Stanęli przed windą, która właśnie przyjechała na ich piętro. Weszli do środka. Clint wcisnął przycisk, który zaprowadzi ich na piętro szpitalne. Gdy jechali w dół, oparł się o lustro w windzie i uśmiechnął się do Tony'ego. Spojrzał troskliwie na Petera, który zasnął osłabiony w objęciach Starka.
- Wiedziałem - mruknął wesoło, ale dość cicho, by nie obudzić Parkera. Tony uśmiechnął się, dumny z tego, jaki skarb trzyma teraz w ramionach i całując Pete'a w czubek głowy, szepnął w jego loki.
- Mój skarb.
- A mógłbyś mi wreszcie wytłumaczyć po co jedziemy na piętro szpitalne? - zwrócił się do Clinta.
- Bo chyba wiem co mu jest - kiwnął głową na Pete'a.
- A co ma do tego ta Felicia, czy jak jej tam? - spytał podejrzliwie Tony, a Clint zrobił krok w jego stronę.
- Miejmy nadzieję, że nic - mruknął zamyślony. Drzwi rozsunęły się na docelowym piętrze. Wszyscy troje wyszli z windy. Zza rogu wyłoniła się Helen Cho i popatrzyła na nich ciepło.
- Potrzebujecie pomocy? - spytała i uniosła delikatnie brew, zdziwiona widokiem Starka trzymającego w ramionach młodego chłopaka, jednak chwilę później uśmiechnęła się lekko. Stark podciągnął Petera za uda do góry, a chłopak mruknął coś niezrozumiale, wtulając się bardziej w geniusza. Najwyraźniej zaczyna się budzić.
- Miał jakiś dziwny atak - wyjaśnił jej Clint, wskazując na młodego - Nie wiem czy to ma związek z czymkolwiek, ale ma ranę na biodrze, która drugi tydzień nie chce się zagoić - Dr Cho spojrzała na niego niespokojnie i kiwnęła głową na herosów. Zaprowadziła ich do gabinetu i wskazała na 3 krzesła przy ścianie.
- Usiądźcie - poleciła im i zwróciła się do Clinta - znasz szczegóły?
- Tak, ale nie wiem czy wszystko... - podążył za nią, kierując się do pomieszczenia obok. Gdy zniknęli za drzwiami, Tony usiadł na krześle, sadzając Petera na swoich kolanach tak, jak go niósł. Chłopak był drobny, więc z łatwością wtulił się tułów Starka. Objął chłopaka ramionami i oparł podbródek na jego barku. Czuł na swojej szyi ciepły oddech Petera, a chwilę później usłyszał krótkie westchnienie. Pete poruszył głową, by musnąć szyję Tony'ego nosem. Mógłby cały czas wdychać ten kojący zapach ciała geniusza, ale chciał choć trochę go uspokoić. Udało mu się to, bo Tony zaśmiał się cicho pod nosem, odchylając głowę, by dać Peterowi większą swobodę i zsunął dłonie na pośladki chłopaka. Pete po raz kolejny cieszył się, że posiada przyśpieszoną regenerację, ponieważ teraz czuł się już całkiem dobrze. Uśmiechnął się i zaczął znaczyć delikatną skórę mokrymi pocałunkami. Zassał mocno skórę koło szczęki Tony'ego, robiąc na niej bordowy ślad. Podążył w górę i delikatnie przygryzł płatek ucha geniusza. Tony mruknął z przyjemności i ścisnął dłońmi pośladki chłopaka. Domyślał się jak teraz wygląda jego szyja, ale nie przeszkadzało mu to. Cóż, jedno jest pewne - dziennikarze będą mieli o czym pisać, a Rogers o czym gadać. Za kilka dni Kapitan i jego 'boskie kochanie' mieli zaszczycić ziemie swoją obecnością. Uśmiechnął się wrednie pod nosem, wyobrażając sobie ich miny.
  Pete dmuchnął lekko w ucho Starka i mruknął zadowolony. Dłonie Starka wyślizgnęły się pod jego koszulkę i gładziła jego gładką skórę pleców. Uśmiechnął się pod nosem.
- Powinieneś nosić dresy - mruknął do ucha geniusza - albo się nie ubierać - delikatnie pokręcił biodrami, czując przy swoim członku nabrzmiałe przyrodzenie geniusza, który sapnął zadowolony.
- A którą opcję wolisz? - zapytał, przejeżdżając dłonią po udzie chłopaka.
- Jeszcze nie wiem - Pete odsunął się lekko od Starka i spojrzał mu głęboko w oczy, a ich twarze dzieliły centymetry - ale się dowiem - oparł czoło o to geniusza - prawda skarbie?
Tony uniósł brew i lekko przechylił głowę w prawo.
- Da się zrobić - mruknął i złączył ich usta.
  
    W tym czasie Clint w pomieszczeniu obok, przekazywał Dr Cho posiadane informacje na temat stanu Petera.
- Z tego co mówił, od dwóch tygodni miewa rozsadzające bóle głowy, gorączkę, wymiotuje, jest bardziej zmęczony, mimo tego, że potrzebuje dużo mniej snu niż my. Ma też napady dreszczy. 10 minut temu miał dużo mocniejszy atak - wyjaśnił jej - 6 tygodni temu rozstał się z dziewczyną, a 2 tygodnie temu jego rana została dodatkowo zatruta - Helen spojrzała na niego zaniepokojona i zanotowała coś.
- Nastąpił stosunek cielesny z tą dziewczyną? - zapytała podejrzliwie.
- Tak - odpowiedział jej i spojrzał przez oszkloną ścianę na dwójkę całującą przy ścianie - Dobrze myślę, że...? - dołączyła do niego Helen, a Barton spojrzał jej w oczy.
- Tak, trzeba pobrać krew i przebadać na HIV... chociaż myślę, że to przez truciznę - odpowiedziała mu i spojrzała na parę w pomieszczeniu obok - Dobrze byłoby znaleźć tą dziewczynę - westchnęła - i przestrzec Starka.
- Zostaw to mnie.
   Clint przyglądał im się i jak to on - potajemnie myślał nad ich wspólną nazwą. Miał kilka propozycji, ale musi to przeplotkować z Natashą... Tylko gdzie ona jest? Widział ją wczoraj rano. Nie dzwoniła do niego, a na pewno nie było jej w wieży. Musi to sprawdzić, ale najpierw Pete.

####################################
   Hejka! Dzisiaj troszkę krócej, ale tak - znowu jestem chora :) Następny rozdział po raz kolejny we wtorek. Mam nadzieję, że się podobało 🙋♥️! Dobrej nocy kochani!

𝐖𝐞'𝐫𝐞 𝐍𝐨𝐫𝐦𝐚𝐥𝐥𝐲 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫𝐬 ~ 𝐒𝐭𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz